Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tragedia na Dębogórskiej: Tam często były awantury

Robert Duchowski
Robert Duchowski
Mieszkańcy kamienicy przy ul. Dębogórskiej są wstrząśnięci nocnym zabójstwem. - W tym domu nigdy nie było spokoju - przyznają.

- To patologia – mówi jeden z sąsiadów. – Co to za ojciec, który tak maltretował swoje dzieci. Często na własne uszy słyszałem jak były przez niego podduszane i bite. Wieczne krzyki i rzucanie czym popadnie było na porządku dziennym. W końcu jego własny syn nie wytrzymał tego.

Sąsiedzi też nie mieli spokoju, czasami zdarzało się, że mężczyzna swoje frustracje przychodził wyładować na nich.

- Podejrzewam, że nikt go tu nie będzie żałował – uważa sąsiad. – Kiedyś zaatakował moje drzwi kijem baseballowym, ale szybko go uspokoiłem. Po alkoholu wpadał w szał i najbardziej cierpiała na tym jego rodzina.

- Właśnie się dowiedziałam o całej sprawie – mówi kobieta spotkana na schodach. – To byli moi przyjaciele. To był zły człowiek, ale jednak w jakimś stopniu mój przyjaciel.

15–letni Daniel był najstarszy z czwórki rodzeństwa. Jak mówią sąsiedzi, to dobry chłopak. Często opiekował się młodszymi dziećmi, chodził do szkoły, dobrze się uczył. - Nigdy nie wystawał po bramach – dodają. – Jak przechodził to nawet kilka razy „dzień dobry” powiedział. Ale widać nie wytrzymał i doszło do tragedii. A jego ojciec podobno nawet swoich rodziców bił.

Czytaj też:

 

 

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto