Zwierzę było wycieńczone, osłabione, nie miało sił nawet ustać na łapach. Przewieziono je od razu do weterynarza, gdzie otrzymało potrzebne leki. Później bielik mógł zjeść swój pierwszy posiłek.
Podejrzewa się, że ptak był trzymany przez sokolnika w wolierze. Miał na sobie niemieckie obrączki. Najbliższe 8-10 tygodni spędzi w siedzibie FDO w Wielgowie. Potem zostanie wypuszczony.
- Bielik prawdopodobnie zatruł się. Był tak zdesperowany i miał w sobie taką wolę życia, że „podchodził” do nas i dziobem łapał za spodnie, żeby dostać coś do jedzenia. - czytamy na Facebooku fundacji - Zawieźliśmy Bielika do weterynarza do Pani Kasi Sulimy, która pomogła Bielikowi i otworzyła dla nas zakład o 24.00! Walczyłyśmy długa zanim znalazłyśmy żyłkę, żeby się wkuć. Bielik grzecznie leżał w moich ramionach (i praktycznie dopiero wtedy się uspokoił) dostał odpowiednie leki. Po dwóch godzinach nasze maleństwo wróciło „odnowione” do ośrodka. Został nakarmiony rybą, którą bardzo delikatnie zjadł. Widać, że na wolności nie poradził by sobie ze zwierzyną. Jest odrobaczany. Bielik ma niemieckie obrączki. Jest 8-9 letnim samcem. Ma „spalone” mięśnie, żeby je odbudować potrzebujemy ok 8 tygodni może więcej. Czas pokaże. Na razie serca biją nam radośnie, ponieważ wszystko wskazuje na to, że to kolejny dzikusek, który prosto z naszego ośrodka wróci do natury
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?