Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielodzietna rodzina ze Szczecina po pożarze mieszkania ma duży problem z lokalem zastępczym

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
Dwa tygodnie rodzina z piątką małych dzieci czekała na mieszkanie zastępcze po pożarze. Gdy już je dostali, pojawiły się kolejne problemy: brak prądu i ogrzewania, toaleta na półpiętrze. - Uważam, że potraktowano nas nieładnie - mówi pani Katarzyna.

Siedmioosobowa rodzina mieszkała przy ulicy Śląskiej w Szczecinie. 27 grudnia mieszkanie spłonęło razem z ich majątkiem. Trwa wyjaśnianie przyczyn. Rodzina dostała od razu pomoc od Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, ale lokal zastępczy pogorzelcy otrzymali ze ZBiLKU-u dopiero 11 stycznia.

- W tym czasie korzystaliśmy z pomocy rodziny i znajomych, którzy udzielili nam noclegu. Z piątką małych dzieci nie była to komfortowa sytuacja. Ludzie nam pomagali, robili ciepłe posiłki, nawet telefony naładowali - opowiada pani Katarzyna.

48-metrowe mieszkanie w kamienicy przy ulicy Dubois okazało się mocno problematyczne. Nie było prądu, a piec kaflowy nie miał tzw. cugu, więc nie nadaje się do ogrzewania. Komfortu nie poprawia też toaleta na półpiętrze.

- Ogrzewamy się piecykiem elektrycznym, bo piec nie działa. Gdy się tu w końcu przeprowadziliśmy, okazało się, że nie ma prądu. Tuż po pożarze wydzwaniałam do zarządu lokali komunalnych, co teraz z nami, kiedy otrzymamy mieszkanie, bo nie mamy gdzie iść. Odpowiedzieli mi, że muszę poczekać bo nie ma odpowiedniego mieszkania dla nas. Gdy już się przeprowadziliśmy, czekaliśmy kolejne dni bez prądu. Żyjemy tu jak w piwnicy, sąsiedzi nam grzali wodę i robili obiady. Zgłaszałam, że piec się kopci i nie mamy czym się ogrzać. Przez cztery dni byliśmy bez ogrzewania i prądu. 18 stycznia dopiero wyjaśniła się sprawa i podłączyli nam prąd - dodaje pani Katarzyna.

ZOBACZ TEŻ:

Miejscy urzędnicy przekonują, iż pomoc rodzinie była proponowana praktycznie od samego początku.

- Procedura wygląda tak, że zaraz po pożarze, służby sprawdzają, czy osoby poszkodowane mają gdzie się zatrzymać. Jeśli nie, to do czasu rozwiązania sytuacji mieszkaniowej proponowany jest im tzw. lokal kryzysowy lub miejsce w hotelu. W tym konkretnym przypadku służby otrzymały informację, że poszkodowani tymczasowo zamieszkają u rodziny, więc od tego momentu szukano mieszkania zastępczego i docelowego, które będzie spełniać odpowiednie wymagania dla tej rodziny. A były one takie, że to ma być lokal socjalny czyli o obniżonym standardzie ( tak jak poprzedni przy ul. Śląskiej), ale za to o niskim czynszu tylko 1,4 zł za metr kwadratowy - wyjaśnia Tomasz Klek, rzecznik miasta do spraw mieszkalnictwa.

Akurat kończył się remont mieszkania przy Dubois i na początku stycznia poinformowano rodzinę, że ten lokal może otrzymać.

- Na taką ofertę rodzina się zgodziła. Aktualne mieszkanie jest świeżo po remoncie, trzypokojowe, ogrzewanie piecowe i elektryczne. Piece w czasie remontu były przestawiane, a więc budowane praktycznie od nowa. Do lokalu doprowadzone są wszystkie media w tym prąd. Ale umowę z ENEĄ zawiera najemca. ZBiLK nie ma wpływu na to ile trwają powyższe procedury.
Najemcy w ramach Programu Małych Ulepszeń mogą zrobić w mieszkaniu łazienkę, korzystając z 90 proc dofinansowania - dodaje Klek.

Sprawą jest zbulwersowany radny Maciej Ussarz. Według niego rodzina nie została potraktowana przez urzędników jak powinna.

- Sytuacja, w której znalazła się ta rodzina jest karygodna i nie powinna mieć miejsca. Jak władze miasta dopuściły się do tego, że rodzice z małymi dziećmi nie otrzymały od razu mieszkania zastępczego? Pomoc udzielona pogorzelcom przez władze miasta powinna być natychmiastowa. W zasobach ZBiLK jest łącznie aż 16 tys. mieszkań komunalnych oraz socjalnych, z czego wiele mieszkań jest pustych. Niezrozumiałe jest, że przez okres 2 tygodni pogorzelcy zostali zmuszeni do tułania się po mieście. Przyznane nowe mieszkanie socjalne nie spełnia podstawowych warunków bytowych. Normą niestety jest w naszym mieście, że spora część mieszkań w zasobach miasta jest bez toalet, na 16 tys. lokali aż 4 tys. bez wc. Skandalem natomiast jest, że w środku zimy przyznano mieszkanie bez podłączenia do prądu, z niesprawnym piecem oraz z zamkniętą toaletą znajdującą się na korytarzu kamienicy. Rodzina była pozbawiona możliwość korzystania z ogrzewania przez cały tydzień. Do dzisiaj piec na paliwo stałe jest niezdatny do eksploatacji, więc pogorzelcy korzystają z ogrzewania elektrycznego - tłumaczy.

Sprawą zainteresował prezydenta Szczecina, który ma odpowiedzieć na jego interpelację.

Trwa zbiórka na pomoc rodzinie pani Katarzyny, która w pożarze straciła dobytek. Zbiórka znajduje się pod tym LINKIEM.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto