Mężczyzna chciał zaopatrzyć się w dwadzieścia kilogramów ryżu, dziesięć litrów oleju i mleka. Przy kasie okazało się, że nic z tego. Część towaru musiał odłożyć na półkę. Dlaczego? Sklep wprowadził ograniczenia, z których zazwyczaj śmiejemy się oglądając stare polskie komedie. Naszemu Czytelnikowi nie było jednak do śmiechu.
– Byłem już przy kasie. Przybiegli nagle ochroniarze i zaczęła się słowna przepychanka – opowiada. – Doszło do tego, że chcieli ukarać mandatem kasjerkę, która zamierzała sprzedać towar z mojego wózka. Nie wiem, czy mają do tego prawo. Powiedzieli, że mam odłożyć część towaru na półkę, gdyż zezwalają na maksymalny zakup 5 takich samych artykułów, czy 5 kilogramów. Zmuszony byłem odłożyć 10 opakowań ryżu. Pozostałą ilość rozłożyli na dwa paragony, byłem z żoną. Podobnie trzeba było zrobić z olejem i mlekiem.
Pan Marcin nie zostawił tej sprawy. Po zapłaceniu za towar zażądał, żeby ochrona pokazała, na jakiej podstawie robią mu problemy. Wtedy ochroniarze przynieśli kartkę z pieczątką sklepu, a na niej:
„Szanowni Klienci. Informujemy Państwa, że wszystkie artykuły sprzedajemy maksymalnie po 5 sztuk lub 5 kg na osobę”.
– Dawniej wprowadzano to czasowo na okres trwania promocji. W poniedziałek wszystko było w normalnej cenie – tłumaczy znajoma Czytelnika Urszula Ława, która
pokazuje nam wręczoną kartkę. – Przecież oni sami sobie szkodzą. Widziałam, że spotykało to również innych klientów. Marcin nie był odosobniony.
Postanowiliśmy zapytać zarządców sklepu, skąd u nich taki przedziwny przepis. Nie chcieli z nami na ten temat rozmawiać. Skierowali nas do centrali. Tam również pytanie sprawiło mnóstwo problemów. Poproszono o jego pisemną formę i czas na zastanowienie. Niestety, mimo obietnic, nie dostaliśmy żadnego oficjalnego stanowiska.
Udaliśmy się do Carrefoura i zapytaliśmy jedną z kasjerek, co ona wie o sprawie.
– Ograniczenia takie są, ale przy większych ilościach – przyznała. – Nie wiem nawet dokładnie, ile one wynoszą. Rzeczywiście często narzucane są również w przypadkach sprzedaży promocyjnych.
A co na to ochroniarze? Oczywiście wyparli się sytuacji twierdząc, że nie kontrolują ilości sprzedawanych materiałów i sklep nie wprowadził żadnych limitów. Mimo że kartka, którą widzieliśmy świadczy inaczej.
Pracownicy Inspekcji Handlowej w Szczecinie przyznają, że z takim zachowaniem spotykają się bardzo rzadko. Nie jest to metoda powszechnie stosowana. Nie jest również niezgodna z prawem.
– Inna sprawa, że o takich ograniczeniach sklepy powinny wyrażnie informować swoich klientów – mówi Beata Manios, rzecznik inspekcji handlowej. – Takie kartki należałoby rozwiesić na drodze do głównej hali, bądź informacje nadawać przez radiowęzeł. Najczęściej są po to, by towaru starczyło dla większej grupy klientów.
– Nie było żadnych informacji. W Carrefourze podobne zakupy robiłem już dziesiątki razy i bez problemów – ripostuje pan Marcin. – Na takich praktykach galeria bez wątpienia straci. Sytuacja jest śmieszna, bo przypomina lata komuny. Widać, że nie do końca się z nią jeszcze pożegnaliśmy
– Marcin dostał taką kartkę, z pieczątką sklepu – opowiada Urszuła Ława. – Wcześniej robił tam zakupy i nie było podobnych problemów. Teraz nagle pojawiły się przedziwne ograniczenia.
Fot. Marcin Bielecki
Andrzej Kus
[email protected]
Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?