Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Wiemy, że wszystkich nie ocalimy, ale...". Gieniutkowo to podszczeciński azyl dla świń i mikroświnek

Agata Maksymiuk
Agata Maksymiuk
Azyl dla świń i mikroświnek. Jedyny w regionie, drugi w Polsce
Azyl dla świń i mikroświnek. Jedyny w regionie, drugi w Polsce Fundacja Prosiaczka Eugeniusza "Gieniutkowo"
Wszystko zaczęło się od miniprosiaczka Eugeniuszka, a skończyło na podszczecińskim azylu, w którym mieszkają obecnie 34 świnki. - Systematycznie dążę do celu, który dwa lata temu sobie obrałam, a mianowicie, że przed czterdziestką stworzę miejsce, gdzie będę ratować zwierzęta. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że będą to świnie - zdradza Monika Krasoń.

Państwo Krasoniowie pochodzą z Łodzi. Monika z zawodu jest fotografem (grafikiem komputerowym), a Marcin informatykiem. Są małżeństwem, które kocha zwierzęta i podchodzi do nich z pełną odpowiedzialnością. Nie inaczej było w przypadku miniprosiaczka Eugeniuszka, do którego adopcji przygotowywali się aż dwa lata. Nie zrezygnowali z opieki nad nim nawet wtedy, gdy ich podopieczny okazał się... nie być wcale taki „mini”. I tak zaczęli szukać dla siebie nowego miejsca, które znaleźli w Nowym Węgorzynku w województwie zachodniopomorskim.

Wszystko zaczęło się od „miniprosiaczka" Eugeniusza, który pojawił się w Waszym życiu. Kiedy i jak to się stało, że trafił w Wasze ręce?

- Do przyjęcia świnki przygotowaliśmy się dwa lata. Chcieliśmy wiedzieć jak najwięcej, bo wiadomo, że przed przyjęciem każdego zwierzęcia trzeba mieć wiedzę, warunki, no i pieniądze. Eugeniusz kupiony był z hodowli, które teraz tak bardzo negujemy. Bo „hodowcy”, którzy rozmnażają te zwierzęta na potęgę, a potem sprzedają je za 50-100 złotych, wmawiają ludziom, że będą one ważyć góra 20, 30 kg. To kłamstwo! Proszę spojrzeć na Gienia (śmiech).

Pochodzicie z miasta Łodzi, teraz mieszkacie w niewielkiej wsi Nowe Węgorzynko w województwie zachodniopomorskim. Dlaczego emigrowaliście z dużego miasta do maleńkiej wsi?

- Przyszedł taki etap w życiu, że miasto zaczęło dusić, ludzie denerwować, a i los chciał, że moja mama zmarła i wtedy nic już w Łodzi mnie nie trzymało. Na szczęście mąż podziela moją miłość do zwierząt, a pomysł na wyprowadzkę na wieś bardzo mu się spodobał.

Wybór województwa zachodniopomorskiego to przypadek czy celowe działanie?

- Najpierw szukaliśmy domu w górach, bo po cichu marzył mi się tam mały domek z wielkim terenem, ale przeznaczenie wybrało za nas i kupiliśmy nasze miejsce na Ziemi bez oglądania go, w miejscu, o którym nigdy nie słyszeliśmy. Ja to jestem zdania, że ten dom wybrał nas, a nie my jego.

Jaki byłby los Eugeniuszka, gdyby znalazł się w mniej odpowiedzialnych rękach?

- Tak jak wspominałam: ludzie kupują świnki nieświadomi ich wagi i potrzeb. Gienio mógł trafić do kogoś, kto by go wyrzucił na przykład do lasu, bo często się to zdarza. Mógłby być trzymany w niewłaściwych warunkach, bez możliwości rycia i korzystania ze swoich przywilejów, ale mógłby być też po prostu zjedzony.

ZOBACZ TEŻ:

Założyliście Fundację Prosiaczka Eugeniusza Gieniutkowo. Co Was do tego skłoniło?

- Zawsze chcieliśmy pomagać zwierzętom, ale dopiero od czasu, gdy jest z nami Gienek nasz kierunek się skrystalizował. Świnie to cudowne istoty, a jednocześnie bardzo niedoceniane przez ludzi. Takich miejsc jak nasze sanktuarium jest mało. Właściwie w Polsce jest tylko jeden inny azyl, z którym jesteśmy w stałym kontakcie. Chcemy ratować świnie, by chociaż część z nich żyła w godnych warunkach. Wiemy, że wszystkich nie ocalimy, ale jeśli chociaż kilka osób zmieni swoje podejście do tych zwierząt to już będzie sukces.

Skąd w Was tyle miłości do świnek?

- Świnie są cudowne, inteligentne i bardzo uczuciowe. Na podstawie ich obserwacji można doskonale wyczytać ich humor czy potrzeby. Dodam, że potrafią dostosować swoje zachowanie w danej sytuacji, by osiągnąć z góry obrany cel. To cwaniaki i dobrzy obserwatorzy (śmiech). Bardzo szybko się uczą i mają swoje indywidualne gusta. Każda świnka ma inny charakter, przysmaki czy nawet muzykę, którą lubi.

Pokochaliście Eugeniusza, zapewniliście mu azyl i odpowiednie warunki bytowe. Na jednej śwince jednak się nie skończyło... (uśmiech). Ilu obecnie macie podopiecznych i jak do Was trafiają?

- Obecnie Azyl ma 22 świńskich mieszkańców. W najbliższym czasie przyjedzie łącznie kolejnych 10 świnek. Zwierzęta trafiają do nas z różnych miejsc... I tak „mikroświnki" (bo tak naprawdę są „mikro-” tylko z nazwy) to zazwyczaj nietrafione prezenty, które zaczynają przeszkadzać komuś w domu, bo rosną, za dużo jedzą czy potrafią ugryźć. Świnie hodowlane często odkupowane są od gospodarzy, dla których stają się zbędne, lub z interwencji inspekcji weterynaryjnych. Ludzie są okrutni... Proszę sobie wyobrazić, że otrzymaliśmy ostatnio telefon z pytaniem, czy loszka znajdzie u nas miejsce, ale za pół roku, bo teraz jeszcze raz musi urodzić.

Choć ich historia dzięki Wam może mieć szczęśliwe zakończenie, to ich początki na tym świecie nie zawsze były kolorowe... Jak wyglądały losy Waszych podopiecznych, zanim zdecydowaliście się nimi zaopiekować?

- Nasi mieszkańcy mają różne historie. Często bardzo smutne. Teresa i Darek trafili do nas z bardzo złych warunków. Były trzymane w zamknięciu na małej powierzchni, bez możliwości wyjścia. Nie widziały nigdy światła słonecznego. Dareczek przez to, że nie miał tyle miejsca, ile powinien, ma problemy kostno-stawowe. Mały Felek zdaniem weterynarza podczas fazy wzrostu nie miał dostarczonych potrzebnych mu suplementów w diecie, dlatego podczas transportu do nas doznał porażenia kręgu i jest niepełnosprawny. Nie chodzi na tylne racice. Leczymy go i rehabilitujemy, a firma specjalizująca się w sprzęcie dla zwierząt zrobi mu wózeczek.

ZOBACZ TEŻ:

Mimo że założona przez Was fundacja jest jeszcze bardzo młoda, to macie sporo podopiecznych. Jak zdobywacie środki na utrzymanie tych uroczych pasibrzuchów? (uśmiech)

-Budujemy Azyl oraz utrzymujemy naszych mieszkańców ze swoich oszczędności i wpłat darczyńców, czyli fanów Gienia. Fundacja uruchomiła również wirtualną adopcję. Jednakże przy tak dużym przedsięwzięciu jest to kropla w morzu potrzeb. Dlatego szukamy firm przyjaznych zwierzętom, które zdecydowałyby się zasponsorować domki i zagródki dla świnek.

Jaki jest cel Waszej działalności?

- Celem naszej działalności jest ratowanie świnek, edukacja i terapia poprzez kontakt ze zwierzętami, a także promowanie zdrowego żywienia bez cierpienia zwierząt.

Jakie są Wasze plany na przyszłość?

- Planujemy dalszy rozwój świńskiej osady oraz rozwinięcie zaplecza dydaktycznego. Mamy w planach zakup przylegającej do nas ziemi, aby w przyszłości być azylem również dla innych zwierząt gospodarskich.

Można wspomóc rozbudowę Gienutkowa poprzez zbiórkę dostępną TUTAJ

ZOBACZ TEŻ:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto