Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Większy i silniejszy

Redakcja
W rękach pękały mu metalowe sztaby. Rozmawiamy z czterokrotnym mistrzem Polski i mistrzem świata w wyciskaniu ciężarów.

– Jak zaczęła się ta przygoda?
– Mając 15 lat wybrałem się z kolegą na siłownię poćwiczyć, sprawdzić jak to jest. Trafiliśmy do klubu „Arnie” na Słonecznym. Tam zobaczył mnie trener. Po kilku spotkaniach okazało się, że mam bardzo dobre warunki do kulturystyki. Zacząłem ćwiczyć i nabierałem masy.

– Używał pan odżywek?
– Kiedy zaczynałem, w Polsce nie było jeszcze preparatów wspomagających. Moją odżywką były 2 litry mleka dziennie.

– Nie brał pan żadnych używek?
– Nigdy. To zbyt duże ryzyko. Jeśli wykryją nielegalne substancje w ciele zawodnika na zawodach, to sędziowie mogą go zawiesić nawet dożywotnio.

– A co z dietą?
– Jest bardzo ważna w uprawianiu sportu zawodowo. Praktycznie od początku pracowałem z dietetykiem, kontrolował wszystko co jadłem i piłem. Wspólnie układaliśmy jadłospis.

– Ile musiał pan ćwiczyć, by utrzymać formę?
– Spędzałem codziennie na siłowni od 4 do 5 godzin. Aby przygotować się do mistrzostw, musiałem zacząć ćwiczyć już pół roku wcześniej. Cały czas żyłem według planu, co do godziny wszystko było zaplanowane. Nie było czasu na nic innego. Sport był moją pracą i hobby, zajmowałem się tylko tym, nie miałem czasu na imprezy, ani na dziewczyny. Pierwszy raz upiłem się mając 23 lata, gdy skończyłem treningi zawodowe.

– W dzieciństwie też był pan większy od kolegów?
– Jeździliśmy do Berlina szukać ubrań tak dużych rozmiarów, bym w nie wszedł. Chodziło głównie o koszule. Musiałem kupować ubrania w sklepach dla puszystych.

– Kiedy przestał pan trenować?
– Na początku powiedziałem sobie, że kiedy zostanę mistrzem świata, to zastanowię się czy przestać. Zdobyłem wszystko i zszedłem ze sceny z podniesioną głową. Teraz już tylko trenuję dla przyjemności. Nie mam już formy zawodowej, zmalałem. Zostałem trenerem, przygotowuję zawodników. Prowadziłem też treningi z policjantami i komandosami.

– Niczego pan nie żałuje?
– Czasem mam momenty, że chciałbym wrócić. Myślę, że mógłbym podnieść do 300 kg, gdybym nie przerwał kariery. Zbliżałem się do tej granicy na treningach. Szkoda mi jednak zdrowia i czasu. Zacząłem normalne życie, mam pracę, dziewczynę. Dobrze mi tu, gdzie jestem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto