Wszyscy przyznają, że te dzikie zwierzęta są piękne. Co z tego jednak, kiedy niszczą plony i efekt niemal całorocznej pracy działkowiczów?
– W niedzielę widziałam malutką sarenkę, która biegała wte i wewte – opowiada pani Elżbieta.
Zrobiło jej się żal zwierzątka, które widziała także poprzedniego dnia. Pani Elżbieta ubolewa, że nie pomagają interwencje u łowczego miejskiego.
– Pewno ta sarenka zabłądziła – dodaje pani Ela. – Moim zdaniem odpowiednie służby powinny ją złapać i wywieźć do lasu.
W ogródku pani Elżbiety sarny szkód nie zrobiły. Na innych owszem. Działkowicze pokazują gołe łodygi bez kwiatów, które padły łupem wygłodniałych zwierząt. Ich działki są zadbane, sporo tu krzewów ozdobnych i zielonych, a także kolorowych kwiatów. Na wielu działkach jednak zostały zjedzone przez te piękne, dzikie zwierzęta.
– Pewno przychodzą z Lasku Arkońskiego, bo są głodne. – opowiadają działkowicze. – Myśliwi powinni je dokarmiać. Wtedy nie interesowałyby ich nasze ogródki i to, co na nich rośnie.
Nikt z poszkodowanych nie wspomina o finansowym zadośćuczynieniu, choć sadzonki niemało kosztują. Żal też poniesionego trudu.
– Nie wszystkie kwiaty rozkwitną na nowo – wzdycha pani Krystyna. – Dobrze, że tulipany w samą porę okryłam. Dzięki temu cieszą teraz nasze oczy swoimi kolorami.
Nie wszyscy działkowicze byli równie zapobiegliwi.
– Podobno niedługo ma być spotkanie zarządu naszych ogródków z łowczym miejskim – mówią ludzie. – Przecież coś trzeba z tymi szkodnikami zrobić, jakoś zaradzić. Szkoda, żeby nasza praca szła na marne.
Pani Krystyna opowiada, ze nie dość, że sarny porobiły szkody, to jeszcze – jakby złośliwie – zostawiły swoje odchody na środku jej wypielęgnowanej działki.
– Chcielibyśmy wiedzieć, jak się zabezpieczyć przed sarnami w przyszłym roku – dodaje pani Elżbieta.
Co na to łowczy miejski? Jego odpowiedź nie napawa zbytnim optymizmem.
– Słyszałem o sarnach w ogródkach na Bułgarskiej – odpowiada Ryszard Czeraszkiewicz, łowczy miejski – Zima była bardzo trudna, sarny koczowały w ogródkach. Dostawały się do nich przez dziury w ogrodzeniach. Niektórzy działkowicze niepotrzebnie dokarmiają je. Potem zwierzęta wracają do miejsc, w których znajdą pożywienie. Pędy młodych roślin są dla nich niezłą pożywką, zwłaszcza wtedy, kiedy w lesie nie znajdą dla siebie odpowiedniego żeru. Oczywiście, kupujemy pasze i dokarmiamy zwierzęta, ale trudno żebyśmy stale czatowali na nie w miejscach, gdzie przebywa człowiek.
Łowczy miejski podaje przykład Gocławia, gdzie także pojawiły się sarny. Jak się przed zwierzętami zabezpieczyć?
– Najlepiej byłoby wysokie, pozbawione szczelin i dziur ogrodzenie – odpowiada łowczy miejski. – Sarna nie przeskoczy płotu powyżej 1,5 m. Można też przesadzić w głąb działki krzewy, które stanowią żer dla tych zwierząt. Ważne też, żeby informować nas, gdy pojawią się dzikie zwierzęta, wtedy możemy coś zdziałać.
Łowczy miejski przypomina też o telefonie 986 – do straży miejskiej, gdzie można zgłosić obecnośc dzikich zwierząt w pobliżu siedlisk ludzkich.
Ewa Koszur
[email protected]
Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?