Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wychowawca nie zareagował

Robert Duchowski
Robert Duchowski
Dziewczyny z internatu arogancko się odzywały, naśmiewały się z Ani. Nie potrafiła sobie z tym poradzić. Gdy poprosiła o przeniesienie do innego pokoju, została zignorowana.

Dziewczyny przyjechały do Szczecina na początku stycznia z Białogardu, na cztery tygodnie. Wszystkie nocowały w szkolnym internacie.

– Na ich prośbę rozlokowaliśmy je we wspólnych pokojach – mówi Henryk Szymański, kierownik internatu. – W końcu znały się nie od dziś.

Ania szybko zaczęła uskarżać się na koleżanki. Mówiła, że ją wyśmiewają, drwią. Skarżyła się wychowawcom, w końcu poprosiła o przeniesienie do innego pokoju. Wychowawczyni zignorowała prośbę dziewczyny.

– Prawdopodobnie myślała, że konflikt jest chwilowy i dlatego nie przystała na prośbę Ani – tłumaczy dyrektor szkoły Czesław Gargula. – Chociaż przyznaję, że powinna zareagować.

Kilka dni później kierownik internatu zauważył poprzeczne linie na nadgarstku Ani. Zapytana odpowiedziała, że zacięła się nożyczkami.

– Nikt nie przypuszczał, że w grupie dzieje się coś niedobrego – mówi Henryk Szymański. – Często można było usłyszeć obraźliwe słowa z ust dziewcząt, jednak żadna nie przywiązywała do tego dużej wagi.

Tak było do chwili, gdy jedna z uczennic powiadomiła dyrektora szkoły, co usłyszała w szkolnej toalecie.

– Przyszła do nas i powiedziała, że jedna z dziewcząt myśli o samobójstwie – mówi dyrektor Czesław Gargula. – Postanowiliśmy od razu interweniować. Rozmawialiśmy z dziewczyną. Powiadomiliśmy policję, kuratorium, psychologa i rodziców dziewczynki.

Okazało się, że konflikt między Anią i koleżankami narastał. Chodziło głównie o docinki kierowane w jej stronę. Do rozpaczy doprowadził ją fakt, że dziewczyny przeszukiwały jej rzeczy. Kiedy znalazły tam brudną bieliznę, naśmiewały się z niej.

– Rozmawialiśmy z tatą dziewczynki, powiedział, że Ania raczej stroni od koleżanek. Kiedyś nawet uciekła z domu – mówi dyrektor. – Podejrzewamy, że cała sprawa zaczęła się jeszcze w szkole. Szkoda, że nikt nas wcześniej nie poinformował.

Anię do domu zabrał tata. Dziewczyny wyjechały dzień później. Sprawę bada policja.

– Przesłuchiwane dziewczyny nie przyznają się do winy – mówi Katarzyna Legan z KMP. – Sprawa jest w toku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto