Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To się ma dać czytać

Redakcja
Jest kobietą pracującą i niemal wzorową gospodynią domową. Pisząc powieści, jednocześnie gotuje, pierze i bawi się z dwoma psami.

- Czyta pani swoje książki?
- Czytam wielokrotnie już w trakcie pisania, bo poprawiam na bieżąco. Czytam po wydaniu żeby sprawdzić, czy nadal mi się podobają, albo jakie zastosowałam grepsy słowne. Nie chciałabym powielać ich w kolejnej powieści.

- Podobają się pani?

Owszem, dosyć. Może dlatego, że szacunek dla odbiorcy każe mi go traktować jak człowieka inteligentnego i obdarzonego poczuciem humoru.

- Jak pracuje pani nad powieścią?

- Traktuję pisanie jako zawód, więc staram się do niego podchodzić profesjonalnie. Pierwsza zasada: to się ma dać czytać. No i nie może być głupie.

- Akcje z pani powieści dzieją się w Szczecinie. Dlaczego?
- To moje miasto, które kocham i które jest doskonałym tłem dla powieści. Miło jest umiejscawiać akcję powieści w miejscach ulubionych. Podobnie miło jest „składać” bohaterów książki z osób, które znam i lubię. Jako wieloletni reporter mam słabość do autentyków. Jeśli czegoś nie wiem, bezlitośnie ścigam telefonem znajomych i zadaję im tysiące pytań, żeby nie puścić jakiegoś babola.

- Czy pisanie powieści to talent czy można się tego nauczyć?
Mam wrażenie, że z talentem do pisania jest trochę jak ze słuchem muzycznym. Albo ma się „słuch na słowo” od małego, albo się go nie ma. Oczywiście, trzeba samemu wiele czytać. Choćby po to, żeby nabrać krytycyzmu w stosunku do swoich produkcji. Jeśli się tego nie ma, robimy się sztuczni.

- To dlaczego tak późno pani zadebiutowała?
Nie miałam czasu wcześniej. Telewizja jest absorbująca. Trafiło się pół roku zwolnienia lekarskiego po poważnej operacji, a ponieważ chirurdzy ze Zdunowa genialnie mnie zreperowali, mogłam ten czas wykorzystać twórczo. Wzięłam udział w konkursie na „Polską Bridget Jones”, a potem już poszło. Nie lubię B. J., ale potrzebna mi była forsa. Pisanie okazało się podobnie fascynującym zajęciem jak telewizja.

- Pomysł na następną powieść?
- Coś tam mi się mota, ale jeszcze niekonkretnie. Myślę o tym, żeby jedna z bohaterek była projektantką ogrodów. Na razie chcę napisać kilka tekstów do irlandzkich i szkockich ballad dla mojego serdecznego przyjaciela Wojtka Dudzińskiego z Ryczących Dwudziestek. Może będzie z tego płytka.

- Lubi pani Podjuchy?
- Kocham. Trzydzieści lat mieszkam na górce pod lasem i uważam, że nie ma w Szczecinie piękniej położonej dzielnicy. Jakby tak włożyć jeszcze trochę pieniędzy, Pogodno dostałoby kompleksów.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto