Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uwaga, już chodzę!

tkrawczyk
tkrawczyk
Od dzieciństwa jest niepełnosprawna, ale tylko dzięki silnej woli i niepoprawnemu optymizmowi dziś nie potrzebuje już opieki. Wstała z wózka. Samodzielnie chodzi.

Basi Polińskiej z os. 9 Maja na Pomorzanach nie było dane od razu chodzić. Przez lata jeździła na wózku, a sporadyczne wyjścia były możliwe tylko dzięki bliskim, którzy podawali jej silne ramię, na którym mogła się wesprzeć. Kiedy zupełnie opadała z sił, czekał na nią wózek. Najlepiej z tamtego okresu pamięta strach jaki towarzyszył zawsze, kiedy chciała wyjść z domu.

– Myślałam, że nie ma takich osób jak ja i czułam się samotna – wspomina.

Tutaj największą podporą dla niej była mama, zawsze obok zawsze pomocna. Kiedy jej zabrakło, Barbara zrozumiała, że teraz musi radzić sobie sama. Niedługo miała się przekonać, że potrafi.

Zawsze jest nadzieja

Pomocną dłoń podał doktor Paweł Ziętek, specjalista ortopeda-traumatolog,który zainteresował się przypadkiem Basi.

– Pierwszy raz widzieliśmy się podczas spotkania charyzmatycznej grupy – Odnowy w Duchu Świętym – mówi doktor Ziętek – To było kilka lat temu. Sama operacja trwała nie dłużej niż godzinę i polegała na  uwolnieniu przykurczów w obrębie ścięgien i stawów – mówi doktor Ziętek.

Ten typ zabiegu nie należy do wyjątkowo rzadkich. Wskazania do takich operacji są częste, choć tak spektakularny wynik końcowy jak u Basi zdarza się rzeczywiście rzadko.

Na pytanie dlaczego podjął się operacji, odpowiada:

– Jestem lekarzem i to jest moja odpowiedź. Jednak do sukcesu Basi przyczyniło się wielu lekarzy i rehabilitantów. Ale największy wkład włożyła ona sama.

– Miałam mieszane uczucia. Wiadomo, że od razu wokół mnie znalazły się osoby, które odradzały, mówiły, że to ryzykowne – mówi Basia – Ale na szczęście były również takie, które od samego początku wierzyły we mnie.

Wszystko od nowa

Czekały ją długie godziny rehabilitacji, aż w końcu nadszedł dzień próby. Musiała się przekonać, że jest w stanie wyjść z domu samotnie i musi przestać się bać.

– I tutaj mój rehabilitant wpadł na pomysł. Kiedy po zajęciach oznajmił mi, że nie ma czasu mnie odwieźć i żebym jechała sama tramwajem, myślałam, że żartuje – wspomina Basia – Ale teraz jestem mu bardzo wdzięczna bo tylko w ten sposób byłam w stanie pokonać lęk.

– Dziś ludzie są inni. Częściej pomagają, nie obserwują już tak mojego chodu, dlatego mogę się czuć swobodniej niż kilkanaście lat temu.

Basia pomaga tworzyć gazetę parafialną „Katakumby”, przy kościele Matki Boskiej Jasnogórskiej, gdzie zamieszcza swoje wiersze i pisze recenzje.

- Pomagaliśmy Basi w malowaniu pokoju – mówi Piotr Kołodziejski, redaktor naczelny pisma i członek scholi, parafialnego zespołu muzycznego. – Jest otwarta, dowcipna i naprawdę sobie radzi. Pisze piękne wiersze, które zawsze chętnie publikujemy.

- To uśmiechnięta, odważna dziewczyna i bardzo uparta – mówi Anna Kowalewska, która zna Basię od 13 lat. – Zawsze taka była, a znam ją jeszcze z czasów przed operacją.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto