Łukasz Godziński
[email protected]
Jadą ze wszystkich stron Polski, począwszy od Szczecina, aż po Białystok i Lublin. Jadą, choć droga długą i trudną jest. Wszyscy jednak zgodnie twierdzą: Jest warto, bo Woodstock to wyjątkowe miejsce, na którym choć raz trzeba być.
Na dworcu PKP w Szczecinie Dąbiu spotkaliśmy dziewięcioosobową grupę przyjaciół znad morza. Pochodzą z Gdyni i Sopotu. Niektórzy z nich na Wodstocku będą po raz drugi, dla innych to będzie pierwszy Przystanek.
- Najbardziej podoba mi się to, że można poznać mega pozytywnych ludzi. Zaczynasz z kimś rozmawiać i po chwili okazuje się, że macie mnóstwo wspólnych tematów. To właśnie w Woodctocku jest najlepsze - mówi Wojciech Baryłka, który na Kostrzynia jedzie z Sopotu. Razem z nim jedzie m.in.: Karolina, Aleksandra, Dominik, Piotrek i Adam. Ich podróż zaczęła się o szóstej rano. W Dąbiu byli o 11.
Do następnego pociągu mają równo cztery godziny.
- Nasza podróż trwa długo, ale to nie szkodzi. - mówi Aleksandra Szewczyk. To będzie mój drugi Woodstock. Jedziemy na Machine Head, Analogs, Sabaton i Damiana Marleya.
- A ja jadę pierwszy raz. Słyszałem mnóstwo historii o Przystanku, teraz nareszcie tam będę - mówi z uśmiechem Adam.
Gdy rozmawiamy z peronowych głośników rozbrzmiewa komunikat: „Pociąg do Kostrzyna jest opóźniony o około 50 minut. Wielkość opóźnienia może ulec zmianie".
- Noo ekstra. To sobie jeszcze poczekamy - śmieją się nasi bohaterowie.
Przystanek Woodstock w Kostrzynie nad Odrą (2-4 sierpnia) to koncerty, spotkania ze znanymi ludźmi, ale przede wszystkim świetna zabawa. Naszym znajomym znad morza, jak i wszystkim woodstockowiczom
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?