Sprawą będzie się toczyła z wyłączeniem jawności na wniosek obrońcy.
- Sąd postanowił wyłączyć jawność rozprawy w całości, bo jawność mogłaby naruszyć prywatny interes oskarżonej - uzasadniała sędzia Małgorzata Puczko.
- Podczas procesu prezentowane będą informacje dotyczące stanu zdrowia oskarżonej, przyczyn śmierci dziecka, stosunków oskarżonej z jej rodziną, informacje dotyczące wcześniejszych postępowań rodzinnych i socjalnych oraz pozostałych dzieci oskarżonej, a w szczególności relacji oskarżonej z tymi dziećmi. Ujawnienie tego, mając na uwadze dotychczasowe relacje medialne na temat sprawy oraz ich charakter narazi oskarżoną na znaczny dyskomfort psychiczny i stres. Co, mając na uwadze, treść opinii biegłych z zakresu psychiatrii, może uniemożliwić jej prowadzenie własnej, racjonalnej obrony. Do tej pory oskarżona funkcjonowała małej społeczności lokalnej i dalsze rozgłaszanie informacji o postępowaniu sądowym spowoduje napiętnowanie jej, a w kontekście zgromadzonego materiału dowodowego oraz zasady niewinności byłoby zbyt daleko posuniętą sankcją - przekonywał obrońca Patrycji C.
Jawności procesu broniła prokurator.
- Obrońca nie przytoczył okoliczności, które uzasadniałyby wyłączenie jawności. Wiele informacji dotyczących krytycznego zdarzenia było już prezentowane w mediach. Oskarżona korzysta z pomocy obrońcy, który będzie czuwał, aby jej prawa zostały w jakikolwiek sposób naruszone. Natomiast z uwagi na charakter sprawy, działanie oskarżonej, urząd prokuratorski uważa, że taka sprawa powinna być prezentowana w mediach - uzasadniała.
Patrycja C. od roku przebywa w areszcie w Goleniowie.
Nie jest żadną pospolitą przestępczynią. Nie była w przeszłości karana sądownie. W śledztwie nie mataczyła. Przyznała się do winy i złożyła wyjaśnienia. Nie była zdemoralizowana, nie miała problemów z alkoholem, czy narkotykami. Wygląda na to, że była niedojrzała i nie udźwignęła trudów macierzyństwa i dorosłości. Ma już dwójkę dzieci, które trafiły pod opiekę innych rodzin.
Przed zatrzymaniem była podopieczną ośrodka pomocy społecznej w Policach. Urzędnicy byli zaszokowani zachowaniem kobiety, bo ostatnie miesiące wskazywały, że "wychodzi na prostą". Bardzo chciała wychować Oliwiera. Pracownicy polickiego OPS-u przez długi czas pomagali dziewczynie, aby stanęła na nogi.
- To co się wydarzyło jest dla nas tak wielkim szokiem, że same sobie nie potrafimy z tym poradzić. Nic nie wskazywało, że może dojść do takiej tragedii - mówiła po zatrzymaniu oskarżonej, dyrektor OPS w Policach.
Przypomnijmy: w niedzielę 7 marca 2021 r. matka dziecka zadzwoniła pod numer alarmowy 112 i wezwała służby ratunkowe do kamienicy przy ul. Emilii Plater. Po przybyciu służb na miejsce dziecko leżało w wózku i nie dawało żadnych oznak życia. Jego zgon stwierdzono na miejscu.
- Matka nie podejmowała jednak żadnych działań mających na celu udzielenie synkowi pomocy medycznej - oskarża prokuratura.
W śledztwie oskarżoną badali psychiatrzy i psycholog. Uznali, że w chwili czynu miała znacznie ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem. To oznacza, że choć grozi jej dożywocie, sąd może skorzystać z nadzwyczajnego złagodzenia kary.
ZOBACZ TEŻ:
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?