Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojna pod orzechem

Marcin Niedziółka
Marcin Niedziółka
Żyją jak pies z kotem. Dwie rodziny, które mieszkają pod jednym dachem, nie potrafią dojść do porozumienia. Wzajemnym zarzutom nie ma końca.

Pan Marek jest bardzo zdenerwowany kiedy rozpoczyna opowiadać swoją historię. Przed sobą ma plik dokumentów, pośród nich listę przedmiotów, które rzekomo zabrali sąsiedzi.

– Konflikt zaczął się jeszcze zanim się wprowadzili – mówi nasz rozmówca. – Cztery lata temu remontowali mieszkanie na parterze. Pod koniec roku wprowadzili się i wojna rozgorzała na dobre.

Lista wzajemnych oskarżeń jest długa. Rodzina Kowalskich zarzuca panu Markowi, że uprzykrza im życie: jest wulgarny, podkłada zepsute mięso na strychu, kopie w drzwi, a nawet grozi sąsiadom śmiercią.

– To ich kłamliwa wersja – ucina krótko pan Marek. – Ja w ogóle z nimi nie rozmawiam. Kiedy na interwencję przyjedzie policja, to zawsze wierzy tylko w ich wersję wydarzeń. To Kowalscy malują ściany wbrew naszej woli, ale najgorsze są samowole budowlane.

Na potwierdzenie pokazuje decyzję Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, która wstrzymuje prace budowlane w mieszkaniu rodziny Kowalskich.

– Wyburzyli ściany i bez pozwolenia postawili nowe między korytarzem, a pokojem oraz kuchnią i łazienką – wylicza pan Marek. – Nie mieli na to pozwolenia.

Czasami konflikt przybiera komiczny charakter. Gdy owoce z orzecha rosnącego w części ogródka Kowalskich spadły na kawałek należący do rodziny pana Marka, wybuchła
awantura.

– Zwróciłem uwagę, żeby matka pani Kowalskiej nie zbierała orzechów z mojego ogrodu, a ona w odpowiedzi wyzwała mnie wulgarnie – mówi.

Rodzina Kowalskich ma swoją wersję wydarzeń. Według ich wersji to sąsiad jest agresywny.

– Ja zostałam pobita przez niego, gdy wracałam ze spaceru z psem – relacjonuje pani Małgorzata. – Nikt mi nie pomógł, chociaż podejrzewam, że wiele osób to widziało. Mój mąż ciął żywopłot, a wtedy nasz sąsiad zaatakował go i zaczął dusić. Boję się, że sąsiad spełni swoje groźby, nieraz mówił, że nas zabije. Przecież to człowiek z wyrokiem na koncie.

Kowalscy zdecydowanie zaprzeczają, że dokonali samowoli budowlanej. Mieszkanie stanowi ich własność, a nowe ściany w mieszkaniu zostały postawione zgodnie z projektem. Skąd się zatem wzięła sąsiedzka nienawiść?

– Kiedyś w tym lokalu mieszkała jego rodzina a teraz twierdzi, że zabraliśmy jego ojcowiznę i panoszymy się – mówią o przyczynie konfliktu Kowalscy – Oczywiście to nie jest prawdą. Chcieliśmy żyć zgodnie pod jednym dachem.

Sąsiedzi nie mogą porozmawiać spokojnie, ponieważ od razu dochodzi do wyzwisk.

– To już nie jest pyskówka, to prawdziwa wojna – mówią państwo Kowalscy. – Nie wiem, kto nam pomoże, na policję nie możemy liczyć.

Od autora: na życzenie zainteresowanych zmieniłem ich nazwiska w tekście.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto