Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z Gdańska Do Szczecina I Z Powrotem W Jedno Popołudnie

searover
searover
Z Gdańska do Szczecina i z powrotem w jedno popołudnie. Niemożliwe? Konieczne.

Mój brat wylądował niespodziewanie na OIOM Oddziału Urologii PUM. Zdążył podac mnie jako jedyną osobę uprawnioną do otrzymywania informacji o stanie jego zdrowia, co nie było niczym nadzwyczajnym zważywszy, że żył samotnie, a najbliższa osoba, ojciec, to chodzacy o kulach blisko 82-letni staruszek.

Nazajutrz po hositalizacji przyjechałem do Szczecina i bardzo uprzejma Pani doktor (niestety nie pamiętam nazwiska, ale miała dyżur w sobotę 8 października) wprowadziła mnie w temat.

Ona też sprawdziła dokumentację i potwierdziła, że jestem jedyną osobą upoważnioną do dowiadywania się o stan zdrowia brata.

W niedzielę 9 października dyżurujący wtedy równie uprzejmy Pan Doktor przekazał mi kolejne informacje. Brat walczył o życie i każda wiadomość była ważna.

Niestety, leczenie (o ile zakończone sukcesem) miało trwac wiele tygodni, a ja musiałem wrócić do Gdańska, gdzie mieszkam i pracuję. Umówiłem się z lekarzami, że będę dzwonic codziennie.

- Proszę to robić między szesnastą a osiemnastą, kiedy sa normalne odwiedziny – poradził mi ów lekarz – bo wcześniej lekarze na ogół są zajęci.

Zastosowałem się do tego.

- Dlaczego pan dzwoni tak późno? – zapytał mnie któregos dnia inny lekarz – Oczekuje pan, ze ja, który znam sprawę tylko z dokumentacji udzielę panu informacji? Powiem Panu, ze stan jest stabilny, ale jak Pan chce wiedzieć więcej to proszę dzwonić przed czternastą, kiedy są lekarze prowadzący.

Nie zastosowałem się do tego i dzwoniłem nadal później. Uprzejmy personel informował mnie życzliwie.

W weekend znów przyjechałem do Szczecina, by odwiedzić wciąż leżacego w śpiączce brata, a od poniedziałku dzwoniłem. Do czasu aż znów trafiłem na tego samego lekarza. Poirytywany pouczył mnie, że mam dzwonić przed czternastą. Udzielił w końcu informacji, ale nie była to miła rozmowa.

Dziś więc nie czekałem do popołudnia lecz zadzwoniłem około trzynastej.

- O tej porze nie udzielamy informacji. Proszę zadzwonić w porze odwiedzin, o szesnastej.

- Dobrze, chętnie tak zrobię, ale wczoraj poraz kolejny jeden z doktorów odsyłał mnie do wcześniejszych godzin, abym kontaktował się z lekarzem prowadzącym.

- Rozumiem, ale nie możemy teraz udzielac informacji. Lekarze są przy pacjentach.
Pani była bardzo uprzejma i przekonywało mnie jej tłumaczenie. Podziękowałem i postanowiłem zadzwonić później.

Była 17:50 gdy telefon odebrał lekarz dyżurny.

- Jeżeli Pan chece się czegoś dowiedzieć, proszę przyjśc osobiście.
- Przepraszam, ale nie mogę osobiście, bo mieszkam w Gdańsku. Jestem jeszcze w pracy.
- To niech przyjdzie ktoś z rodziny.
- Może przyjść ojciec, ale on ma 82 lata. Nie jest mu łatwo.
- Ja przez telefon informacji nie udzielę.
- Przecież brat podał mnie jako jedyną osobę upoważnioną do udzielania informacji. Może Pan sprawdzić.
- Ja nie będę potem tłumaczyć się przed prokuratorem.
- W jaki sposób mogę więc uzyskać informację? Przeciez nie dam rady w jedno popołudnie po pracy dotrzeć tu z Gdańska, a potem wrócić.
- Ja po prokuraturach nie będę chodzić. Nie udzielam informacji.
- No cóż, bardzo Pan uprzejmy. A czy mógłby Pan sieprzedstawić?
- G.... – mruknął swoje nazwisko lekarz dyżurny.
- Przepraszam, nie dosłyszalem. Mógłby Pan powtórzyć?
- G... – mruknął raz jeszcze, ale zdołałem zanotować.
- Czy byłby Pan jescze uprzejmy podać swoje imię?
- Nie. Nie będę uprzejmy. Jest jeden G. na dyżurze. Dziękuję.
- Dziękuję.

I tak skończyła się nasza rzomowa.

Pójdzie w odwiedziny mój ojciec, staruszek, ale jeśli trafi na tego samego lekarza, to on informacji też mu nie udzieli, ponieważ ojciec nie figuruje na liście upoważnionych do udzielania informacji (za radą owej bardzo sympatycznej Pani Doktor pierwszego dnia ustaliliśmy, że tylko ja będę się kontaktować z lekarzami, żeby ograniczyć liczbę telefonów i udzielanych informacji do minimum.

Ja nie otrzymam przez telefon bo nie wolno. A gdyby ojca nie było na miejscu?

Wygląda na to, że nie ma szans na informację dla osób zamiejscowych. Gdybym chciał wiedzieć codziennie jaki jest stan zdrowia brata, musiałbym wziąć kilka tygodni bezpłatnego urlopu i przenieść się na ten czas do Szczecina.

Gdańsk, 21.10.2011

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto