Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tragedia w centrum

Robert Duchowski
Robert Duchowski
W mieszkaniu przy alei Wyzwolenia doszło do zabójstwa. Podejrzewanym o zabicie swojej matki i ciężkie ranienie ojca jest 45-letni Paweł R. Był ich jedynym dzieckiem.

Policja i prokuratura ustalają motyw zabójstwa, ze wstępnych ustaleń wynika, że leczący się psychiatrycznie Paweł R. wpadł w szał i zaatakował ostrym narzędziem swoich dużo starszych rodziców, Zofię i Jana R.

Kiedy o godzinie 16 policjanci przyjechali na miejsce zdarzenia, drzwi do mieszkania były otwarte, a Paweł R. zachowywał się wobec nich agresywnie. Został zatrzymany i trafił na komisariat. Jan R. był przytomny i prawdopodobnie miał poderżnięte gardło. Został przewieziony do szpitala przy Unii Lubelskiej. Matka prawdopodobnie zginęła od ran zadanych nożem kuchennym.

Paweł R. do jesieni 2006 roku był częstym gościem szpitali psychiatrycznych. Brał bardzo silne leki. Jak mówią sąsiedzi, w mieszkaniu dochodziło do awantur, a mężczyzna bardzo często miał ataki złości.

- Wiele razy zamykali go w zakładzie psychiatrycznym – powiedział nam jeden z sąsiadów. – Jesienią ubiegłego roku matka nie chciała go odebrać, chciała, żeby się leczył. Byłem z nią nawet w sądzie. Postanowili, że Paweł ma wracać do domu.

Mieszkańcy bloku mówią, że „to nie mogło skończyć się inaczej”. Widzieli jak Paweł R. bił i wyzywał swoich rodziców, ciągnął matkę za włosy, demolował mieszkanie.

- W tym domu cały czas była wóda – powiedziała sąsiadka R. - Cała rodzina lubiła sobie popić.

Podobno najgorzej było wtedy, kiedy rodzice nie chcieli dać synowi na alkohol i grę w karty.

- Czasem grałem z Pawłem – mówi znajomy podejrzewanego. - On był chory psychicznie. Mówił, że to po wojsku mu się poprzestawiało, że dostał tam baty. Przesadzał z psychotropami. Miał ataki złości i szału. Widziałem jak chodził w samych majtkach po podwórku, albo w piżamie, na bosaka.

Do interwencji w mieszkaniu R. dochodziło bardzo często. Wczoraj znów ktoś wezwał policję i pogotowie. Nikt nie otworzył drzwi.

- Nie wchodzimy do mieszania, chyba, że ktoś wołałby pomocy – powiedział st. asp. Zenon Butkowski z Komendy Miejskiej Policji.

Czy matka już wtedy nie żyła? Czy jedyny syn był skłonny zabić swoich starych rodziców? Czy działał sam? To ustalają policja i prokuratura.

 

Przeczytaj też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto