- Do poniedziałku nie wiedziałem, czy wystartuję w regatach Mini Transat – mówi żeglarz.
Zobacz też: Szczecinianin wystartuje w morderczych regatach, ale...
Calbud i Radek Kowalczyk łączą siły!
- Nasz projekt otrzymał nowy wiatr w żagle – cieszy się Radek Kowalczyk, żeglarz. – Łączymy siły z firmą Calbud i tworzymy wspólny zespół. Tak będzie nazywała się też nasza łódka. Dzięki temu popłynę w najtrudniejszych oceanicznych regatach samotników na świecie. W eliminacjach Mini Transat udział brało 300 zawodników. 84, w tym nasza załoga awansowały do finału. Do wczoraj nie było wiadomo, czy weźmiemy w nim udział. Dzięki współpracy problem ten został rozwiązany.
Przygotowania do regat trwają zazwyczaj dwa lata, w tym czasie trzeba przepłynąć samotnie przynajmniej 2000 mil morskich. Kowalczykowi udało się wypływać ponad 3000 mil przez rok - spełnił minimum, ale brakowało środków na start.
- Dzięki pomocy jednak zmierzę się z Atlantykiem - mówi Kowalczyk. - Zostały dwa tygodnie do wyjazdu i już wiemy, że nie przygotujemy łódki tak, jak byśmy chcieli, ale to jest żeglarstwo, to jest wiatr, to jest żywioł, każdy ma szansę.
Zobacz: Tam radzą sobie tylko twardziele
Szczeciński żeglarz ma ambicję stanąć na podium, chociaż, jak podkreśla będzie to bardzo trudne zadanie.
- Na liście startowej są same żeglarskie sławy, mistrzowie świata, mistrzowie olimpijscy. Tym bardziej cieszy stawka i poziom wyścigu w tym roku - mówi.
Jachty typu mini to najmniejsze jednostki oceaniczne na świecie. W regatach Mini Transat żeglarze płyną 4200 mil morskich z Francji do Brazylii bez pomocy, nie mają komputerów i telefonów, walczą z pogodą i brakiem snu. Dlatego zawody są uważane za najtrudniejszy na świecie wyścig żeglarzy samotników.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?