Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wszystko zaczęło się od Bruce'a Lee

Redakcja MM
Redakcja MM
Piotr "Bagi" Bagiński w Szczecinie jest znany jako jeden z najlepszych trenerów i zawodników sztuk walk. Cała Polska usłyszała o nim po walce „Pudziana” na gali KSW.

Piotr Bagiński, trener i zawodnik Berserkers Team Szczecin podsumowuje miniony rok, mówi o walce Mariusza Pudzianowskiego i opowiada o planach na przyszłość.

Piotr Bagiński jest jednym z założycieli i głównym trenerem Berserkers Team Szczecin. Początkowo zespół tworzyło cztery osoby. Poza Bagim byli to bracia Maciej i Mariusz Linke oraz Robert Siedziako.

Wszystkich łączyło zamiłowanie do brazylijskiego jiu jitsu - sztuki walki wywodzącej się z jiu jitsu, zapasów i judo kładącej nacisk na walkę w parterze.

– Klub tworzyliśmy wszyscy razem – mówi Bagiński. – Teraz bracia Linke mają swój team, a ja i Robert Siedziako dalej działamy w Berserkerach. Początki to rok 1999. Najpierw byliśmy tylko grupą ludzi, która chciała robić coś dla siebie. Szybko okazało się, że chętnych do trenowania tej dyscypliny jest coraz więcej. Wtedy wpadliśmy na pomysł założenia klubu.

Berserkerzy się nie poddają
Nazwę wymyślił właśnie Piotr Bagiński. Berserkerzy to według legend, ludzie mający zdolność wpadania w szał bitewny, podczas którego nie czują bólu ani strachu. Nazwa miała odzwierciedlać zapał i wolę walki zawodników ze Szczecina. Od tamtej pory zawodnicy szczecińskiego teamu odnoszą sukcesy na wielu międzynarodowych imprezach w graplingu, brazylijskim jiu jitsu czy MMA. Piotr Bagiński sztuki walki zaczął trenować już jako bardzo młody chłopak.

– Wszystko zaczęło się gdy do kin w kraju trafiło „Wejście Smoka” z Bruce'm Lee – mówi „Bagi”. – Wtedy każdy chciał być karateką lub innym wojownikiem (śmiech). Ze mną było tak samo. Swoją przygodę zaczynałem od judo w Arkonii Szczecin. Szybko jednak przygoda została przerwana, ponieważ mój partner z treningów wyjechał do Szwecji.

Takie to były czasy. Sport jednak wciąż był w moim życiu. Skończyłem liceum i studia sportowe. Zajmowałem się innymi dyscyplinami. Długo pływałem na kanadyjce, ale ciągle sztuki walki mnie przyciągały. Na poważnie zacząłem się nimi zajmować już w latach 90. Od tamtej pory nie wyobrażam sobie bez nich życia.

To był dobry rok
Miniony rok był dla Piotra Bagińskiego bardzo udany. Popularny „Bagi” przywiózł złote medale z mistrzostw Europy i Świata w grapplingu (rodzaj walki wręcz wykorzystujący techniki chwytów, tj. dźwignie, rzuty (obalenia), duszenia; zabronione są w niej uderzenia.)

– Wisienką na torcie było dla mnie złoto przywiezione z mistrzostw Świata weteranów – mówi Bagiński. – Można powiedzieć, że dzięki temu ustrzeliłem hat trick w graplingu.

Równie dobrze spisali się inni zawodnicy klubu, którzy obronili tytuły drużynowych mistrzów Polski w Submission fighting oraz w brazylijskim jiu jits. – Dzięki tym sukcesom cały czas czujemy, że jesteśmy na topie – mówi Bagiński.

Podopieczni Piotra Bagińskiego startowali także w największych galach MMA w Polsce. Dużym echem odbiły się ich występy na KSW 17 w listopadzie w Łodzi.

– Najbardziej na plus spisał się Michał Materla, który od powrotu po kontuzji nie przegrał żadnej walki. W maju będzie walczył o pas tej federacji – mówi Bagi. – Niestety Maciek Jewtuszko przegrał walkę z Arturem Sowińskim, chociaż nie powinien był jej przegrać. W lutym będzie miał okazję do rewanżu i sam sobie musi udowodnić, że tamta walka była tylko wypadkiem przy pracy.

Walka Pudziana będzie wracała

Gala KSW była głośna także ze względu na starcie Mariusza Pudzianowskiego z Jamesem Thompsonem. Piotr Bagiński był jednym z sędziów stolikowych i ze względu na jego błąd walka została źle rozstrzygnięta.

– Nie myślę o tym zbyt często – mówi Bagiński. – Popełniłem błąd, przyznałem się do niego, przeprosiłem i zawodników i federację, która uważam, że bardzo dobrze z tego wybrnęła. Szkoda tylko, że wszystko miało miejsce w takiej atmosferze. Pan Thompson powiedział co o tym myśli, zrobił się z tego spory skandal. Żałuję, że Polska poznała mnie z tej strony, a nie ze względu na moje sukcesy. Niestety wiadomo, że złe rzeczy zostają w pamięci dłużej i ludzie będą mi to wypominać. Ale nie zamierzam się tym przejmować, bo każdemu mogło się to przytrafić.

Piotr Bagiński spędza na sali treningowej nawet po osiem godzin dziennie. Mało czasu zostaje na odpoczynek i relaks. Nie mówiąc o rozwijaniu swoich pasji.

– Niestety sztuki walki stały się moją pracą – mówi. – Dlaczego mówię niestety? Kiedyś to było moje hobby. Uwielbiałem trenować i to była dla mnie odskocznia od codziennych problemów. Nie wyobrażałem sobie żebym nie przyszedł na zajęcia w niedzielę. A teraz? Teraz jeśli mogę zostać w niedzielę w domu jestem bardzo szczęśliwy, że odpocznę i spędzę czas z rodziną. Jeśli chodzi o relaks to najczęściej idę pobiegać z psami, albo jeżdżę na rowerze. Sport jest obecny we wszystkich aspektach mojego życia.

Niektórzy myślą, że to tak fajnie jak praca i hobby to jedna rzecz. Ja uważam zupełnie inaczej. U mnie się to wszystko zlało w jedną całość i nie daje tyle samo radości. Jak mogę to porządnie się wysypiam. Prowadzę normalne życie, nie jestem za bardzo rozrywkowy, ale za to lubię dobrze zjeść.

Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wszystko zaczęło się od Bruce'a Lee - Szczecin Nasze Miasto

Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto