Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To był elegancki pan z granatem w kieszeni

Redakcja
Pani Jadwiga Markuszka pierwszy raz w życiu leciała samolotem 7 sierpnia 1970 roku. Chciała zdążyć na chrzciny swojego bratanka. Nie spodziewała się, że ten lot będzie wspominać przez całe życie.

Samolot PLL LOT typu An-24 miał lecieć na trasie Szczecin – Katowice. Jadwiga Markuszka wykupiła bilet na ten lot, ponieważ miała zostać matką chrzestną u syna swojego brata.
– Jechałam do Jasła, ale pomyślałam, że jak polecę samolotem do Katowic, a stamtąd pojadę pociągiem to będzie szybciej – mówi Jadwiga Markuszka. – To był mój pierwszy lot samolotem. Był piątek. Samolot odlatywał z lotniska w Goleniowie o godzinie 19.

Biuro LOT-u mieściło się wtedy obok kina „Kosmos” i tam też pasażerowie czekali na autokary, które ich przewoziły na  lotnisko w Goleniowie. Jadwiga Markuszka przyszła na miejsce zbiórki i spokojnie czekała na autokar. Przy okazji zaprzyjaźniła się z panią Wandą z Krakowa. Obie chciały lecieć do Krakowa, ale nie było już biletów. Wolne miejsca były tylko w samolocie do Katowic. Wśród pasażerów przeważały głównie rodziny z dziećmi, które wracały z wczasów nadmorzem na Śląsk. Było też trzech Szwedów.

– Kiedy przyjechaliśmy na lotnisko w Goleniowie, trochę się zdziwiłam, bo wyglądało zupełnie inaczej niż teraz – wspomina pani Jadwiga. – Samoloty stały blisko, a pasażerów oddzielał od nich tylko łańcuch. Przy tym łańcuchu czekaliśmy na wejście na pokład. Nagle jakaś pani z pieskiem pod pachą zaczęła się żalić, że jej męża zabrali do kontroli. Powiedziałam jej wtedy, żeby tak nie narzekała, bo wszystkich powinni zabrać do kontroli. Dla bezpieczeństwa.

W końcu wszystkich wpuścili na pokład. Tym rejsem leciało 38 pasażerów. Pani Jadwiga usiadła w czwartym rzędzie od tyłu. Za nią siedziała zaprzyjaźniona pani Wanda, przedostatni rząd był pusty, a w ostatnim siedziało dwóch mężczyzn. Ślązaków, sądząc po ich rozmowie. Natomiast przed nią, w piątym rzędzie siedział elegancki, dobrze ubrany i przystojny mężczyzna w płaszczu. Pierwsze pół godziny lotu minęło spokojnie. Pani Jadwiga podziwiała widoki za oknem, jak każdy, kto pierwszy raz leci samolotem. Po pół godzinie elegancki pan wstał i wyjął z kieszeni granat.

– Powiedział, że samolot jest porwany i że on chce lecieć do Hamburga –mówi pani Jadwiga. –Zrobiło się zamieszanie, ale stewardesy nas uspokajały. Prosiły, żeby spokojnie siedzieć. Kapitan powiedział przez mikrofon, że lecimy do Hamburga, a porywacz do końca lotu stał z tym granatem w przejściu. Akurat koło mnie, bo przecież siedziałam za nim.

Kiedy samolot wylądował, było już ciemno. Przez okna było widać mnóstwo świateł z wozów policyjnych.
– Kapitan wyszedł z kabiny i powiedział, że jesteśmy w Hamburgu – mówi pani Jadwiga. – Porywacz zarządzał samochodu, który go obwiezie po mieście, żeby się upewnić, że to jest Hamburg. Kapitan mu odpowiedział, że nikt stąd nie wyjdzie, dopóki nie pozwoli na to policja. „Zginiemy wszyscy – załoga i pasażerowie, ale nie wyjdziemy”.Jednocześnie dał sygnał ręką i pasażerowie, którzy stali za porywaczem wysiedli przez kabinę pilotów. Ja, pani Wanda i tych dwóch ślązaków zostaliśmy, bo porywacz odciął nam drogę.

34 osoby odjechały autokarem. Pozostałym czterem osobom udało się uciec z pokładu chwilę później. Schodzili po drabinie strażackiej. Z pasażerami uciekła też jedna stewardesa. Na dole stał policjant. Miał listę pasażerów. Upewnił się, że to są brakujące cztery osoby i dał znak latarką, żeby podjechał samochód i zabrał te osoby.

– Zawieźli nas na taką ogromną świetlicę – mówi Jadwiga Markuszka. – Okazało się, że jesteśmy w Berlinie, a nie w Hamburgu. Kapitan okłamał porywacza.

Rok po porwaniu Jadwiga Markuszka dowiedziała się z gazety, że porywacz dostał wyrok 8 lat więzienia za uprowadzenie samolotu. Był to najwyższy wymiar kary za to przestępstwo w PRL.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto