Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzy osoby nie żyją, dwie ranne. Tragiczny pożar w kamienicy w Szczecinie [NOWE INFORMACJE]

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
- Krzyczałam, żeby się ratowali. Halina otworzyła okno, nastąpił wybuch i to był już ich koniec - opowiada sąsiadka ofiar tragicznego pożaru przy ulicy Małkowskiego w Szczecinie. Zginęły trzy osoby, dwie zostały niegroźnie ranne. Ewakuowano kilkunastu lokatorów z zalanych wodą mieszkań. Przyczyna ognia nie jest znana.

Ogień wybuchł w piątek po południu. Strażacy dostali wezwanie o godz. 13.19. Paliło się mieszkanie na drugim piętrze w tzw. drugiej oficynie.

Mieszkało tu małżeństwo P. Mieli po ok. 65 lat. Oboje zginęli. Trzecia ofiara to lokatorka mieszkania nad nimi. Jej ciało znaleziono na klatce schodowej.

- Mieszkamy naprzeciwko. Mąż zobaczył dym w mieszkaniu na drugim piętrze. Ja zadzwoniłam na straż pożarną i zaczęłam krzyczeć do Haliny, aby się ratowali. Widziałam, jak Halina otwiera okno w swoim mieszkaniu, a potem był wybuchł i już ich nie było. Nie widzieliśmy ognia, tylko sam dym - opowiadała pani Małgorzata, sąsiadka ofiar.

Trzy osoby nie żyją, dwie ranne. Tragiczny pożar w kamienicy...

Strażakom pożar udało się szybko opanować, mimo trudnych warunków. Ze względu na charakter zabudowy kamienicy nie mogli wjechać na podwórko. Wąż z wodą musieli ciągnąć przez około 100 metrów z samochodu do mieszkania.

Ewakuowali lokatorów kilku mieszkań zalanych wodą. Część noc spędzi u rodzin, inni mieli do dyspozycji nocleg w hotelach.

W sobotę ma zapaść decyzja czy będą mogli wrócić do mieszkań. Dostali też pomoc psychologów, którzy rozmawiali z nimi w podstawionym na czas akcji autobusie.

- Jesteśmy przygotowani na udzielenie wszystkim poszkodowanym pomocy. Ze wstępnych ustaleń wynika, że spalone jest jedno mieszkanie, a trzy inne zniszczone od wody - mówił Piotr Krzystek, prezydent Szczecina, który przyjechał na miejsce tragedii.

ZOBACZ TEŻ:

Tragiczny pożar w Szczecinie. Trzy osoby nie żyją

Przyczyny ognia ustali biegły z zakresu pożarnictwa. Prokuratura prowadzi śledztwo.

- Postępowanie jest prowadzone pod kątem sprowadzenia niebezpieczeństwa pożaru wielkich rozmiarów - wyjaśnia prokurator Joanna Biranowska-Sochalska z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

Podczas akcji gaśniczej doszło do pewnego incydentu. Policjanci wyprowadzili z kamienicy młodego mężczyznę, który zachowywał się agresywnie i był pod wpływem alkoholu.

Okazało się, że to syn ofiar pożaru. Według sąsiadów wpadł w szał na wieść o śmierci rodziców.

- Chciał wejść do mieszkania, ale go nie wpuszczono, bo trwała akcja gaszenia. Wtedy wpadł w szał. To była chyba jego reakcja na tę tragedię. Nie wiem czy go zatrzymano, czy trafił do izby wytrzeźwień - mówi jedna z sąsiadek.

Prokuratura zaprzecza, aby kogokolwiek w sprawie pożaru zatrzymano.

W kamienicy lokatorzy ogrzewają się przy pomocy pieców kaflowych. Prawdopodobnie taki piec był też w mieszkaniu państwa P.

- Jeszcze wczoraj Staszek przyniósł z budowy europalety do palenia - opowiadał jeden z sąsiadów.

Sąsiedzi niechętni mówią o rodzinie P. Według nich często spożywano tam alkohol i dochodziło do awantur.

CZYTAJ TEŻ:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto