7 stycznia policjanci otrzymali zgłoszenie o awanturze w jednym ze sklepów na Niebuszewie. Na miejscu zastali awanturującego się mężczyznę z ochroniarzami. Klient sklepu był pod wpływem alkoholu, miał trafić do izby wytrzeźwień. W radiowozie, po kilkuset metrach Józef K. stracił przytomność. Na miejsce wezwane zostało pogotowie ratunkowe. Nie udało się uratować mężczyzny.
- Nie wykluczamy, że mężczyzna mógł zostać pobity przez osoby przebywające w sklepie - mówi Ewa Rapcewicz-Kluczykow, prokurator rejonowy.
W tej sprawie pojawiło się wiele hipotez. Jedną może być pobicie, które potwierdzane jest w zeznaniach świadków. Ochroniarze, którzy przybyli na interwencję zostali już przesłuchani. Z postawieniem zarzutów prokurator czeka na wynik sekcji zwłok.
- Według naszych ustaleń żadna z osób nie widziała momentu pobicia tego mężczyzny - dodaje Ewa Rapcewicz-Kluczykow. - Wszyscy słyszeli tylko krzyki i jęki poszkodowanego.
Feralnego dnia Józef K. wszedł do sklepu „Żabka” i przywłaszczył sobie jakąś drobną rzecz, ekspedientki zawiadomiły ochronę i policję o kradzieży. Patrol ochrony przyjechał na miejsce i podjął interwencję. 55-letni mężczyzna kilkanaście minut później zmarł. Mężczyzna był stałym klientem sklepu. Ekspedientki nazywały go „Aniołeczkiem”.
Poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie Marcina Jarmuża, prezesa firmy ochraniającej „Żabkę” przy ulicy Rayskiego 3.
- Czekamy na wynik sekcji zwłok mężczyzny - mówi prezes. - Nie mogę nic więcej w tej sprawie powiedzieć.
Marek Łagocki
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?