W trzech szczecińskich przedszkolach rodzice żądają sprawdzenia czy azbestowe ściany i dachy nie zagrażają ich dzieciom. Jeden z rodziców wypisał nawet swoje dziecko z przedszkola po tym, jak dowiedział się, że w budynku przy ul. Unisławy jest 50 m kw. azbestu.
Katarzyna Kozłowska twierdzi, że jej dziecko choruje z powodu zatrucia azbestem. W imieniu rodziców złożyła skargę do inspekcji sanitarnej. Tak poradził jej pediatra.
- Jestem zaskoczona – mówi Maria Szumowska, babcia czteroletniej Julii.- Dlaczego nic się z tym nie robi?
Podobnie uważa większość pytanych przez nas rodziców. Wielu nawet nie wiedziało o tym, że ich pociechy spędzają większość dnia w pobliżu rakotwórczej substancji.
- To jest szokująca wiadomość – odpowiada Marzena Zmuda, która ma córkę w „Stokrotce” na Niebuszewie. – Szkoda, bo Paulinka uwielbia tu przychodzić.
W trudnej sytuacji są również dyrektorzy kilkunastu przedszkoli, którzy w ciągu ostatnich pięciu lat nie dostali od miasta pieniędzy na usunięcie niebezpiecznej substancji. Kilku nadal czeka na niezbędne kontrole ich budynków. Tak jest m. in. w przedszkolach nr 60 przy ul. Romera oraz nr 58 przy Benesza.
Dyrektorki zabroniły tam maluchom zbliżać się do śmietników zadaszonych płytami eternitowymi.
- Na całkowite pozbycie się azbestu potrzebuję ok. 200 tys. zł. – stwierdza Agnieszka Czeglik, dyrektorka przedszkola nr 18.
W odpowiedzi na kolejne pismo w tej sprawie, wydział oświaty zapewnił ją, że zerwie płyty eternitowe. Brakuje jednak konkretnych terminów. W przedszkolu nie było jeszcze zapowiadanej kontroli, mimo, iż minął już okres w jakim powinna się odbyć. Remontowane mają być także przedszkola nr 45 i 49.
- Obiecali, że w przyszłym roku, ale bez konkretnych dat – mówi Aldona Radziwon z przedszkola przy Marmurowej.
Okazuje się jednak, że samo skontrolowanie wpływu azbestu na dzieci nie będzie takie proste.
- Profesjonalnie zajmuje się tym Instytut Medycyny Pracy w Łodzi – odpowiada Elżbieta Trill z Powiatowej Inspekcji Sanitarnej.
- Przez ostatnich pięć lat praktycznie nic nie zrobiono, żeby rozwiązać ten problem – mówi Bartosz Arłukowicz z komisji zdrowia przy Radzie Miasta. Uważa, że winnym w całej sprawie jest prezydent. – Jeśli okaże się, że Marian Jurczyk wiedział o całej sprawie, a mimo to nic nie zrobił, skierujemy sprawę do prokuratury – kwituje.
-To jest strasznie rozdmuchana sprawa – uspokaja prof. Jacek Soroka z Politechniki Szczecińskiej. – Wystarczy, że płyty azbestowe są dobrze zabezpieczone. To gwarantuje bezpieczeństwo.
Według profesora większe zagrożenie pojawia się w momencie, gdy ta rakotwórcza substancja jest zrywana.
- Niebezpieczny dla ludzi jest pył, który unosi się podczas demontażu azbestu – mówi – Opiłki i włókna zalegają w płucach i uszkadzają tkanki. Te, próbując się odradzać, mogą tworzyć nowotwory. Nie można mówić także o utylizacji azbestu, ponieważ jest to tworzywo odporne nawet na działanie kwasów i wysokie temperatury.
- Trzeba to zwyczajnie zakopać, w specjalnie przygotowanym miejscu – dodaje profesor.
Na usunięcie azbestu ze szczecińskich przedszkoli, a także szkół, potrzeba ok. 2,6 mln.
- Prezydent Anna Nowak zarezerwowała już połowę tej kwoty – mówi Eulalia Fronczak-Raś, z działu technicznego wydziału oświaty. – Wszystko zależy od tego czy radni uchwalą to w budżecie na przyszły rok.
Z miejskiego programu usuwania azbestu skorzystały do tej pory m.in. Poczta Polska, ZBiLK przy remoncie Domu Aktora oraz jedno przedszkole nr 51 przy ul. Krzywej.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?