Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szczecinianka Ania Cieślak w objęciach Fredry

Redakcja MM
Redakcja MM
- Skoro komuś nie podoba się Szczecin, zawsze może się przeprowadzić – mówi aktorka Ania Cieślak. Zobacz wideo!

Od piątku będziemy mogli oglądać ją na ekranach polskich kin jako Anielę w ekranizacji komedii Aleksandra Fredry "Śluby Panieńskie".

Celebrytów w naszym mieście mamy jak na lekarstwo. Tym bardziej cieszy każdy ich kolejny sukces. Jedną z nich jest Ania Cieślak, znana z seriali „Czas Honoru”, czy „Na dobre i na złe”. Wystąpiła też w kasowej komedii romantycznej „Dlaczego nie!”, gdzie zagrała u boku Macieja Zakościelnego oraz w filmie „Karol – człowiek, który został papieżem”. Od piątku piękną szczeciniankę będzie można podziwiać w produkcji w reżyserii Filipa Bajona pt. „Śluby Panieńskie”.

- To moja pierwsza przygoda z filmem kostiumowym, ale na planie bawiłam się naprawdę świetnie – mówi. – Stworzyliśmy m. in. z Maćkiem Stuhrem oraz Borysem Szycem fajną i zabawną grupę. Pomogło nam również doświadczenie Wiktora Zborowskiego, który udzielał bardzo cennych rad. Zresztą wszyscy się wspieraliśmy. Dodatkowym atutem tej pracy była przepiękna sceneria.

„Ślubu Panieńskie” zapowiadane są jako komedia wszech czasów. Czy jest to tylko chwyt marketingowy, czy rzeczywiście będzie konkurowała o to zaszczytne miano z takimi produkcjami, jak „Seksmisja” czy „Miś”?

- Oczywiście, że nie. Tamte filmy są ponadczasowe – przyznaje Ania. – Hasło promujące wymyślił producent. Przyznam jednak szczerze, że film naprawdę jest zabawny.

Na co dzień występuje na deskach Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie oraz w warszawskim Teatrze 6 Piętro.

- Granie w teatrze, to zupełnie inna bajka – mówi. – Na planie filmowym trzeba to robić subtelniej. Gesty teatralne nie mogą być przejaskrawione. Najcięższe w Ślubach Panieńskich było to, że wiersz musieliśmy przełożyć w taki sposób, by zagrać go zabawnie i by dotarł do młodych ludzi. Czy nam się udało? Ocenią to widzowie.

Aktorka przyznaje, że nie spoczywa na laurach. Prowadzi już rozmowy na temat kolejnych produkcji. O szczegółach, by nie zapeszać, nie chce na razie nikogo informować. Zdradza jednak, że niektóre rozmowy są już mocno zaawansowane. Przyznaje też, że wciąż jest mocno przywiązana do Szczecina. W naszym mieście została jej rodzina, którą stara się odwiedzać jak najczęściej.

- Niestety, nie mam wielu takich możliwości – mówi. – Czy tutaj wrócę? Nie wiem, jak to będzie. Bardzo lubię nasze miasto, ma piękną przestrzeń. To, że nie jest oplakatowane, że ludzie nie są w nim tak strasznie zabiegani, jest bez wątpienia jego atutem. Jasne, że nie ma takich możliwości, jak Warszawa czy Kraków. Jest przecież typowo miastem akademickim. Ludzie narzekają, ale nie wiem dlaczego. Wychodzę z założenia: Chcesz coś zmienić? Zacznij od siebie. Nie podoba się twoje miasto? Przeprowadź się do innego, nie narzekaj.


od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto