Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakończyli swoje kariery sportowe w 2013 roku. Dziękujemy za wielkie emocje!

Redakcja MM
Redakcja MM
Zdobywali medale mistrzostw świata, Igrzysk Olimpijskich, ...
Zdobywali medale mistrzostw świata, Igrzysk Olimpijskich, ... Andrzej Szkocki
Zdobywali medale mistrzostw świata, Igrzysk Olimpijskich, świecili przykładem, byli idolami kibiców przez wiele lat. W 2013 roku zakończyli kariery, ale w pamięci fanów będą jeszcze przez wiele lat, a dokładniej sezonów. Chodzi o Monikę Pyrek, Marka Kolbowicza, Ediego Andradinę oraz Mariusza Linkego.

Maurycy Brzykcy
[email protected]

Zacznijmy od jedynej pani w tym gronie. Monika Pyrek to kobieta- instytucja dla naszej lekkiej atletyki. Wspólnie z Anną Rogowską wywindowała polską tyczkę na europejski, a nawet światowy poziom. Naszych zawodniczek obawiano się przez kilkanaście lat na niemal każdych zawodach. I choć bywało różnie, to sukcesy mówią same za siebie.

Pyrek wychowała się w Trójmieście. Tam zaczynała stawiać pierwsze kroki w sporcie, choć nie od razu był to skok o tyczce. Kiedy jednak talent nastoletniej Moniki ujrzał światło dzienne, było wiadome, że to dla niej jedyna słuszna droga. W 2004 roku 24-letnią wówczas tyczkarkę do Szczecina ściągnął Paweł Bartnik, prezes MKL.

Pyrek była już wtedy brązową medalistką mistrzostw świata w Edmonton w 2001 roku (to najmłodsza zawodniczka, która sięgnęła po medal MŚ w skoku o tyczce pań – miała wówczas 21 lat), a na krajowym podwórku biła samą siebie. Dla przypomnienia warto dodać, że Monika w ciągu kariery aż 68 razy poprawiała rekord Polski. 1 lipca 2001 wynikiem 4,61 ustanowiła rekord Europy. Później zdobyła również wicemistrzostwo świata, a w sportowych kronikach zapiszę się tym, że zakwalifikowała się do wszystkich trzech pierwszych finałów olimpijskich w skoku o tyczce kobiet (w 2000, 2004 i 2008).

Pyrek była długo na ustach kibiców. Nie tylko dlatego, że w młodym wieku odnosiła znaczące sukcesy, ale dlatego, że przez kilkanaście lat nie schodziła z wysokiego poziomu. Dostać się na szczyt nie jest czasami tak trudno. Problem, by na nim się utrzymać. A Monika to potrafiła. Pięciokrotnie zdobywała nagrodę Złote Kolce dla najlepszej polskiej lekkoatletki sezonu (2001, 2003, 2005, 2006 oraz 2008). Sukcesy sportowe można jeszcze wymieniać długo. Nasza tyczkarka działa także w IAAF (Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych), gdzie jest członkinią Komisji Zawodniczej. Pomaga również w utworzonym przed rokiem klubie Ośrodku Skoku o Tyczce Szczecin.

Pyrek brylowała nie tylko na lekkoatletycznych rozbiegach. Wygrała także program telewizyjny „Taniec z Gwiazdami”, a obecnie próbuje swoich sił jako dziennikarka. Myśl o zakończeniu kariery kiełkowała w jej głowie już przez jakiś czas, ale oficjalnie pożegnano ją w styczniu 2013 r. na uroczystym benefisie. Gości ze świata sportu i nie tylko, było co nie miara. Nie ma się czemu dziwić. Pyrek to nie tylko wzór do naśladowania jeżeli chodzi o sport, to również zawsze pogodna osoba, która nie odmawiała autografów, zdjęć czy rozmów z dziennikarzami.

Wygrał wszystko, co mógł

**Inny sportowiec, bez którego ciężko sobie wyobrazić dyscyplinę, to Marek Kolbowicz**. Wioślarz AZS Szczecin wygrał wszystko, co mógł. Był czterokrotnym mistrzem świata, mistrzem Europy, mistrzem olimpijskim – czego chcieć więcej? Naszemu wioślarzowi zawsze było mało. Wspólnie z klubowym kolegą Konradem Wasielewskim oraz Michałem Jelińskim i Adamem Korolem zyskali pseudonim „dominatorów”, a o taką ksywkę w sportowym światku nie jest łatwo.

Kolbowiczowi droga do sportowego Olimpu, czyli złota podczas igrzysk, zajęła sporo lat. Szczecinianin startował w Igrzyskach w Atlancie, Sydney i Atenach. Jednak sięgnął po najwyższy laur dopiero w 2008 roku w Pekinie. To było ukoronowanie jego długiej kariery, bo przecież wiosłować zaczął już w 1986 roku... 22 lata trzeba było więc czekać, ale nie były to lata bezowocne. Niemal w każdym sezonie mógł, wraz z kolegami, cieszyć się z jakiegoś sukcesu: mistrzostw Polski, Europy czy świata. Za swoje zasługi został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Jest również Ambasadorem Szczecina. Te same odznaczenia dzierży także Pyrek.

Kolbowicz to także przykład do naśladowania. Nie zaniedbywał żadnej działki związanej z zawodowym uprawianiem sportu. Legendarne już dni i miesiące poza domem, długie zgrupowania, ostre treningi od samego rana. A prywatnie uśmiechnięty, pozytywnie nastawiony do życia i, co ważne, dobrze odnajdujący się w świecie mediów. To właśnie on był twarzą naszych „dominatorów”. Zaangażował się również lokalnie. Jest radnym w Szczecinie i stara się dostrzegać potrzeby małych klubów. Jego dyscyplina także długo musiała walczyć o znaczące środki na rozwój, choć często była traktowana po macoszemu.

Idol piłkarskich kibiców


Edi Andradina
– on ogłosił zakończenie kariery dopiero w listopadzie 2013 roku, jednak powoli się ku temu skłaniał. 39-letni Brazylijczyk nie ma na koncie tak wielu sukcesów, jak dwójka wymieniona przed nim, ale był idolem piłkarskich kibiców w Szczecinie przez wiele lat.

Edi do Polski trafił w 2005 roku. Wcześniej grał w Rosji, Japonii i do Szczecina także przyjechał zarobić trochę pieniędzy. Jednak tak, jak to się zdarza dość często, Brazylijczyk szybko pokochał nasz kraj, a Polacy także szybko zauroczyli się pięknie grającym pomocnikiem.

A przypomnijmy, że w 2005 roku w Pogoni największą grupę zawodników stanowili piłkarze właśnie z Brazylii. Jednak Edi szybko wybił się z tej grupki na plan pierwszy. Szybko stał się liderem i najlepszym strzelcem Portowców. O jego rzutach wolnych, podaniach „na nos” czy strzałach z powietrza już krążą małe legendy. Los chciał, że szczeciński klub rozpadł się i Edi podpisał kontrakt w Kielcach. Dla Korony grał przez cztery sezony. Jednak kiedy po tych latach odezwali się do niego dzisiejsi włodarze Pogoni, Brazylijczyk nie zwlekał ani chwili. Zdecydował się niemal od razu wrócić do klubu, który pokochał miłością szczerą i to zdaje się, że od pierwszego wejrzenia. A Portowcy byli jeszcze w I lidze, więc oznaczało to sportowy spadek. Brazylijczyk przyznaje jednak, że to był najlepszy czas w jego karierze. Pogoń pod jego wodzą awansowała do ekstraklasy, a już wtedy wiekowy piłkarz był na ustach wszystkich. Po zawieszeniu butów na kołku, Edi będzie teraz pomagał trenować rezerwy Pogoni. A sam klub zastrzegł numer „5”, z którym grał Brazylijczyk. Oznacza to, że w barwach Portowców nikt z nim na plecach już nie zagra.

Pierwszy z czarnym pasem

Mariusz Linke – dla sportów walki w Szczecinie to postać największego kalibru. W 1999 roku wspólnie z bratem Maciejem, Robertem Siedziaką oraz Piotrem Bagińskim założyli Berserker's Team Szczecin, który dziś jest jednym z największych klubów w Polsce, mającym także filie w Europie. Bracia Linke po kilku latach założyli własny klub – Linke Gold Team.

Mariusz zaznaczył się w historii polskich sportów walki kilkoma ważnymi osiągnięciami. Był pierwszym posiadaczem czarnego pasa w brazylijskim jiu-jitsu, tego samego koloru ma pas w judo. Jednak to właśnie w bjj odnosił największe sukcesy. W kraju nie miał sobie równych, ale podobna sytuacja zdarzała się także za granicą. Brał udział w najbardziej prestiżowych zawodach. Jest wielokrotnym mistrzem Europy, mistrzem obu Ameryk i mistrzem świata. W dorobku ma ponad 40 krążków z różnych, znaczących imprez.

Próbował swoich sił także w MMA, ale tu kariery tak wielkiej nie zrobił. Wychował jednak wielu zawodników, którzy obecnie rozwijają się w różnych sportach walki. „Manolo” to ogromny profesjonalizm. Kiedy przygotowywał się do zawodów, czy do walki, zawsze robił to przy maksymalnym skupieniu. Teraz tego samego stara się nauczyć swoich młodszych podopiecznych. Oby dorównali mu choć w połowie osiągnięć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto