Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szopka jak żywa

Robert Duchowski
Robert Duchowski
Powstaje w samym sercu Szczecina. Po to, żeby każdy mógł się przekonać jak było 2006 lat temu.

Jest bardzo naturalna. Zrobiona z kilkuset kilogramów desek i dziesięciu bali siana. Są tam żywe zwierzęta, a obok nich, Najświętsza Panienka z dzieciątkiem w ramionach. Wszystko jak w Biblii, jak przed wieloma laty.

– Przygotowania do szopki zaczynają się po Zaduszkach – mówi Ireneusz Pacholski, który już 10 raz kieruje budową. – Zaczynamy od zorganizowania materiałów i zwierząt. Wszystko trzeba kupić i dowieźć. Od lat zajmują się tym tylko trzy osoby.

Co roku koncepcja jest taka sama. Budowniczy przyznaje jednak, że nowe pomysły przychodzą w trakcie stawiania szopki. Nigdy nie da się przewidzieć, co ciekawego tym razem przyjdzie mu do głowy. Najważniejsze są zwierzęta. Im więcej tym lepiej. Co roku w szopce są między innymi kozy, kury i osiołek. W tym roku będzie trzydzieści żywych stworzeń. Wszystkie są oswojone i przyjazne. Bacznie pilnowane przez opiekunów, dzielnie grają główne role w tym nietypowym spektaklu. Dla małych dzieci to właśnie zwierzęta są największą frajdą podczas świąt.

– Przychodzimy tu co roku – mówi pani Ewa, mama 4-letniej Martynki. – Moja córka nie może się doczekać tegorocznej szopki. Zawsze z wielkim przejęciem ogląda zwierzęta. To jedyna okazja, żeby mogła je obejrzeć i dotknąć.

Żywa szopka to duże logistyczne przedsięwzięcie. Wszystko musi być dobrze zorganizowane. Co roku zwierząt pilnuje cała gama ochroniarzy-amatorów. Pomagają ministranci i parafianie. Jednak nawet i tak doświadczonych zapaleńców czasami coś może zaskoczyć.

– Kiedyś zwiała nam koza – śmieje się pan Ireneusz. – Nie dopilnowaliśmy jej, kilka osób goniło rogacza po ulicach. Schowała się w hotelu. Oby w tym roku nic takiego się nie wydarzyło.

Innym razem ktoś zrobił zwarcie, przez kilka godzin nie było prądu. Dlatego organizatorzy, co roku wzmacniają ochronę. Kiedy na miejscu są już zwierzęta, do akcji wkraczają aktorzy. Główne postacie: Matkę Boską, Józefa, Trzech Króli, aniołów odgrywają wierni. Jest i Dzieciątko, główny bohater. Kilka lat temu była nim dziś już ośmioletnia Weronika.

– Miała wtedy kilka miesięcy – mówi mama Weroniki. – Trwało to może dwie godziny, nie mogłam pozwolić, żeby maleńkie dziecko dłużej przebywało na dworze.
Mama Weroniki przyznaje, że to była bardzo dobrze zorganizowana szopka. W środku było ciepło, ponieważ księża zadbali o dmuchawy. Dziewczynka była opatulona kilkoma kocami, a Maryję i Józefa grali Ania i Jacek, jej starsi kuzyni.

– Ja cały czas byłam obok – wspomina mama Weroniki. – Słyszałam jak ludzie komentowali, że jestem wyrodną matką, bo pozwoliłam na coś takiego. A ja naprawdę, byłam przekonana, że mojemu dziecku nic złego się nie stanie.

Weronika, po swoim aktorskim debiucie sprzed wielu lat, wróciła do szopki. W ubiegłym roku zagrała aniołka. Tym razem będzie śpiewała w „Serduszkach”.

– Bardzo mi się podobała ta rola – wspomina dziewczynka.– Ubrałam albę, było bardzo fajnie. Wtym roku główna rola nie została jeszcze obsadzona. Niewykluczone, że historia się powtórzy i zagra ją 5-miesięczna Patrycja, siostra Weroniki. – Wolałabym jednak żeby ksiądz znalazł chłopca. Jeśli się nie uda, będę miała w rodzinie dwóch Jezusków – dodaje mama dziewczynek.

 

 

 

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto