Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wygraj netbooka w Juwenalia: "Historia pewnych kanalii"

Redakcja
Miejsce akcji: Szczecin – miasto prawie leżące nad morzem, czas: maj – jak widać prawie wiosna, bohaterowie: brać studencka – prawie "przyszłość narodu". Ponoć "prawie" robi wielka różnicę, ale na pewno nie żakom z miasta Gryfa.

Nie tak dawno temu i nie tak daleko, a już na pewno nie za siedmioma wzgórzami i siedmioma lasami ktoś bardzo, bardzo mądry wymyślił pewne „coś”, a te pewne „coś” nazwał Juwenaliami.

Przez lata twór ten ewaluował, rozwijał się i nabierał mocy, aby móc dzisiaj okazać się tworem idealnym, którego imię jest powtarzane niczym mantra przez studentów w całej Polsce. A było to tak…

Juwenalia teoretycznie to święto studentów, czas kiedy mają zapomnieć o egzaminach, kilometrowych kolejkach do dziekanatu i (z racji niskich funduszy) zupkach chińskich. Wtedy też żacy otrzymują klucze do miasta, mogąc nim zarządzać, nawet fotel prezydencki ponoć w tym czasie do żaków należy.

„Ponoć”, bo jeszcze nie znalazł się śmiałek tak bardzo rządny władzy. A praktycznie to tydzień wycięty z życiorysu. Oczywiście w bardzo pozytywnym stylu.

Pozostaje jedna wspólna rzecz: nieprzespane noce, ale to już zupełnie inna bajka. I oto historia jednego dnia z życia studenta w juwenaliowym Szczecinie.

Z samego rana (chociaż ciężko określić jednoznacznie, kiedy to następuje, ponieważ w tym okresie zachwiane jest pojęcie czasu) studenci wybywają przed akademiki, dzieje się tak wszędzie na Chopina, na grzędach i w miejscu zamieszkania przyszłych marynarzy.

A tam już spodziewać się można wszystkiego, jak na Woodstocku. A że szczecińscy studenci mają bujną wyobraźnię można było przekonać się na wtorkowym pochodzie ( zerkając na pogromców duchów, turbodymomana czy zakonnice w przebraniu) i wyścigu na byle czym, bo jak się okazało nawet kosz na śmieci może być idealnym środkiem transportu.

A że klimat się udziela, udowodnili to szczecińscy zbieracze puszek po „napoju bogów”, którzy przemierzali za pochodem nucąc pod nosem studenckie przyśpiewki.

A przy akademikach zabawa trwa, tam bowiem duże dzieci ujeżdżają byka, skaczą na trampolinie i zjeżdżają z dmuchanego zamku. W przerwie jedzą kiełbaski, grają w piłkę, popijają… oranżadę no i tradycyjne „tańce, hulanki, swawole”. W tak napiętym grafiku musi znaleźć się czas na popołudniową drzemkę – możliwość zregenerowania sił.

A wieczorem czas na kulturę – koncerty, których w tym czasie szczecinianie mogą doświadczyć bardzo wielu. I jak się okazuje największa kultura panuje tam, gdzie nikt jej nie pilnuje.

Przykład? Proszę bardzo. Po jednej stronie miasta koncerty – w trakcie letniego chamskiego podrywu zabili żółwia i był Koniec Świata. A tam, gdzie miało być elegancko i światowo, skutecznie czekanie na występ ulubionych zespołów obrzydzili Panowie w pomarańczowych kamizelkach.

Niczym Cerber sprawdzali każdego żaka, przeglądając torebki, kurtki, papierosy, klucze oceniając jako potencjalne narzędzie zbrodni, a nawet jak się okazało w skarpetkach można wiele przemycić. No ale nie ma co się dziwić, bo przecież w Szczecinie mamy najwięcej potencjalnych zastępców Bin Ladena.

Tyle tylko, jak się okazało zabawa była przednia i bardziej kulturalna tam, gdzie panów w pomarańczowych kamizelkach było brak. A po koncercie jeszcze obowiązkowe After Party w klubie, potem After Party w akademiku bądź innym „odpowiednim” miejscu, no i noc, oczywiście nieprzespana, bo szkoda czasu na głupoty. A następnego dnia kolejny dzień świstaka.

Tym razem akurat występował AKURAT i Happysad, a więc było i wesoło i smutno. A szczęśliwcy wyszli z amfiteatru z biletami na Szczecińską Galę Kabaretową, oczywiście wygranie wejściówki poprzedzone było zadaniami specjalnymi. Ale dla rozbawionej studentki wymiana koszulki na scenie z konferansjerem to żaden problem.

I niby kolejne dni święta studentów takie same, a jednak jak bardzo odmienne, o czym to świadczy? O tym że szczecińscy studenci coś w tym mieście znaczą, pokazują że mimo wszystko potrafią się bawić i chcą to robić dużo częściej, nie tylko w tych kilka majowych dni.

A na koniec jak to zawsze w bajkach bywa puenta (bo że żyli długo i szczęśliwie to oczywista oczywistość), w tym przypadku w dwóch wersjach. Pierwsza - oficjalna: Juwenalia, Juwenalia, Juwenalia są od tego, aby bawić się, aby bawić się na całego, no i tan mniej oficjalna: Juwe, Juwenalia - kto nie pije ten kanalia!!!






Juwenalia

2010 w Szczecinie - serwis specjalny


Juwenalia 2010 Szczecin: Zobacz program

Kult,

East West Rockers, Happysad, koncerty hip-hopowe i muzyki klubowej -
to tylko niektóre atrakcje programu Juwenaliów 2010 w Szczecinie.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto