Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strzelał do piratów, teraz pisze książkę

Redakcja
Jego rejs miał trwać cztery lata, a przeciągnął się o kolejnych ...
Jego rejs miał trwać cztery lata, a przeciągnął się o kolejnych ... Andrzej Kus
Jego rejs miał trwać cztery lata, a przeciągnął się o kolejnych 28. Przez ten czas kapitan Radomski przeżył mnóstwo mrożących krew w żyłach historii.

Za swój wyczyn, czyli najdłuższy 32-letni rejs w historii polskiego żeglarstwa został pan uhonorowany tytułem Żeglarza Roku, "Srebrnym Sekstantem" oraz pierwszą nagrodą ministra infrastruktury Rejs Roku 2010. To zaskoczenie?**

Wiedziałem już o niej od stycznia, mimo że odebrałem na początku marca. Poinformował mnie o tym przyjaciel. To oczywiście miłe zaskoczenie. Już wcześniej doceniano moje pływanie. „Srebrny Sekstant” dostałem w 1994 roku. Później było jeszcze kilka innych nagród. Ta jest dla mnie równie ważna.

Rejs Czarnym Diamentem zakończył pan w czerwcu. Uroczyste powitanie było przy Wałach Chrobrego. Przestawił się już pan na życie na lądzie?

To nie jest łatwe. Teraz prowadzę zupełnie inny tryb życia i powoli zaczynam się odnajdywać w rzeczywistości. Pracuję nad ukończeniem mojej pierwszej książki. W niej przede wszystkim skupię się na dwóch przyjaciołach, którzy niemal całe swoje życie spędzili ze mną na Czarnym Diamencie. Pieskach: Burgasie i Bosmanie. Miałem różnych załogantów, ale zawsze dbali lepiej o czworonogi, jak o mnie. Muszę teraz powyciągać z archiwum zdjęcia. To nie jest łatwe zadanie, bo przez lata zrobiłem ich tysiące. Niedawno z moją Barbarą (żona kapitana – przyp.red.) byłem w Zakopanem. Szliśmy Doliną Kościeliską. Barbara nagle zwraca mi uwagę i pyta, co widzę na jednej ze ścian. Patrzę, a tam trawa ułożyła się w mordkę Bosmana. To nie jest mój wymysł, to samo widziała Basia. Jego duch jest cały czas ze mną, zwierzak towarzyszył mi na pokładzie przez 19 lat.

A co się dzieje z Czarnym Diamentem? Były plany by przekazać go komuś z rodziny.

Teraz stoi w Gdańsku i czeka na wiosnę. Nie ma sensu cokolwiek przy nim robić, gdy jest bardzo zimno. Później należy go pomalować, naprawić. Być może będzie wymagał spawania.Nie wiem co dalej z łodzią. Mój syn mieszka w Anglii, tam ułożył sobie życie, kupił dom. Raczej nie poświęciłby wszystkiego, by zająć się Czarnym Diamentem. Wnuczka idzie teraz na studia, wnuk ma dopiero 10 lat. Mają inne plany. Cieszę się, że nauka jest dla nich bardzo ważna.

Co dzisiaj najlepiej wspomina pan ze swojej podróży?

Wszystko związane z moją rodziną. Gdy wypływałem mój syn miał 9 lat. Po latach do mnie do Durbanu przyjechał wielki chłopak z wąsem i oświadczył: „Tato, mam narzeczoną”. Po dwóch miesiącach jego wybranka dołączyła do nas. W Afryce brali ślub. Kolejny moment, który utkwił mi w pamięci to ten, gdy na rękach wniósł dumnie mojego trzymiesięcznego wnuka – Michała. Ludzie zawistni mówili, że moja rodzina nie wytrzyma tej rozłąki. Żona mnie zostawi. Tymczasem jeszcze bardziej nas to scementowało. To ogromny sukces.

O Szczecinie mówi pan z dużym sentymentem.

Oczywiście, byłem tam bardzo często. Z tego portu wypływałem. W szkole morskiej zdawałem egzamin na kapitana. Mam do tego miasta ogromny szacunek, podobnie jak do Trzebieży. Przyjadę tutaj zresztą w czerwcu. W Goleniowie córka mojego nieżyjącego już brata wychodzi za mąż. Poprosiła, bym poprowadził ją do ślubu. Nie mogłem odmówić.

Będziemy świadkami kolejnego wielkiego rejsu kapitana Radomskiego?

Mam nadzieję, że w przyszłym roku jeszcze popływam. Nie będzie to jednak nic znaczącego. Teraz muszę skupić się też na zdrowiu. Przez lata się nie leczyłem. Wysiadają mi przede wszystkim nogi. Później Barbara chciałaby popłynąć na Morze Śródziemne. Ma miłe wspominania z tym akwenem. W ostatnie lato mojego rejsu często tam do mnie przyjeżdżała. Moi wnukowie tak samo mnie ciągną, byśmy nie siedzieli w miejscu.

Kiedy możemy spodziewać się tej książki?

Chciałbym ją wydać, jak najszybciej. Nie jestem żadnym pisarzem. Czytam to raz, drugi i za każdym trzeba coś poprawić. Później szybko ukaże się też druga część. Opowiadała będzie też o naszych przygodach. A ich było niemało. Byliśmy aresztowani w Etiopii, ciężko było się wydostać – ostatecznie się udało. W Erytrei zatopiliśmy łódź patrolową. Byłem atakowany też przez piratów, musiałem bronić się strzelając do nich. Książka będzie trzymała w napięciu, ale będzie w niej sama prawda.


Kolos 2010 dla kpt. Radomskiego!


Podczas zakończonych w ten weekend w Gdyni 13. Ogólnopolskich Spotkań Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów KOLOSY 2010, Kpt. Radomski został nagrodzony KOLOSEM. wyróżniono go w dwóch kategoriach: "Żeglarstwo" - "za jedyny w swoim rodzaju 32-letni rejs „Czarnym Diamentem”, w trakcie którego przeżeglował blisko 240 tys. mil morskich, czyli więcej niż odległość z Ziemi na Księżyc" oraz "Nagrodą dziennikarzy" - "w uznaniu za rzadko spotykane mistrzostwo w sztuce życia. Dowiódł, że można spełniać marzenia – jego rejs dookoła świata przedłużył się do 32 lat – dbając o najbliższych.
od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto