Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ta historia nie ominęła naszego miasta ...

Robert Duchowski
Robert Duchowski
Szczecinianie żydowskiego pochodzenia wspominają dziś nasze miasto z odległego Izraela. W 1968 musieli spakować walizki.

Pobicia, wyzwiska i wiernopoddańcze wiece poparcia dla władzy – tak wyglądały lata 1967 – 1968 w Szczecinie.

Zaczęli od rock’n’rolla

Od 1961 roku w ramach szczecińskiego Towarzystwa Społeczno Kulturalnego Żydów działał w Szczecinie big-beatowy zespół „Następcy Tronów”, który przez lata zdobył sobie całkiem pokaźne grono wielbicieli. Skalę ich ówczesnego sukcesu określa występ przed dwudziestotysięczną publicznością w Parku Kasprowicza i powodzenie w lokalnych konkursach piosenki, organizowanych pod egidą „Sztandaru Młodych”.

Aż przyszedł czerwiec 1967 r. i podczas koncertu na kortach tenisowych przy alei Wojska Polskiego dało się słyszeć dobiegające ze strony publiczności okrzyki „Żydzi do Palestyny!”. W kilka miesięcy później „Następcy Tronów” przestali grać, a jego członkowie w większości  wyemigrowali z Polski.

Pisze esbek do esbeka

Na pierwsze rękoczyny nie trzeba było długo czekać. Oto fragment urzędowej notatki oficera szczecińskiej SB: „W dniu 16.06.1967 r. o godz. 19.00 na ul. Niemcewicza na wysokości kawiarni „Marago” miał miejsce fakt uderzenia obywatela narodowości żydowskiej.

”Był nim Morthaj Razymiński, który miesiąc wcześniej przyjechał do Szczecina. Był rytualnym rzeźnikiem, zajmował się ubojem, z którego mięso eksportowano następnie do Izraela.

W archiwach Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) zachowało się zdjęcie Razymińskiego i jego współtowarzyszy – mówi dr Eryk Krasucki, historyk z Uniwersytetu Szczecińskiego. – Z fotografii spoglądają na nas ortodoksyjni Żydzi w kapeluszach, z długimi brodami. Można sobie wyobrazić jakie wrażenie wywierali, przechadzając się po ulicach Szczecina.

Napaść na człowieka o takim wyglądzie nie należy do przypadkowych, podyktowana jest oczywistymi względami – tu szło o to, aby uderzyć właśnie „jego”. Napastnik w momencie ataku miał krzyknąć: „Ty parszywy Żydzie, ja ciebie załatwię!”.

Z codziennych notatek służbowych da się całkiem nieźle odtworzyć klimat szczecińskiej ulicy z tych wstydliwych lat...

Historia spisana w donosach

Kopalnią wiedzy o szczecińskim Marcu są skrzętnie zachowane donosy pisane przez szczecinian i to nie zawsze tych, związanych współpracą z aparatem bezpieczeństwa.

Ktoś o pseudonimie „Konrad”, pod koniec czerwca informował o tym, że w środowisku żydowskim komentowane są wypowiedzi Władysława Gomułki wygłoszone na Zjeździe CRZZ (Centralna Rada Związków Zawodowych – przyp. red.): „Z rozmów jakie przeprowadziłem z kolegami i z matką (…) mogę wywnioskować, że w środowisku TSKŻ-u panuje pewna konsternacja.

Trwają dysputy i dociekania, kogo miał na myśli Gomułka mówiąc o kołach syjonistycznych w Polsce. Zdaniem ludzi (w większości partyjnych) chodzi tu o tych, którzy wprawdzie w zupełności zgadzają się z polityką rządu w sprawie potępienia agresora, zwrotu zagrabionych ziem, jednak mają inny pogląd na samą istotę, genezę konfliktów”

Z notatki wynika, że członkowie TSKŻ raczej popierali stanowisko partii, ale jednak pewne zaniepokojenie zostało odnotowane. Ziarno niepewności zaczęło kiełkować. „Z moich znajomych do Izraela w ubiegłym tygodniu wyjechał Szajlek” – czytamy w kolejnym donosie. – „Nie wiem, czy to jego nazwisko, lecz tak na niego wołano. Miał w Stargardzie Szczecińskim na rynku budkę z garderobą, a mieszkał w Szczecinie przy ul Armii Czerwonej. Wyjechał na pobyt stały, o powodach wyjazdu nic nie mówił.”

Ilu Żydów wyjechało ze Szczecina?

Kampania „antysyjonistyczna” z wolna zbierała swoje żniwo – część ludzi czuła się zastraszona, część nie wiedziała o co w tym wszystkim chodzi, a część pogrążała się w zupełnej bierności, oczekując na zmianę. Zbliżała się kolejna fala „antysyjonistycznej” nagonki, która miała doprowadzić do niemal zupełnego rozbicia żydowskiej mniejszości na Pomorzu Zachodnim.

27 lipca doszło do niewielkiej ulicznej „bitwy polsko-izraelskiej – przypomina dr Krasucki. – Kongregacja Wyznania Mojżeszowego złożyła wtedy w Prezydium WRN pismo o treści: „Zarząd Kongregacji Wyznania Mojżeszowego w  Szczecinie zawiadamia, że ostatnio bardzo często mają miejsce chuligańskie wybryki przeciwko naszym członkom. Napadają na ludzi przychodzących do synagogi. Ostatnio tj. 27 bm. pobito dotkliwie członka Zarządu ob. Arona Bieleckiego i innych. Nadmieniamy, że synagoga nasza mieści się obok kawiarni „Marago”. Wejście do synagogi jest okropnie zanieczyszczane przez bywalców tej kawiarni. W tej sytuacji nieodzowna jest opieka i interwencja z Waszej strony.”

Marzec, jak wynika z dokumentów, był dla tutejszych Żydów zaskoczeniem. Nie spodziewano się przede wszystkim tego, że dotychczasowa kampania przybierze tak otwarcie antysemicką formę. Władysław Bieńkowski analizując to, co się wówczas stało pisał, że okres między czerwcem 1967 r. i marcem 1968 r. był czasem ukrytej inkubacji nastrojów antyżydowskich.

Ilu wyjechało? Dokładnie nie wiemy. Według oficjalnych danych w 1967 r. z województwa szczecińskiego wyemigrowało 27 Żydów. Rok później odnotowano 145 wyjazdów.

Prasa nakręca kampanię nienawiści

Tytuły z ówczesnej szczecińskiej prasy mówią same za siebie: „Syjoniści opluwają Polskę”, „Koryfeusze nauki czy protektorzy wichrzycieli”, „Syjonistyczni plugawcy”, „Fakty demaskują syjonistów”, „Nie ma miejsca dla wichrzycieli”, „Przykazania V kolumny – prawdziwe oblicze syjonizmu”, „Kto nas szkaluje?”, „Czysty nurt i brudna piana”.

To również pytanie o to, jak hasła widoczne podczas partyjnego wiecu w Stoczni Szczecińskiej 18 marca 1968 r., m. in. „Syjoniści wynocha z Polski”, „Syjoniści do Dajana” (Mosze Dajan izraelski generał i polityk. Był szefem sztabu armii izraelskiej (1953-58) i ministrem obrony Izraela (1967-74),- przyp. red.), „Precz zwichrzycielami syjonistycznymi”, „Precz ze syjonistycznymi sługusami Wolnej Europy”, przekładały się na realne nastroje antyżydowskie.

 „Uważaj Zosiu na Żydów”

Propaganda zrobiła swoje. Szara ulica nie stanęła po stronie niedawnych sąsiadów. Zaniepokojona matka pisała do córki studiującej w Szczecinie: „Zosiu, co by było, ty nie bierz udziału w tych manifestacjach, bo ty już dosyć zdrowiem okupiłaś swoje przyjęcie na studia. Bogatym się w głowach poprzewracało, a te syjoniści jak im się nie podoba, to niech fruwają do swojej ojczyzny. Pamiętasz jak ten Szychman mnie krzywdził i dziadka też. Gdyby te dranie biedy zaznali, to by nie wariowali, biednych podburzą, a potem biednego za pysk wywalą ze szkoły, a oni w innej szkole po znajomości się ulokują.”

P. S. Artykuł napisany na podstawie materiału Eryka Krasuckiego „Antysyjonistyczne” wątki szczecińskiego Marca „68 (zarys problematyki).”Za udostępnienie serdecznie dziękuję.

 

Marek Jaszczyński

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto