Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szczecin będzie miał forteczną wersję wieży czołgowej ze słynnej Pantery

Marek Jaszczyński
Marek Jaszczyński
Gdy 10 lat temu odkryto wieżę pancerną przy Dziewokliczu. Była to informacja, która zelektryzowała nie tylko szczecińskich miłośników militariów.

- To bardzo rzadki egzemplarz, drugie oryginalne stanowisko zachowało się na granicy francusko–niemieckiej, na stanowiskach Wału Zachodniego – mówi Jacek Kosiński z Muzeum Technik i Komunikacji. – Początkowo, gdy natrafiono na znalezisko to myślano, że jest to kompletny czołg.

To Pantherturm, czyli wieża Pantery, którą odkryto w rejonie Dziewoklicza, we wrześniu 2001 roku. Wieża znajdowała się przy torowisku i została przypadkiem odkryta podczas prac ziemnych, chociaż według niektórych relacji znajdowała się na planach kolejowych. Odkrycie było wyjątkowo, okazało się, że była to wersja fortyfikacyjna wieży czołgowej z armatą 75 mm. Znajdowała się w ziemnym stanowisku zbudowanym z drewnianych bali.

Chcieli postawić na czołgu

- Pasjonaci historii, którzy śledzili losy wieży od czasu jej odkrycia obawiali się, że wieża zostanie wykorzystana w niezgodny z prawdą historyczną sposób – wyjaśnia pan Jacek. – Chodzi o to, że wieża mogłaby być ustawiona na kadłubie czołgu Pantera a przecież jej wersja fortyfikacyjna była znacznie cięższa: miała pogrubiony pancerz. Takich wież nie montowano na czołgach. Ochotę na przejęcie zabytku miało m.in. Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.
Chociaż należy wspomnieć, że także wieże uszkodzonych lub zniszczonych Panter były montowane przez niemiecką armię na stałych umocnieniach. Wieża po odkryciu trafiła do koszar 12 batalionu remontowego.

Czeka w koszarach

- Byłem przy porządkowaniu wieży, która wcześniej została wysadzona, wnętrze było dosłownie sprasowane, brakowało włazów – relacjonuje Jacek Kosiński, który pracował przy czyszczeniu wieży. – Brakowało przyrządów celowniczych, nie było też karabinu maszynowego, chociaż nie mamy pewności czy w ogóle był zamontowany. Lufa armatnia była skrzywiona, ale to z tego powodu, że znajdowała się pod torowiskiem. Po wymyciu okazało się, że wieża była pokryta dziwnym kamuflażem – jakże innym od naszych wyobrażeń o niemieckim kamuflażu -  zielone plamy połyskującej farby, rzec można używanej do malowania ławek, na brązowej farbie podkładowej.
Obecnie wyremontowany zabytek znajduje się w koszarach w Czarnem. Ma trafić do Muzeum Techniki i Komunikacji, prawdopodobnie stanie się to jeszcze w tym roku.
- To będzie kolejny eksponat do działu militariów – mówi pan Jacek.

Pantherturm używany w fortyfikacjach

W przypadku wieży specjalnej zlikwidowana została kopułka dowódcy czołgu, a górną płytę pancerną pogrubiono z 16 do 40 mm. Podstawę stanowił schron wykonany ze spawanych arkuszy stalowych (stanowisko Pantherturm I OT Stahlunterstand), bali drewnianych (stanowisko Pantherturm II Holzstand i taka wersja stała w Szczeicnie) albo płyt pancernych wzmocnionych betonem (stanowisko Pantherturm III Betonsockel). Łącznie, do marca 1945 roku ukończono około 300 egzemplarzy tego rodzaju broni.
- W Szczecinie były dwa takie stanowiska z wieżami, obok Dziewoklicza, drugie znajdowało się bliżej Odry, poza tym wspomina się o kilku stanowiskach, na których można było zamontować Pantherturmy, bo w zależności od potrzeb można było przewozić i stawiać na gotowych fundamentach – wyjaśnia pan Jacek.

Marnowali wieże na umocnienia stałe

Teraz wypada się cieszyć, że po tylu latach, odrestaurowana wróci ponownie do Szczecina.

Pantherturm umieszczono w ramach umocnień zlokalizowanych we Włoszech na Linii Gotów, na Wale Zachodnim oraz w części miast, między innymi: Królewcu, Szczecinie, Berlinie. Była to groźna broń przeciwpancerna wyposażona w działo kalibru 75 mm, która, doskonale zamaskowana, trudna była do zlokalizowania i zniszczenia.
- Jakby nie patrzeć było to marnowanie wież z dobrych czołgów jakimi były Pantery – mówi Jacek Kosiński. – Poza tym była to specyfika niemiecka, wykorzystano  wieże ze zdobycznych czołgów francuskich.

Członkowie ze Stowarzyszenia Miłośników Archeologii Militarnej na swojej stronie internetowej wskazują na jeszcze jedną ciekawostkę związaną z wieżą Dziewoklicza standardowa, ponad 5-metrowa armata KwK42 L/70 została zastąpiona krótszą armatą od wozu PzKpfw IV (długości 48 kalibrów) o tym samym kalibrze 75 mm. Według pasjonatów historii wieża uczestniczyła w walkach podczas przeprawy armii czerwonej przez Odrę w kwietniu 1945 roku, potem została opuszczona przez załogę. "Saperzy wysadzili w powietrze drewniany schron, a ciężka kopuła pancerna wpadła do tak utworzonego krateru. Ze względu na brak środków technicznych nikt w owym czasie nie myślał o wydobywaniu ciężkiego zawalidrogi."

Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto