- Państwa syn ma poważną wadę serca, jeśli nie zostanie zoperowany, nie przeżyje - usłyszeli po narodzinach Wojtusia jego rodzice.
Serduszka dwulatka nie da się naprawić ale można przedłużyć czas jego bicia. Fachowcy w Polsce uważali, że nie rokuje dobrze, a została do wykonania ostatnia operacja z trzech etapów leczenia. Okazało się, że tylko prof. Edward Malec, który operuje w Niemczech nie boi się jej przeprowadzenia. Rodzina zebrała potrzebne na nią pieniądze. Pochodzą od dobrych ludzi, pomogła też Fundacji PZU. Dziś są już ponad tydzień po zabiegu.
- Póki co jest bardzo dobrze - mówi Joanna Tomczyk, mama dwulatka - W czwartą dobę po operacji stawał już na nogi! Jeszcze walczymy z płynami w płucach, ale jest coraz lepiej. Wojtuś szaleje, jeździ po oddziale na rowerku i dzielnie znosi codzienne kłucie w paluszek. O wypisie nie rozmawiamy. Była to operacja zmieniająca dużo w jego organizmie i ma drożną tylko jedną tętnicę płucną.
Przed Wojtusiem długa rehabilitacja i leczenie. Nadal można go wesprzeć. Szczegóły na profiluSerduszko Wojtusia na Facebooku
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?