Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy. #Temat z okładki: Przez gimnastykę do serca [zdjęcia]

MM Trendy
MM Trendy
Marta i Roman Kuleszowie
Marta i Roman Kuleszowie Foto: Joanna Skrzyniarz - Re’FORM studio
Najpierw zakochali się w gimnastyce sportowej, później w sobie. Ona szczecinianka, on gdańszczanin - a poznali się w Zabrzu. Ich serca ostatecznie podbiło jednak nasze miasto.

Tekst: Paulina Targaszewska / Maurycy Brzykcy / Foto: Joanna Skrzyniarz - Re’FORM studio

- Jeśli mielibyśmy pozostać w Polsce, to tylko w Szczecinie - mówią Marta i Roman Kuleszowie. Nam opowiedzieli o początkach swojego związku, marzeniach o wielkiej rodzinie, sportowych przyjaciołach, rywalizacji oraz o tym, jak gimnastyka pomaga im w… sprzątaniu.

Zrobienie szpagatu czy salta w powietrzu to dla nich bułka z masłem. I to dosłownie, bo gimnastyka sportowa jest pokarmem ich życia.

Trenują od najmłodszych lat. Roman zaczynał w Białej Podlaskiej, Marta w rodzinnym Szczecinie. Zakochali się w gimnastyce. Ta sprawiła, że mogli też zakochać się w sobie.

Najpierw były listy

- Poznaliśmy się w 2001 roku w sali gimnastycznej w Zabrzu - wspomina Marta. - Przebywałam wówczas w ośrodku przygotowań olimpijskich. Romek mieszkał jeszcze wtedy w Gdańsku, a do Zabrza przyjechał z reprezentacją żeńską, bo wybierali się na turniej Nadziei Olimpijskich do Czech. Wtedy pierwszy raz się spotkaliśmy.
Marta od razu wpadła w oko Romanowi.

Śliczna, wysportowana i piekielnie zdolna. Wymienili się adresami i zaczęli wysyłać sobie listy.

- Nie była to jeszcze era rozwiniętego internetu czy telefonów komórkowych. Pisaliśmy więc tradycyjne listy. Z perspektywy czasu to bardzo romantyczne - mówi z uśmiechem Marta. - Niestety nie mam już tych listów. Przepadły podczas przeprowadzki z Zabrza do Szczecina.

- To były lata naszej młodości, początki kariery sportowej i okres dojrzewania - mówi Roman. - Jak na taki okres, długo udało nam się być parą, bo 1,5 roku. Po tym wspólnie uznaliśmy, że nie jesteśmy w stanie kontynuować naszej relacji. Ja byłem w Gdańsku, Marta w Zabrzu. Dzieliły nas setki kilometrów, każde miało mnóstwo zajęć, naukę, treningi. Trudno byłoby to połączyć żyjąc w jednym mieście, a co dopiero mieszkając od siebie 600-700 kilometrów.

Kolejny raz w tej samej rzece

Następne 1,5 roku spędzili osobno. Widywali się jedynie na zawodach, co kilka miesięcy. Między nimi zapadła cisza. Przerwała ją Marta zwykłym: co słychać? I tak znów zaczęli budować wspólną przyszłość. Znów zostali parą. - Wiele osób mówiło nam, że dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki, ale jak widać u nas to powiedzenie się nie sprawdziło - śmieje się Marta.

Od kilku lat są szczęśliwym małżeństwem. Nie wyobrażają już sobie życia bez siebie. - Niemal cały czas trenujemy na jednej sali, razem zasypiamy, razem się budzimy, rozumiemy siebie nawzajem - mówi Roman. - Nie mamy do siebie pretensji, kiedy jedno musiało intensywniej ćwiczyć i jest zmęczone. Mamy taki sam schemat postępowania, rozumiemy specyfikę tego, co robimy. Wspieramy się.
- Nie mamy siebie jednak dość - dodaje z uśmiechem Marta. - Choć całe dni spędzamy razem, kiedy jesteśmy na sali każde skupia się na swoim treningu. Każde ma inny plan treningowy. Gimnastyka sportowa wymaga ogromnej koncentracji.

Wszyscy pytają, czy na zawodach albo podczas treningów ze sobą nie rywalizują. Bez najmniejszej sztuczności w głosach zaprzeczają.

- W gimnastyce sportowej nie pokonuje się rywala, a samego siebie, swoje własne dotychczasowe osiągnięcia. Wyznacza się cel samemu sobie i próbuje się go osiągnąć - tłumaczy Roman. - Podczas startów każdy koncentruje się więc na własnym nosie. To walka z samym sobą.

Ćwiczą, żeby nie bolało

Marta i Roman kilka razy planowali już zakończenie kariery. Po igrzyskach w Pekinie Marta wróciła z Zabrza do rodzinnego Szczecina. Pobrali się z Romanem, choć ten wciąż przebywał jeszcze w Gdańsku. Mieli w planach odpoczynek, zwolnienie obrotów i założenie rodziny. Miłość do gimnastyki była jednak silniejsza.

- Na igrzyska w Pekinie w 2008 roku mieliśmy jechać razem - opowiada Roman. - Tak zaplanowaliśmy. Po powrocie chcieliśmy zwolnić tempo. Niestety w 2007 roku, przy mojej świetnej formie, zerwałem ścięgno Achillesa. Nie miałem szans wyzdrowieć na kwalifikacje olimpijskie, więc dla mnie igrzyska przepadły. Marta pojechała sama. Po jej powrocie postanowiliśmy zmienić wcześniejsze plany. Uznaliśmy, że dalej będziemy trenować, bo wciąż marzyliśmy, aby wspólnie pojechać na Igrzyska.
Wspólnie reprezentowali nasz kraj na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie w 2012 roku.

Po powrocie Roman przeprowadził się do Szczecina i zaczął startować - podobnie jak Marta - w barwach tutejszego Kusego. Powróciły plany zakończenia kariery i skupieniu się na rodzinie.

Gimnastyka znów jednak okazała się silniejsza.

- Po Londynie trochę odpuściliśmy - mówi Roman. - Zrobiliśmy pół roku odpoczynku od gimnastyki i wtedy zaczęły się problemy z bólem. Nie mogliśmy spać, bolały nas plecy, barki. Trzeba było znów zacząć się ruszać. Zaczęliśmy biegać, chodzić na siłownię, wróciliśmy na salę ćwiczeń. Wróciliśmy do formy, zaczął rosnąć apetyt na zwycięstwa i znów zaczęliśmy regularnie trenować.

- Nie wyobrażam sobie życia bez sportu - mówi Marta. - Nasze organizmy już się na to nie godzą. Do końca życia będziemy związani z aktywnością, nawet jeśli w pewnym momencie zrezygnujemy z regularnego startowania w zawodach.

Igrzyska i przygotowania do nich toczą się czteroletnim cyklem. Długie treningi, zgrupowania w kilku miejscach i litry potu. Nasi bohaterowie znają ten stan na wylot, więc jest im niestraszny.

W końcu to najważniejsza impreza dla każdego sportowca. Kuleszowie - żeby dostać się kolejny raz na Igrzyska (Rio de Janeiro 2016) - muszą przejść kilka etapów kwalifikacji. I choć mówi się często, że gimnastyka (sportowa czy artystyczna), to dyscyplina głównie dla młodych zawodników, nie dotyczy to każdego. Marta ma 26 lat, Roman 31.

Najlepszym przykładem, że wiek nie determinuje wyników jest polski mistrz olimpijski. Leszek Blanik zdobył złoty medal w skoku przez konia w Pekinie, w wieku właśnie 31 lat.

Ale oczywiście sport to nie wszystko. Kuleszowie po raz kolejny planują, że po powrocie z Igrzysk skupią się na sobie i rodzinie.

- Pochodzę z wielodzietnej rodziny i taką chciałbym stworzyć - mówi Roman. - Marzymy z Martą przynajmniej o trójce dzieci. Ustaliliśmy, że po powrocie z Rio skupimy się więc na powiększaniu rodziny.

Sprząta się szybciej

Tymczasem Marta i Roman skupiają się na sporcie. Gimnastyka pochłania niemal cały ich wolny czas. Nie pamiętają już, kiedy byli na wspólnych wakacjach. Choć spędzają ze sobą niemal całe dni, chwil tylko dla siebie mają jak na lekarstwo. - Jemy wówczas śniadania, celebrujemy wspólne posiłki, albo oglądamy telewizję - mówi Marta. - Niestety nie zdarza się to często.

Kto jednak myśli, że gimnastyka sportowa to tylko ograniczenia, jest w błędzie. Poza tak oczywistymi korzyściami, jak końskie zdrowie i poczucie spełnienia z pielęgnowania pasji, uprawianie gimnastyki sportowej w domu Kuleszów pomaga też w… sprzątaniu.

- Dzięki temu, że jesteśmy wysportowani i dobrze rozciągnięci, bez problemu dosięgamy do wszystkich szafek, szybko też uwijamy się z myciem okien - śmieje się Marta. - Ciekawie wyglądamy też podczas podróżowania samolotami czy pociągami - dodaje Roman. - Zawsze przybieramy wówczas dziwne pozycje, np. siedzimy z wyciągniętymi na prosto nogami do góry. Ludzie przyglądają się nam z niedowierzaniem.

Gimnastyka sportowa pozwoliła im też zdobyć szerokie grono przyjaciół. Roman dobrze zna się z trenerem szczypiornistek Pogoni Baltica Szczecin Adrianem Struzikiem oraz z jego zawodniczką Moniką Stachowską. Także przez względu na to, dość często gimnastycy oglądają popisy naszego zespołu w ekstraklasie z trybun. - Sportowe środowisko Szczecina trzyma się razem dość mocno - mówi Marta. - Często spotykamy się na wspólnych imprezach, pomagamy też sobie wzajemnie, wspólnie organizując sportowe wydarzenia, bądź uczestnicząc w nich.

Ostatnio Roman nawiązał jeszcze jedną ciekawą relację. Jeden z założycieli Berserker's Team Szczecin, Robert Siedziako posłał syna na zajęcia właśnie z gimnastyki sportowej.

Szybko zgadał się z naszym olimpijczykiem, by jego wiedzę wykorzystać mogli także zawodnicy MMA, czyli mieszanych sztuk walki. Kulesza przeprowadził kilkanaście spotkań z mistrzem federacji KSW Michałem Materlą. Pokazywał prawidłowe postawy, ćwiczenia, które przydają się podczas treningów, czy już samych walk. Wszystko dlatego, że gimnastyka sportowa może być podstawą do niemal każdego sportu.

Zestarzeją się w Szczecinie

Marta jest lokalną patriotką. Od zawsze uważała, że Szczecin to najpiękniejsze miasto. Roman miłością do Szczecina zaraził się od małżonki. - Już dawno powiedzieliśmy sobie, że jeśli mamy zostać w Polsce, to tylko w Szczecinie - mówi Roman. - Miasto jest piękne, pełne zieleni, jedyne w swoim rodzaju. Tu panuje inny klimat, żyje się spokojniej, ludzie się uśmiechają, chce im się coś robić. W Gdańsku panuje ciągły wyścig szczurów.

Obecnie Roman zajmuje się szkoleniem młodych gimnastyków w Szczecinie, a ci mają za sobą spore sukcesy. Sekcja Kusego nie jest duża, ale znajduje się na czołowej pozycji w ogólnopolskiej klasyfikacji współzawodnictwa sportowego, a od kilku lat jest liderem województwa zachodniopomorskiego. Potencjał na stworzenie czegoś większego jak najbardziej jest.

W planach jest wybudowanie specjalistycznej sali dla gimnastyków. Na obecnych obiektach nie można wykonać wszystkich ćwiczeń, ze względu na bezpieczeństwo młodych zawodników.

- Niektórzy uciekają ze Szczecina twierdząc, że to miasto, w którym nie da się zrobić kariery, ale to błędne założenie - mówią Roman i Marta. - Wszędzie da się zrobić karierę. Wystarczą chęci, dobre nastawienie. Trzeba to tylko w sobie odnaleźć.

[Czytaj również on-line:

MM Trendy. Szczecin | Styl | Moda | Kultura. Serwis »](http://www.mmszczecin.pl/trendy)


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto