Klub lekkoatletyczny „Olimpic” powstał półtora roku temu.
- Pomyślałem, że jeden klub w mieście to mało – mówi Wiesław Bindaszewski, prezes i założyciel klubu. - Poza tym jest tyle dzieciaków, które nie mają co ze sobą zrobić i które można by zachęcić do sportu. Zaczynali od 30 dzieci i trzech trenerów. Obecnie dla klubu za darmo pracuje siedmiu trenerów, którzy mają pod opieką ponad 130 młodych sportowców. Powstała tu pierwsza w województwie sekcja chodu, można trenować triatlon i biegi na orientację. Zawodnicy klubu zdobyli przez półtora roku jego istnienia 30 medali na mistrzostwach województwa.
Problemy rozpoczęły się wiosną, po kontroli z Urzędu Miasta, która wykazała, że źle prowadzona jest księgowość klubu.
- Nie chodzi o to, że nie tak wydaliśmy pieniądze, bo tutaj wszystko jest dobrze – tłumaczy Bindaszewski. - Zostało to tylko źle zaksięgowane i to dlatego, że z oszczędności robiłem to sam. Myślałem po prostu, że sobie poradzę.
- Nie twierdzimy, że te pieniądze zostały źle wydane- potwierdzają urzędnicy z wydziału sportu. - Ale zamiast księgi rachunkowej mamy tu tylko zbiór faktur i jakieś zestawienie zrobione w komputerze.
Zdaniem urzędników oznacza to nienależyte wykonanie umowy jaką klub podpisał z miastem, w związku z czym musi on zwrócić dotację otrzymaną w ubiegłym roku oraz dostanie zakaz ubiegania się o nią przez kolejne trzy lata. Olimpic powinien więc zwrócić miastu ponad 27 tys. zł. Przepadło też obiecane na ten rok 25 tys. zł, choć na wyjazdy, stroje i codzienną działalność klubu szefowie wydali już prawie 10 tys. z własnej kieszeni.
Wiesław Bindaszewski szukał pomocy u prezydenta i radnych z komisji sportu. Bezskutecznie. W tym czasie też zawodowa księgowa doprowadziła księgowość do porządku i klub złożył wniosek o ponowną kontrolę, z nadzieją, że urzędnicy cofną wcześniejszą decyzję.
- Nie można prowadzić księgowości wstecz – tłumaczy jednak Barbara Nowakowska z wydziału sportu UM.
Zdaniem prezesa, brak dotacji dla klubu oznacza po prostu jego zamknięcie. Choć wśród radnych padły również podpowiedzi, żeby po prostu założyć nowy klub, o podobnej nazwie i o pieniądze ubiegać się już w przyszłym roku. Jeśli natomiast rzeczywiście czekałaby go trzyletnia przerwa, trenującą tam młodzież może przejąć Miejski Klub Lekkoatletyczny.
Zdaniem szefów klubu, oba te rozwiązania są nie w porządku. Również młodzież niechętnie patrzy na zmianę klubu, do którego jest bardzo przywiązana.
- Tutaj jest świetna atmosfera, wszyscy się lubimy i nie ma między nami niezdrowej rywalizacji – mówi Anna Gonżewska, która trenuje lekkoatletykę od pięciu lat a obecnie jest dwunasta w Polsce na 200 m wśród juniorów młodszych. - Chciałabym biegać zawodowo i na pewno nie raz będę musiała zmieniać kluby czy trenerów, ale jeszcze nie teraz.
Młodzi zawodnicy podkreślają, że to, co najbardziej w klubie Olimpic im odpowiada to rodzinna atmosfera i równe szanse dla wszystkich.
- Tutaj może przyjść każdy z ulicy i spróbować swoich sił, poszukać dyscypliny dla siebie – mówi 17-letnia Krysia Dudaniec. - Nie przyjmują tylko najlepszych.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?