Szczecin: 12-latek ukradł dziadkowi samochód

Na ulicy Piechoty policjantów zaciekawił jadący samochód, w którym nie było widać kierowcy. Postanowili go zatrzymać, jednak nie reagował na żadne sygnały. Pojazd w pewnym momencie niespodziewanie cofnął rozbijając zaparkowane polo. Dopiero to go zahamowało.

- Funkcjonariusze podeszli do auta i okazało się, dlaczego nie widać kierowcy – opowiada Mirosława Rudzińska z komendy wojewódzkiej. - Za „kółkiem” siedział 12-letni chłopiec. Wewnątrz znajdował się jeszcze siedemnastolatek, Krzysztof R. W pobliżu zatrzymano dwóch ich kolegów: piętnastolatka i czternastolatka.

Szybko ustalono właściciela renault. Okazał się nim dziadek chłopca. 12-latek opowiedział policjantom, że zaplanował kradzież „by sobie pojeździć”.

- Swoim kompanom nakłamał, że dziadek w samochodzie przechowuje 80 tysięcy złotych i obiecał za udział w kradzieży po tysiąc złotych dla każdego – kontynuuje Rudzińska. - Po zabraniu klucza ukradli auto z terenu posesji i jeździli nim po Prawobrzeżu do momentu policyjnej kontroli.

Cała czwórka trafiła do komisariatu w Dąbiu. Wcześniej dziadek chłopca złożył zawiadomienie o kradzieży i wnioskował o ściganie karne.

Policjanci ustalili, że 12-letni chłopak już wcześniej stwarzał problemy wychowawcze. Kradł rzeczy swoich domowników.

Przeszukano także miejsce zamieszkania 17-latka. Policjanci znaleźli kradziony telefon komórkowy.

- Krzysztof R., jako jedyny z nastolatków – w świetle prawa - odpowiada jak dorosły – mówi Rudzińska. - Został mu przedstawiony zarzut kradzieży pojazdu, dokonany wspólnie i w porozumieniu z nieletnimi. Usłyszał także zarzut paserstwa w związku z posiadaniem kradzionego telefonu. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.

Sprawa czternasto- i piętnastolatka trafi do sądu rodzinnego.

12-letni wnuczek nie usłyszy zarzutu, ponieważ dolna granica odpowiedzialności w polskim prawie wynosi 13 lat.