Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zawsze byłam wysoka

Robert Duchowski
Robert Duchowski
Kinga Kasprzak jest obecnie najbardziej rozpoznawalną siatkarką grającą w naszym mieście. Intereseuje się nią kilka klubów ekstraklasy, ale zdecydowała się pozostać w Piaście Szczecin.

Rozmowa z Kingą Kasprzak, siatkarką Piasta Szczecin

- Jak zaczęła się twoja kariera sportowa?

- Mniej więcej dziewięć lat temu po raz pierwszy pojawiłam się na treningu młodych zawodniczek Chemika Police. Zapisał mnie tata. To był jego pomysł i niewiele miałam wówczas do powiedzenia. Wcześniej nie interesowałam się siatkówką, ale faktycznie szybko bardzo mi się spodobała ta dyscyplina. W dalszym ciągu jednak nie traktowałam siatkówki jako sposobu na życie - myślałam, że będę studiować medycynę. Z czasem to się jednak zmieniło i dziś sport stał się dla mnie priorytetem.

- Wzrostem wyróżniałaś się już w bardzo młodym wieku?

- Owszem, zawsze byłam wysokim dzieckiem. Chłopców w klasie przewyższałam nawet o trzydzieści centymetrów. Stąd właśnie pomysł taty, by zapisać mnie do drużyny siatkarskiej. Mój wzrost często odstraszał kolegów, np. od poproszenia mnie do tańca na dyskotece (śmiech). Ale nigdy na to nie narzekałam.

- Pochodzisz z usportowionej rodziny?

- Tata był piłkarzem Obry Kościan, mama nie uprawiała sportu na serio. Niektórzy myślą, że jestem spokrewniona ze słynnym siatkarzem, byłym reprezentantem Polski Waldemarem Kasprzakiem. Kiedyś nawet przy wręczaniu mi nagrody ktoś powiedział przez mikrofon, że to nie pierwsze takie wyróżnienie w rodzinie. Musiałam to prostować przy pełnej sali.

- Siatkówka cię czasem nie męczy?

- To kwestia podejścia. Ja kocham to, co robię i wkładam w to całe serce, więc nie ma szans, abym miała dosyć siatkówki.

- Masz na koncie jeden mecz w pierwszej reprezentacji. To dużo, czy mało?

- Jestem młoda i myślę, że wszystko co najlepsze, jest jeszcze przede mną. Moim marzeniem są występy w biało-czerwonym stroju na mistrzostwach świata i olimpiadzie. Do tego dążę. Dotąd wystąpiłam tylko w meczu towarzyskim z Hiszpanią, który przegrałyśmy 0:3. Poznałam wówczas jak to jest pracować z Andrzejem Niemczykiem. Ten kontrowersyjny dla ludzi z zewnątrz trener okazał się człowiekiem na właściwym wówczas miejscu. Będąc w środku reprezentacji wyrobiłam sobie jak najlepsze o nim zdanie. Oczywiście nie głaskał nas po głowie, używał mocnych słów, ale działało to mobilizująco.

- Często słychać głosy, że marnujesz się grając tylko na zapleczu Ligi Siatkówki Kobiet.

- Uważam, że PLK i pierwsza liga, gdzie gramy obecnie, to dwa różne światy. Choć poziom jest wysoki w obu ligach, to w najwyższej klasie rozgrywkowej po drugiej stronie siatki często stoją gwiazdy, które wykorzystują swoje doświadczenie. Dodatkowo na meczach pełno jest menedżerów szukających zawodniczek dla danych klubów. Nie uważam jednak, że się marnuję. Mam dopiero dziewiętnaście lat i jeśli mam trafić do ekstraklasy, to tak się stanie. Wiele dał mi sezon spędzony w PLK z koleżankami z Piasta. Choć nie udało nam się utrzymać w stawce, to zdobyte doświadczenie będzie procentować.

- Zdajesz sobie sprawę, że jesteście wzorami dla młodych dziewcząt zasiadających na trybunach?

- Mamy bardzo dobry kontakt z młodymi kibicami. Szczególnie właśnie dziewczęta pytają nas, czy to fajne grać w lidze, poświęcić się siatkówce. Ja wówczas odpowiadam, że to fantastyczne uczucie wyjść na parkiet i grać dla kibiców. Sport to coś, bez czego nie dałabym sobie rady w życiu. Wypełnia to, co mogłoby być pustką.

- Profesjonalna kariera to także częste wyjazdy, zmiana miejsca zamieszkania...

- Tak, ale to także pozytywnie wpływa na młodego człowieka. Szybciej dzięki temu się usamodzielnia. Ja namiastkę takiego życia na własne konto miałam w Szkole Mistrzostwa Sportowego, gdzie spędziłam dwa lata jako nastolatka.

- Karierę łączysz z nauką, ale nie studiujesz wymarzonej medycyny?

- Nie dałabym rady pogodzić tych studiów z grą. Po maturze w ZS nr 5 poszłam na polonistykę. Wcześniej chciałam zostać stomatologiem, teraz myślę, że w przyszłości fajnie by było zająć się dziennikarstwem sportowym. Choć teraz także mam często problemy z jednoczesną grą, treningami i studiowaniem, to jakoś sobie radzę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto