Maciej Pieczyński
[email protected]
Jesteśmy po trudnym treningu. Pogoda nie rozpieszcza. Jacht nie jest zbyt wygodny. Czujemy też przerwę zimową. Ale z każdym manewrem jest coraz lepiej! Czekamy na jutrzejsze rozdanie kart. Będzie wiało, moc będzie z nami! – taki wpis można było przeczytać w piątek 22 lutego na profilu facebookowym grupy szczecińskich żeglarzy.
Tego dnia Patryk Zbroja Yacht Racing Team wystartował w regatach w Scarlino, u włoskich wybrzeży Morza Śródziemnego. W czteroosobowym składzie załogi, oprócz Patryka za sterem, znaleźli się Maciej Gonerko (trymer żagli przednich), Marcin Zubrzycki (dziobowy) i Krzysztof Żełudziewicz (pitman).
– To nietypowa data jak na imprezę żeglarską w Europie – przyznaje Patryk Zbroja, sternik załogi szczecińskiego jachtu. – Druga połowa lutego kojarzy się, nawet we Włoszech, bardziej z mistrzostwami świata w narciarstwie klasycznym. Ale stawiamy sobie ambitne cele w tym roku, a to wymaga lepszych przygotowań i wczesnego rozpoczęcia sezonu, nawet w trudnych warunkach.
Podarte żagle
I właśnie trudne warunki pogodowe dały się szczególnie we znaki szczecińskim żeglarzom. Ostatecznie w weekendowych regatach na Morzu Śródziemnym załoga Zbroja Yacht Racing Team zajęła czwarte miejsce.
– Strasznie wiało – relacjonuje Patryk Zbroja. – Mieliśmy sztormową pogodę z bardzo silnym wiatrem w porywach do 35 węzłów. Takie warunki uniemożliwiły przeprowadzenie pierwszego etapu regat w sobotę. Z planowanych 36 rozgrywek rozegrano jedynie 15.
Podarte żagle, awarie sprzętu, kilka kolizji. Ta część regat obfitowała w przygody i mrożące czasem krew w żyłach sytuacje.
– W jednym z wyścigów prawie straciliśmy przedni żagiel – mówi Patryk Zbroja. – Na skutek silnego wiatru zaczepił o kosz dziobowy (część, zabezpieczająca przed wypadnięciem za burtę dziobowego, czyli członka załogi, pilnującego żagli – red.) i lekko się podarł. Na szczęście udało nam się uratować żagiel i jakoś tę część wyścigu dokończyliśmy.
Zdarzały się też tak zwane „wywózki”. Jachty, miotane silnym wiatrem, przechylały się na boki, nabierając wody na pokład.
– Wygląda to groźnie, ale nie jest niebezpieczne – zapewnia Patryk Zbroja.
Brak doświadczeń z wielką falą
Przez dwa dni regat udało się przeprowadzić jedynie część zawodów. Na 36 planowanych odbyły się 24 wyścigi.
– Wyniki regat nie odzwierciedlają więc rzeczywistej formy uczestników – twierdzi Patryk Zbroja. – To był dla nas pierwszy kontakt z wodą w tym sezonie. A nasi rywale mieli już za sobą udziały w innych regatach. Sobotnie warunki przy bardzo silnym wietrze, lecz z mniejszą falą, były dla nas optymalne. Bez większych problemów wygraliśmy dwa wyścigi z załogami fińskimi. Jednak w niedzielę dał nam się we znaki brak doświadczenia w walce z większą falą.
Po bardzo zaciętej walce szczecinianie przegrali z faworytami imprezy, chorwacką załogą Tomislaca Basica, w której składzie znaleźli się olimpijczycy z Londynu.
– Pozostaje lekki niedosyt – podsumowuje Zbroja. – Ale regaty w lutym, dla polskich żeglarzy, to jak przebudzenie z zimowego snu. Dla nas sezon zaczynają dopiero w kwietniu.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?