Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zatrzymały mnie tu magnolie

Robert Duchowski
Robert Duchowski
Stanisław Lagun, pionier Szczecina za półtora miesiąca skończy 90 lat. Zdumiewa pamięcią, wiedzą, ciekawością świata. Jest jedynym Polakiem odznaczonym niemieckim Złotym Medalem za Zasługi dla Pojednania i Porozumienia między Narodami.

Szerokim gestem zaprasza do środka. Ubolewa, że nie ma słynnej nalewki z 21 ziół, której przepis dostał w Wilnie od Melchiora Wańkowicza. Niewielką powierzchnię pokoju w Domu Kombatanta wypełniają półki z książkami. Są tu wszystkie pozycje o Szczecinie, Wilnie i Józefie Piłsudskim. Na poczesnym miejscu wisi portret Marszałka.

– Jestem wychowany w kulcie Piłsudskiego – przyznaje Stanisław Lagun. – Ojciec był legionistą, walczył z Marszałkiem pod Kijowem, a i ja znałem go osobiście. Poznałem go, gdy przyjechał do nas na obóz harcerski pod Wilnem. To był rok 1933. Siedział z nami przy ognisku i pamiętam słowa, które wtedy powiedział. „My wam wywalczyliśmy niepodległość, ale wy będziecie rządzić. Jeśli zwrócicie się na wschód, to cofniecie się o jeden wiek, jeśli na zachód to pójdziecie do przodu”.

Stalówki pod paznokcie

Szczęśliwe wileńskie lata przerwała wojna. Aresztowany przez Rosjan został ojciec Laguna, a potem on sam. Przeżył koszmar przesłuchań, tortur zadawanych stalówką wbijaną pod paznokcie. Za próbę zniszczenia ustroju radzieckiego dostał podwójną karę śmierci zamienioną na 20 lat katorgi w łagrze, w tajdze pod Irkuckiem.

- Wieźli nas tam w bydlęcych wagonach przez dwa miesiące – opowiada. – Mieszkaliśmy w ziemiankach. Zimą mróz dochodził do minus 40 stopni. Atakowały nas wilki, dziesiątkowały choroby, głód. Po półtora roku z trzech tysięcy mężczyzn zostało tylko 74.

Dzięki pomocy Rosjanina udało mu się uciec w przebraniu kolejowego maszynisty. Po miesiącach wędrówki dotarł do Wilna. Był prawie przy domu, gdy został aresztowany – tym razem przez Niemców. Wywieziono go do obozu pracy pod Kassel w Niemczech. Tam był do końca wojny. Chciał dostać się do Wilna, odnaleźć rodziców. Znalazł się w transporcie do Szczecina. Dopiero wiele lat po wojnie spotkał się z mamą. Tata nie żył.

Zmysł po babce Lagunowej

Lagun przyjechał do Szczecina w dniu swoich imienin, 8 maja.

– Wtedy, w czterdziestym piątym, miasto wyglądało okropnie. Gruzy, zgliszcza, rozkładające się trupy i stada szczurów wielkich jak koty – wspomina. – Każdej nocy strzelanina, napady, pożary. Któregoś dnia wśród ruin zobaczyłem niezwykle piękne kwiaty. Widziałem je pierwszy raz w życiu. To były magnolie. Dzięki nim zostałem w Szczecinie. Bo pomyślałem sobie, że skoro są tu tak piękne kwiaty, to kiedyś miasto będzie piękne jak one.

W Szczecinie było niebezpiecznie. Nie miał mieszkania i jego żona Anna, którą poznał w niemieckim obozie, pojechała do swojej rodziny w centralnej Polsce. W grudniu przyszła na świat córka Bogusia. Lagun pracował w straży pożarnej jako telefonista, a potem zaczął tworzyć sekcję teatralną, bo ludziom – jak mówi – trochę radości było tak potrzebne jak chleb. W strażackiej remizie wystawił „Swaty” i była to pierwsza sztuka grana w Szczecinie po polsku. Śmieje się, że społecznikowską pasję i zmysł organizacyjny ma po babce Lagunowej, która przeżyła 107 lat. Tworzył w Szczecinie pierwsze domy kultury, artystyczne zespoły dziecięce. Organizował pałac Harcerza, dzisiaj Młodzieży, Teatr Lalek Rusałka, dzisiaj Pleciuga. Nie może zrozumieć dlaczego w Szczecinie zniszczono poniemiecki teatr miejski.

– Wojna go oszczędziła, bomba tylko uszkodziła dach i kilka foteli – mówi. – Ówczesny premier Osóbka-Morawski oglądał ten teatr. Zatwierdził pieniądze na jego remont i rozbudowę. Tymczasem którejś nocy budynek został podpalony i już nie było co ratować.

Aresztowany przez SB

Na początku lat 50. polecono Lagunowi, by został kierownikiem Domu Kultury Niemieckiej im. Przyjaźni Polsko-Niemieckiej. Bronił się przed tym. Pamiętał wojnę i to, co przeszedł w niemieckim obozie pracy. W końcu zgodził się i zaczął od zajęć z dziećmi. Wtedy w Szczecinie mieszkały dwa tysiące Niemców. Pracowali w porcie, w piekarniach, przy odgruzowywaniu, na budowach.

– Ten dom stał się moim życiem – powtarza Renate Jachow mieszkająca obecnie w Niemczech. – Pamiętam jego wspaniałą atmosferę. Byłam tam bibliotekarką i świetliczanką. Tam poznałam mojego męża. I dzięki temu domowi ciągle jestem chora na Szczecin i kiedy tylko mogę, to przyjeżdżam. Do dziś przyjaźnimy się z panem Stanisławem.

Po kilku latach kierowania niemieckim domem SB aresztowała Laguna na trzy miesiące. Zarzucano mu, że jest zbyt proniemiecki i zaproponowano współpracę. Odmówił. Oskarżono go o kradzież. W czasie rozprawy wstawili się za nim Niemcy.

– Wy go aresztujecie, a on nas nauczył czym jest przyjaźń – krzyczeli.

Laguna zwolniono. Gdy wrócił do domu dowiedział się, że żona z trójką dzieci przeżyła dzięki pomocy Niemców z domu kultury.

Dwunasta tablica

Dwa lata temu w Berlinie Stanisławowi Lagunowi wręczono Złoty Medal za Zasługi dla Pojednania i Porozumienia Między Narodami.

– Może rzeczywiście coś zrobiłem dla pojednania, coś dla szczecińskiej kultury – zastanawia się Lagun. – Ale dla mnie zawsze najważniejsze były sprawy szczecińskich pionierów. Nie chciałem aby bezimienni pozostali ci, którzy ginęli tragicznie w latach 1945 i 46. Przeżyli wojenne działania, obozy, a ginęli z rąk bandytów, rabusiów, niemieckich maruderów i pijanych żołnierzy radzieckich. W kwaterze pionierów na Cmentarzu Centralnym pochowano 417 osób. Po kilku latach benedyktyńskiej pracy udało się ustalić nazwiska i daty śmierci 182 pionierów. W 1995 roku, dzięki zaangażowaniu Laguna, zostały one uwiecznione na 11. tablicach. Dwunasta symbolizuje pochowanych bezimiennie.

– Całe życie starałem się być wierny harcerskiej przysiędze, którą składałem 80 lat temu – mówi Lagun. – Mam szczerą wolę pełnić służbę Bogu, nieść pomoc bliźniemu, być posłusznym prawu harcerskiemu. Żałuję tylko, że przez moją społecznikowską pasję zaniedbałem rodzinę. Ale cieszę się, że mam tak dobre relacje z trójką moich wnuków i że oni tak bardzo interesują się historią i losami rodziny Lagunów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto