Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wioska z tramwajami, albo miasto wiejskiej muzyki. Szczeciński folk na topie

Redakcja MM
Redakcja MM
– My, artyści grający muzykę folk, powinniśmy pokazywać nam: ...
– My, artyści grający muzykę folk, powinniśmy pokazywać nam: ... archiwum zespołu
– My, artyści grający muzykę folk, powinniśmy pokazywać nam: Polakom, Ukraińcom, generalnie Słowianom, że czasem nie warto być zapatrzonym na Zachód – mówi Lesja Szulc, wokalistka ukraińsko-polskiego zespołu Lesja i Muzyky.

– Kiedy wiele lat temu koncertowałam na zachodzie Europy, zrozumiałam, że my, Ukraińcy, jesteśmy ciekawi dla świata o tyle, o ile pokazujemy to, co nasze, swojskie, etniczne, ukraińskie lub słowiańskie.

Muzyka z Ukrainy

Lesja Szulc pochodzi ze Lwowa. Do Polski przyjechała 6 lat temu, za swoim mężem, Polakiem. Razem mieszkają w Goleniowie.

Zespół Lesja i Muzyky tworzy razem z muzykami ze Szczecina. Grają folk z centralnej Ukrainy. Repertuar grupy w całości składa się z tradycyjnych ukraińskich pieśni ludowych. Ze świecą szukać w nim autorskich kompozycji. Folk w czystej postaci. Zespół ma już na swoim koncie pierwsze sukcesy. Część składu wybrała się w grudniu zeszłego roku na Mikołajki Folkowe do Lublina – międzynarodowy festiwal muzyki ludowej. Zespół (pod szyldem „Lesja") zdobył tam II miejsce.

Sama Lesja Szulc, jako wokalistka, otrzymał Honorową Nagrodę im. Anny Kiełbusiewicz.

Nowy język

**
łuższy staż sceniczny niż Lesja i Muzyky ma inny folkowy zespół, częściowo pochodzący ze Szczecina. Dikanda istnieje już od końca lat dziewięćdziesiątych. Styl grupy oddaje nazwa jednej z płyt – „Muzyka czterech stron Wschodu”. Dikanda garściami czerpie z Orientu i z Bałknów.

Jednak to, co wyróżnia zespół na muzycznym tle, to oryginalność. Dikanda, oprócz tradycyjnych pieśni kurdyjskich, serbskich, białoruskich wykonuje utwory autorskie, napisane w języku... dikandisz, czyli w języku wymyślonym przez frontmankę grupy, Anię Witczak. Jak ten język powstał?

– Na polskim festiwalu usłyszałam w wykonaniu Norweżki pieśń opartą na melodii kurdyjskiej – opowiada wokalistka i akordeonistka Dikandy, Ania Witczak. – Te dźwięki tak we mnie utkwiły, że w końcu musiałam sama do nich zaśpiewać swój własny tekst. Z emocji samoistnie powstały słowa, w tym nic nie znaczące słowo „dikanda”. Zresztą, każde dziecko wymyśla swoje własne słowa. Ja po prostu nadal jestem dzieckiem (śmiech).

Folk ze Szczecina w Must Be The Music

Bałkańskim tropem podążąją też Bubliczki. Kaszubsko-szczeciński zespół wystąpił w popularnym programie teleizyjnym Must Be The Music.

Bubliczki grają mieszankę tradycyjnych pieśni cygańskich, bałkańskich, żydowskich, a także kaszubskich. Wokalista i akordeonista grupy, Mateusz Czarnowski studiował i mieszka w Szczecinie.

Ze Szczecinem związana jest też grupa Percival, grająca mediewal folk, czyli wczesnośredniowieczne, słowiańskie pieśni o pogańskiej mitologii z wykorzystaniem dawnych instrumentów.

Ostatnio grupa stała się szczególnie popularna ze względu wspólny projekt z raperem Donatanem. Na płycie „Równonoc” uliczny hip-hop o tematyce słowiańskich korzeni miesza się z białym śpiewem i dźwiękami folku.

Czy to prownincja

Zwolennicy teorii o prowincjonalnym charakterze Szczecina nazywają miasto, jak wiadomo, „wioską z tramwajami”.

Niedawno pisaliśmy o popularności disco polo na szczecińskiej scenie klubowej. Czy mocna pozycja folkowych zespołów ze Szczecina oznacza, że kulturowo rzeczywiście jesteśmy prowincją?

Nie uważa tak Jurek Hippmann z HPG Promotion Group, były menadżer Dikandy.
– Niestety, w Polsce folkowe zespoły wydają się być cały czas niedoceniane i kojarzone z kapelami podwórkowymi – diagnozuje. – Poza granicami zespół taki jak Dikanda cieszy się ogromną i niesłabnącą popularnością. W naszym kraju taką grupę tylko ci, którzy choćby raz byli na ich koncercie. W wielu miejscach mają ogromne rzesze fanów.


Folk czy music world?

– Popularność muzyki folkowej, patrząc przez pryzmat liczby słuchaczy, od wielu lat stoi na podobnym poziomie – ocenia Hippmann. – Kilka lat temu bardzo modne były połączenia muzyki nowoczesnej z folklorem, zwłaszcza góralskim. Jesteśmy świadkami nawrotu takiej mody, ale w połączeniu z muzyką elektroniczną, hip-hopem. Jest to może zabieg nie przez wszystkich chwalony, ale na pewno skuteczny: zyskuje wciąż nowych odbiorców. Nie jest to zjawisko niepokojące.

Pamiętam fenomen Golec U'orkiestra sprzed kilkunastu lat. Przyczynia się to do popularyzacji kultury regionu poprzez proste mariaże. Tym samym, zastosuję przysłowie, „wilk jest syty i owca cała”. Jest jednak cecha, którą zdecydowanie łączy modę na folk z modą na disco-polo. W obu przypadkach styl muzyki, kojarzony dawniej z kulturą wsi, wyszedł spod strzech i trafił na miejski bruk. W obu też przypadkach ten sam styl, dawniej słuchany raczej przez osoby starsze, dziś staje się coraz bardziej popularny wśród młodszej generacji.

Przy czym folk jest zdecydowanie bardziej wysublimowanym gatunkiem, traktowanym jako alternatywny.

Co na to fani

– Na koncercie Dikandy w jednym ze szczecińskich klubów przeżyłem szok – mówi Marcin, student politologii.

– To bardzo taneczna muzyka, tymczasem większość publiki okupowało parkiet nie skacząc i tańcząc, a siedząc na krześle i popijając majestatycznie koniak. Poczułem się jak na imprezie w stylu Szczecin Music Fest, a nie jak na wiejskim festynie.

– Kocham muzykę słowiańską, bo szanuję swoje korzenie i kulturę – mówi Karolina, młoda absolwentka filozofii, przedsiębiorca. – Nie lubię folku, bo to obciach i polska wiocha, wolę już disco-polo, przynajmniej jest pocieszne i można przy tym potańczyć – mówi z kolei Dawid, ochroniarz.

– Dzieciństwo spędziłem w małej miejscowości, gdzie największą atrakcją lata był przegląd muzyki folkowej – mówi Marcin. – Do tej pory z sentymentem wspominam „Hej sokoły”. Jak byłem dzieckem, kojarzyło mi się to z matką, później wspominałem to jako obciach. Gdy dorosłem, wróciłem do podobnych klimatów. Ta piosenka to przecież standard podczas bardziej biesiadnych studenckich imprez.

To tylko moda

Prof. Jacek Leoński, socjolog z Uniwersytetu Szczecińskiego, popularność folku traktuje jako kolejną modę, która szybko przeminie.

– Nic dziwnego, że dla młodych ludzi jest to atrakcyjne, nowe, bo wszystkie inne gatunki muzyczne sie już wyczerpały, a młodzi nie pamiętają, że folku mogli słuchać ich rodzice czy dziadkowie – twierdzi.

Nie jest też zdziwiony, że folk przeżywa swój rozkwit akurat w Szczecinie.

– Szczecin to miasto tzw. Ziem Odzyskanych, nie ma tu ciągłości tradycji, dlatego tutejsza społeczność chłonie wszelkie mody. Trzeba zauważyć, że zespoły folkowe związane ze Szczecinem nie grają przecież muzyki ludowej etnograficznie pochodzącej z regionu. To nawet nie zawsze jest folk polski. Ludowe brzmienia ukraińskie czy bałkańskie, popularne w Szczecinie, są generalnie szeroko popularne w Polsce i nie tylko.


Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto