Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szczecinianka oddała synowi nerkę. Rzadki przeczep na Pomorzanach

Paulina Targaszewska
- Przekazując synowi nerkę oddałam mu część siebie, ale oddałabym za niego i życie. Gdyby trzeba było jeszcze raz poddać się operacji, zrobiłabym to bez namysłu - mówi pani Małgorzata Konieczna. Na zdjęciu z synem Łukaszem
- Przekazując synowi nerkę oddałam mu część siebie, ale oddałabym za niego i życie. Gdyby trzeba było jeszcze raz poddać się operacji, zrobiłabym to bez namysłu - mówi pani Małgorzata Konieczna. Na zdjęciu z synem Łukaszem Sebastian Wołosz
W szpitalu na Pomorzanach przeprowadzono rzadki przeszczep rodzinny

Pan Łukasz urodził się z wadą wrodzoną nerek. Najpierw przestała u niego działać jedna nerka, a po 10 miesiącach także druga. Z tego powodu przez prawie dwa lata musiał regularnie stawiać się w szpitalu na dializy.

- To było bardzo męczące i czasochłonne - wspomina mężczyzna. - W szpitalu byłem dializowany dwa razy w tygodniu. Za każdym razem wiązało się to z wycięciem kilku godzin z życiorysu.

Jedyną szansą na poprawę sytuacji był przeszczep nerki. Dzięki mamie pana Łukasza, na tę nie trzeba było długo czekać.

- Od dawna byłam psychicznie przygotowana na to, aby oddać jedną swoją nerkę synowi - mówi pani Małgorzata Konieczna. - Syn nie chciał się jednak na to zgodzić. Bał się, że coś złego mi się stanie, nie chciał mnie narażać na niebezpieczeństwo. W końcu udało mi się go jakoś przekonać.

Badania potwierdziły, że pani Małgorzata może oddać nerkę synowi. Przeszczep odbył się w ubiegłym tygodniu w szpitalu na Pomorzanach. Operacja przebiegła bez komplikacji. Teraz pan Łukasz i jego mama
mają na ciele takie same, 6-centymetrowe blizny.

- Jestem mamie bardzo wdzięczny - mówi pan Łukasz. - Wierzę, że teraz będzie już tylko lepiej. To dla mnie szansa na nowe życie.

Pani Małgorzata została już wypisana ze szpitala i wróciła do rodzinnej miejscowości pod Gorzowem. Jej syn wciąż jest pod opieką lekarzy.

- Przeszczepy rodzinne nerek wciąż przeprowadzane są niezwykle rzadko - mówi prof. Marek Ostrowski ze szpitala na Pomorzanach. - W naszym województwie wykonuje się je zaledwie 2-3 razy do roku. Ubolewamy nad tym, bo przeszczepienia od dawców żywych są dużo lepsze. Przede wszystkim narząd przebywa krócej poza ustrojem, jest więc w lepszym stanie i szybciej podejmuje pracę w nowym organizmie. Ważne jest też, że taką operację można zaplanować, nie ma więc żadnych niespodzianek.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto