Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

You Can Dance: Taniec to jego pasja

Redakcja
Rozmowa z Michałem Pawłowskim, uczestnikiem 3. edycji programu You Can Dance - Po prostu tańcz.

Skąd u Ciebie zainteresowanie tańcem? Jak długo już tańczysz?
- Pierwszy kontakt z tańcem miałem już w wieku sześciu lat, kiedy to moi rodzice zapisali mnie na kurs tańca towarzyskiego. Było to jeszcze na Ukrainie, lekcje odbywały się przy Domu Kultury i z biegiem lat dalej starałem się to rozwijać. Równolegle trenowałem także Jiu Jitsu i na jednym z treningów doznałem kontuzji, zerwałem mięsień czworogłowy uda i nie mogłem uprawiać sportu przez rok. Lekarze mówili mi, że nie będę mógł tańczyć, jednak udało mi się wyleczyć i dalej robię to, co kocham.
Od trzech lat trenuję taniec nowoczesny. Jednak cały czas poszukuję nowych styli i inspiracji. Wielu rzeczy nie mogę się nauczyć się w studiu, w którym trenuje na co dzień, więc podpatruje ruchy innych tancerzy w teledyskach i później staram się je odtworzyć przed lustrem.

Dlaczego zdecydowałeś się wziąć udział w programie?
- Jest to wielka szansa dla każdego tancerza. Ten program daje ogromne możliwości. Jest to już moja druga przygoda z You Can Dance. W poprzedniej edycji wziąłem udział w castingu, jednak odpadłem w dogrywce i nie udało mi się pojechać do Buenos Aires.

Jak wspominasz casting do trzeciej edycji programu? Jak tańczyło Ci się przed jurorami?
- Wspominam to bardzo dobrze, dostałem bilet do Barcelony. Nie mogłem oczekiwać niczego więcej, bałem się tego występu, ale udało mi się osiągnąć zamierzony cel. Sam casting był bardzo męczący, więcej energii zmarnowałem na samym oczekiwaniu niż tańczeniu. Rozgrzewałem się kilka razy, długo czekałem na swój występ, ale udało mi się dostać na warsztaty.

Wyjazd do Barcelony musiał być dla Ciebie spełnieniem marzeń. Jak układała się praca z choreografami?
- Z jednej strony było to dla mnie ogromne szczęście. Choreografowie, którzy prowadzili tam zajęcia są jednymi z najlepszych fachowców w tej dziedzinie na świecie i pewnie nigdy w życiu nie miałbym okazji ich spotkać, gdyby nie ten program. Z drugiej strony był to bardzo ciężki okres. Dużo trenowaliśmy i cały czas ciążyło na nas widmo odpadnięcia z programu. Ja miałem dodatkowy problem, gdyż z osób, z którymi na początku się zaprzyjaźniłem połowa odpadła już po czterech dniach. To była dla mnie ciężka sytuacja. Dodatkowo była to dla mnie pierwsza styczność z telewizją, wywiady, kamera na treningach, to było dla mnie nowe i powodowało dodatkowy stres.

Teraz oglądamy Was w występach na żywo. Jak wyglądają przygotowania do kolejnych odcinków?
- Do występów „live” przygotowujemy się już prawie miesiąc. Treningi zajmują nam ok. 8-9 godzin dziennie i jest to naprawdę bardzo ciężka praca. Nie mamy czasu na nic innego, tylko trenujemy, od rana jesteśmy na sali, a wieczorem siedzimy w hotelu. Nie mamy czasu na nic innego. Podziwiam wszystkich ludzi, którzy zdecydowali się wziąć udział w tym programie. To jest naprawdę ogromny wysiłek fizyczny i psychiczny. Szczególnie jestem pod wrażeniem dziewczyn, które bardzo dobrze sobie z tym wszystkim radzą. Przed samymi występami na żywo pojawiają się inne stresujące sytuacje. Jeśli wiemy, że choreografia nie jest dokończona lub nie wychodzi w stu procentach dobrze dodatkowo przeżywamy występ. Jednak cieszę się, że tak udało nam się zgrać, jesteśmy jak jedna wielka rodzina i żyje nam się bardzo dobrze. Jest bardzo wesoło i staramy się zapomnieć o strasie, jaki nam towarzyszy przez cały czas.

W drugim odcinku na żywo byłeś w zagrożonej czwórce, był to dla Ciebie duży stres?
- Koszmarny. Ja osobiście bardzo denerwuję się przed swoimi występami i teraz to zdenerwowanie było jeszcze większe. Po tym odcinku dotarło do nas, że będzie nas coraz mniej z tygodnia na tydzień i rywalizacja będzie coraz cięższa. Przy eliminacjach miałem bardzo mieszane uczucia. Jeśli ja bym odpadł, to byłoby mi smutno, że ta przygoda się skończyła. Gdy odpadł, kto inny, było mi przykro, że tej osoby już z nami nie ma. Nie spodziewałem się, że Błażej opuści program, myślałem, ze to ja będę musiał się pożegnać.

Jak zmieniło się Twoje życie od rozpoczęcia programu?
- Jak na razie nie wiele się zmieniło. Nie mam zbyt wielu okazji do tego, aby to sprawdzić. Chociaż muszę przyznać, że ludzie na ulicy już mnie rozpoznają i rozdałem już nawet kilka autografów. Zobaczymy jak będzie to wyglądało już po zakończeniu programu.

Czy wiążesz swoją przyszłość z tańcem? Czy chcesz skupić się na jakimś innym zajęciu?
- Zdecydowanie chcę zająć się tańcem. Moim marzeniem jest otworzenie szkoły tańca w Szczecinie. Na 80 procent jestem pewien, że uda mi się to zrobić. To będzie miejsce dla ludzi, którzy chcą uczyć się różnych styli tanecznych i nie chcą skupić się na jednej technice. Wydaje mi się, że ja jestem tego doskonałym przykładem. Na razie jednak skupiam się na programie, później będę prawdopodobnie zaangażowany w serię pokazów i warsztatów i zaraz po zakończeniu programu będę dużo jeździł po Polsce, ale kiedy już wrócę do swojego miasta zacznę poważnie myśleć o swoich planach.

Zobacz też:

****


od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto