MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wicher Warszewo - Paradise 4:7 (2:4)

Redakcja
Beniaminek płaci frycowe - tak należy skomentować przebieg sobotniego spotkania w I lidze futsalu. Mimo dużej przewagi na boisku Wicher musiał uznać wyższość utytułowanego przeciwnika.

Wicher: Łukasz Dykowski, Mateusz Dygas – Jakub Podbrzeski, Karol Dykowski, Jan Dykowski., Andrzej Holka, Zbigniew Uściło, Łukasz Araszkiewicz, Maciek Milanowicz, Artur Zubel, Andrzej Holka, Adam Słomiński (czerwona).

Mecz z Paradisem miał pokazać, na co tak naprawdę stać będzie warszewską drużyną w zbliżającym się sezonie. Oprócz zawodników grających w poprzednim szczęśliwym sezonie na parkiet wybiegł nowy nabytek pomarańczowo-zielonych, czyli Maciej Milanowicz grający w poprzednim sezonie w zespole Time Out.

Spotkanie rozpoczęło się zgodnie z planem. Jako pierwsi do ataków ruszyli zawodnicy Wichra. Widać było, że tak naprawdę to nie przypadkiem grają w pierwszej lidze. Pod naporem zespołu z Warszewa w szeregi drużyny Paradisu zaczęła wkradać się nerwowość i już w 3 minucie meczu sędzia zmuszony był sięgnąć po żółty kartonik. Dwie minuty później zawodnicy beniaminka ligi wyprowadzili znakomitą akcję, którą zwieńczył strzałem z dystansu Jakub Podbrzeski i było 1:0.

Następne minuty należały do Wichra,który jednak nie potrafił tego wykorzystać i goście powoli zaczęli się podnosić. W 14 minucie było już 1:1 po dobrej akcji, którą przeprowadził Rafał Andruszko z Paradise, znany z gry w I ligowej Pogoni.

Jednak powyższa sytuacja nie podłamała graczy z Warszewa, którzy 60 sekund później wyprowadzili szybka kontrę i po celnym strzale Macieja Milanowicza zdobyli drugiego gola. Minęły jednak dwie minuty i Andruszko ponownie wykorzystał nieporadność warszewskich obrońców i strzelił wyrównującą bramkę. I tak w dalszej części 1. połowy bramki strzelali już tylko gracze Paradisu.

Pierwsza padła w 19 minucie po dobitce karnego, podyktowanego za zagranie ręką Adama Słomińskiego. Tuż przed końcem znowu na listę strzelców wpisał się Andruszko i do przerwy 2:4.

W drugiej połowie doszło do zmiany na pozycji bramkarza. Dobrze spisującego się Łukasza Dykowskiego zmienił Mateusz Dygas, który jak się później okazało kilka razy powstrzymał groźne akcje przeciwników dzięki uważnej grze na przedpolu swojej bramki. Cóż jednak z tego skoro w ciągu 15 minut musiał trzy razy wyjmować piłkę z siatki, podczas gdy jego vis-a-vis ani razu.

W 40 minucie meczu na tablicy widniał wynik 2:7. Najwidoczniej wysoki wynik dla przeciwników podziałał mobilizująco na zawodników Wichra i do końca spotkania to oni dominowali na parkiecie.

Ciągłe ataki przyniosły skutek w 43. i 44. minucie. Na listę strzelców wpisał się najpierw Andrzej Holka, a następnie jeden z zawodników Paradisu, który sam skierował futbolówkę do własnej bramki.

Ataki nie ustawały do końca mecz, lecz graczom z Warszewa nie udało wykorzystać się już żadnej z wielu znakomitych okazji do zdobycia gola i mecz zakończył się porażką Wichra.

Bogdan Roggenbuck

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wicher Warszewo - Paradise 4:7 (2:4) - Szczecin Nasze Miasto

Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto