Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wprowadzenie stanu wojennego w Szczecinie. Historia Szczecina: 12/13 grudnia 1981 – najmroczniejsza noc. Co się wtedy działo?

Marek Jaszczyński
Marek Jaszczyński
Zdecydowana większość szczecinian, podobnie jak Polacy w innych częściach kraju, obudziła się w niedzielę 13 grudnia 1981 roku i stwierdziła że nie działają telefony, radioodbiorniki. Telewizja milczała, ale wkrótce rozpoczęto nadawanie komunikatu gen. Wojciecha Jaruzelskiego.
Zdecydowana większość szczecinian, podobnie jak Polacy w innych częściach kraju, obudziła się w niedzielę 13 grudnia 1981 roku i stwierdziła że nie działają telefony, radioodbiorniki. Telewizja milczała, ale wkrótce rozpoczęto nadawanie komunikatu gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Materiał Muzeum Narodowego
Wspominamy jeden z najbardziej dramatycznych momentów w powojennej historii Szczecina. Z 12 na 13 grudnia 1981 roku w Polsce wprowadzono stan wojenny, zobaczmy jak ta sytuacja wyglądała w Szczecinie.

- Szczecińska „Solidarność”, podobnie jak w całej Polsce dostrzegała „zaostrzenie” zachowań władzy w stosunku do opozycji – mówi dr Artur Kubaj ze szczecińskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. – Zresztą po części sama dolewała oliwy do ognia domagając wcześniejszych wyborów do rad narodowych sejmu PRL.

Władzy trzeba bronić siłą. Na wezwanie Komisji Krajowej „Solidarności”, z początkiem grudnia 1981 r. rozpoczęto pogotowie strajkowe i podjęto przygotowania do strajku generalnego. W tym czasie generał Wojciech Jaruzelski tak uzasadniał wprowadzenie stanu wojennego: Kryzys wszedł w fazę kulminacyjną. Siły kontrrewolucyjne bez osłonek ujawniły swoje zamiary. W najbliższym czasie trzeba działać tak, aby w stan  konfrontacji narzuconej przez przeciwnika wejść z najlepszej pozycji. Ani kroku wstecz – mówił.

– Będziemy musieli podjąć decyzje najwyższej odpowiedzialności. Mam za sobą dość doświadczenia, aby rozpaczliwie walczyć o to, co można ocalić. Liczyłem na instynkt klasowy robotników. Niestety, okazaliśmy się za słabi, nieudolni, nie pracowaliśmy na pełną moc. Popełnialiśmy błędy w decyzjach i ocenach. Dobra wola była i jest. Jest to potworna, makabryczna kompromitacja dla partii, że po 36 latach sprawowania władzy trzeba jej bronić siłą milicyjną. Ale przed nami nie ma już nic. Trzeba być przygotowanym do podjęcia decyzji, która pozwoli uratować to, co podstawowe. Zaczęły się aresztowania. Spodziewano się iż władza może się posunąć do wprowadzenia stanu wyjątkowego, ale były przesłanki, by uważać, że zagrożenie strajkiem generalnym rozładuje te chęci i władza usiądzie do rozmów – dodaje historyk.

W poszczególnych zakładach pracy i budynku Zarządu Regionu ustanowiono całodobowe dyżury, rozpoczęto przygotowania do strajku.

13 grudnia 1981 roku (niezgodnie z Konstytucją PRL) na terenie całej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej został wprowadzony stan wojenny na mocy uchwały Rady Państwa z dnia 12 grudnia 1981 roku, podjętej niejednogłośnie, na polecenie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego.

- W nocy z 12 na 13 grudnia Służba Bezpieczeństwa zatrzymała do internowania 60 działaczy szczecińskiej opozycji – mówi Artur Kubaj. – Na terenie województwa szczecińskiego zostało zatrzymanych 58 osób z Marianem Jurczykiem przewodniczącym Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” Pomorze Zachodnie na czele (dodatkowo dwie osoby zostały zatrzymane poza Szczecinem – Stanisław Wądołowski w Gdańsku, a Bogdan Baturo w Toruniu). Z grona 11 członków prezydium Zarządu Regionu zatrzymano 9 osób.

ZOBACZ TEŻ:

Historyk przyznaje, że nie zna przypadku gwałtownych zachowań Służby Bezpieczeństwa w postaci osób zabitych czy też rannych. Natomiast bezprawne działania SB (bo przecież dekret o stanie wojennym z 12 grudnia 1981 r. nie został wydrukowany i ogłoszony zgodnie z prawem przed 12 grudnia. Nastąpiło to w nocy z 17 na 18 grudnia) polegały na aresztowaniach, w wielu przypadkach jeszcze przed północą 12 grudnia 1981 r.

Często wiązało się to wyłamaniem i zniszczeniem drzwi, z rewizjami – dodaje pracownik IPN.

Aresztowanych umieszczano w Areszcie Śledczym Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej, następnie przewożono do Zakładu Karnego w Goleniowie albo do Kamienia Pomorskiego, gdzie trafiały kobiety. Po 11 stycznia 1982 r. osadzano ich w Ośrodku Odosobnienia w Wierzchowie Pomorskim (mieszczącym się w tamtejszym Zakładzie Karnym).

Jak na tamtejszą rzeczywistość zareagował „zwykły Kowalski"?

- Zdecydowana większość szczecinian, podobnie jak Polacy w innych częściach kraju, obudziła się w niedzielę i stwierdziła że nie działają telefony. Radioodbiorniki i telewizja milczą, a wkrótce rozpoczęto nadawanie komunikatu gen. Wojciecha Jaruzelskiego – mówi Artur Kubaj. – Tylko stosunkowo nieliczni (jak na członków „Solidarności” których było w regionie ok. 350 tys.) gromadzili się w już w niedzielę w swoich zakładach pracy. Dlatego tym bardziej chwała  tym, którzy zdecydowali się na organizowanie protestu i powołanie Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego.

Czy każdy dostanie karpia?

W poniedziałek 14 grudnia nie ukazał się ani „Głos Szczeciński”, ani „Kurier Szczeciński”. Wyszły tylko „Wiadomości Szczecińskie”.

Gazeta ogłosiła, że w dostępie do żywności pierwszeństwo mają teraz szpitale, żłobki i przedszkola. W mieście brakuje ziemniaków. Na łamach „Wiadomości” toczy się zażarty spór o reglamentacji karpi. Czy każda rodzina będzie miała wigilijnego karpia? Na tak trudne pytanie nie potrafią odpowiedzieć najwięksi eksperci ekonomiczni. Sporo miejsca w gazecie zajmują relacje z zakładów, w których wybuchają wiece załogi. Padają nazwy stoczni remontowej Parnica, Famabudu, WUTEH-u, Selfy. W specjalnym komunikacie agencji TASS (Tielegrafnoje Agientstwo Sowietskogo Sojuza – centralna agencja prasowa ZSRR) czytamy: naród radziecki życzy bratniemu narodowi polskiemu, by pomyślnie rozwiązał stojące przed krajem trudne zadania. Jednym z takich zadań jest życie bez telefonów (wojsko wyłączyło nawet te uliczne).

ZOBACZ TEŻ:

- Na pytanie jak wezwać karetkę pogotowia, gazeta odpowiada, że trzeba zawiadomić najbliższy patrol wojska lub milicji, bo one mają własne środki łączności. Milicja i wojsko na pasku systemu. Na ulicach widać nie tylko milicję, ale i wojsko. Siły wojskowe, podobnie jak milicja (różne formacje ZOMO OSMO, SB) uczestniczyły w otaczaniu i pacyfikacji poszczególnych zakładów pracy. Kutry patrolowe. Marynarki Wojennej patrolowały kanały portowe w okolicach szczecińskiego portu i szczecińskich stoczni. Żołnierze patrolowali ulice miasta. Były wzmożone kontrole na granicy państwowej i granicach województwa, ochraniano w szczególności budynki państwowe i PZPR, etc. W szczególności dotyczyło to zakładów czy tez instytucji zmilitaryzowanych – tłumaczy Artur Kubaj.

Tymczasem „Wiadomości” piętnują rażące postawy antyobywatelskie. Przykładem jest rozmowa dwóch pań na ulicy, zrelacjonowana w gazecie. Wszystko to dzieje się w pobliżu wojskowego samochodu gazik.

– A ten tam peroruje – mówi paniusia.– To Rusek przebrany w polski mundur.– Skąd pani wie – dopytuje się gorączkowo druga. – W ogóle gęby nie otwiera, znaczy się języka polskiego nie zna.

16 grudnia najbardziej zatłoczonym sklepem w mieście jest „Agata”. Długa kolejka stoi przed nią aż do godziny 21. Zamiast obiecanych 900 kilogramów chleba, przyjeżdża tylko połowa. Nie ma oleju do smażenia. Ziemniaków wydzielają po pięć kilogramów na osobę. Gazeta podaje pierwszą optymistyczną wiadomość: mleka jest pod dostatkiem! Lud zaczyna się burzyć W Zakładach Przemysłu Odzieżowego „Odra” szwaczki się burzą.

- Ludzie nie pracują, ale nie jest to  strajk – opowiada W. Samolej, dyrektor zakładu. – Porozmawiałem z kobietami. Płaczą, są zdenerwowane, nie wytrzymują tego napięcia. Martwią się o swoich najbliższych w stoczni.

Inny problem to kwestia zaopatrzenia, tzw. totalny wykup chleba. Pracownicy nie mogą go dostać i gdy z zakładu wychodzą po południu, już go nie ma. Do boju o chleb dla szwaczek dziarsko wyrusza wojsko pod dowództwem generała Jaruzelskiego. Już 17 grudnia żołnierze rozkazują piekarzom pracować na trzy zmiany. Piekarze karnie stają przy piecach, ale nie ma mąki. Komunikat sztabu wojskowego dyskretnie przemilcza brak strategicznych surowców, obiecuje natomiast 240 ton chleba przed świętami.Jest też zapowiedź frykasów. W sklepach mają się pojawić bułki, ciasto drożdżowe, a nawet strucle.Najbardziej dramatyczne wieści nadciągają z targowiska Turzyn. Gazeta odradza chodzenie tam osobom nerwowym. Ceny szaleją. Za kilogram jabłek trzeba zapłacić 55 złotych. Jedno świeże jajko to wydatek 20 zł. Indyk jest tylko dla bardzo zamożnych – kosztuje 2 tysiące zł. Dziennikarz „Wiadomości” dostrzega, że skórka ze srebrnego lisa osiąga cenę aż 17 tysięcy zł, a zwykła czapka – 1 tysiąca zł. Nawet byle jakie palto – „okryjbida” (cytat dosłowny) kosztuje 10 tysięcy zł. Na Turzynie bez trudu można kupić wódkę „Bałtycką” za 1600 zł.

Odsiecz na szturm sklepu

Atrakcją ostatnich dni przed świętami jest otwarcie Domu Odzieżowego WPHW przy al. Niepodległości. Sklep przeżywa szturm. Na odsiecz wzywane są patrole wojska i milicji. Dzięki błyskawicznej akcji obrońców ojczyzny agresywny lud nie wybija szyb i nie łamie lad sklepowych. Powód? Do sklepu przywieźli 60 płaszczy, 30 kurtek, 3 tysiące par rajstop oraz 6 tysięcy butelek wódki czystej zwykłej i owocowej Griotte. Kolejka liczy 400 osób. Mimo to Bolesław Karpiński, kierownik domu handlowego, narzeka

- Mamy 4 kondygnacje, 6 tysięcy metrów kwadratowych i zaledwie 30 kurtek – wylicza.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto