Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sprawa szczecińskich gastronomików. Paweł Golema: mnie na tym procesie w ogóle nie powinno być

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
Po pięciu latach od spektakularnych zatrzymań, ruszył dziś proces szczecińskich przedsiębiorców oskarżonych o korumpowanie urzędników skarbowych i sanepidu.

- Ta sprawa to jakaś pomyłka – mówił Paweł Golema, szczeciński restaurator, jeden z oskarżonych.

Oprócz niego na ławie oskarżonych zasiadł jego syn, właściciel salonów jubilerskich oraz szef zakładu pogrzebowego. Żaden nie przyznaje się do winy. Prokuratura twierdzi, że ma dowody na korupcję biznesmenów. Łapówkami miały być m.in. rabaty na posiłki i organizowanie imprez okolicznościowych w restauracjach Golemy, wejściówki do strefy kibica podczas Mistrzostw Europy, zegarek, czy pobyt urzędników w apartamencie jednego z oskarżonych.

Początek procesu nie zaczął się jednak dobrze dla prokuratury. Sąd wytknął jej, że część akt śledztwa, które trafiły do sądu nie mają związku z oskarżeniem. Także materiały znajdujące się w kancelarii tajniej, nie muszą się tam znajdować, bo nie ma na nich nic, co by uzasadniało takie środki ostrożności.

NASZ DZIENNIKARZ MARIUSZ PARKITNY O PROCESIE:

CZYTAJ TEŻ:

- Przecież te kupony, czy karty rabatowe do restauracji mogły trafić także do sądów, prokuratur i innych instytucji. Rozdaliśmy ich kilkadziesiąt tysięcy. To była promocja restauracji. Nie dawaliśmy im jakimś wybranym osobom, ale wszystkim – mówił Dominik G., jeden z oskarżonych.

Twierdzi też, że w śledztwie prokurator nakłaniał go, aby obciążył zeznaniami swojego ojca, Pawła Golemę.

Według prokuratury za łapówki od przedsiębiorców urzędnicy skarbowi mili informować ich o kontrolach, ujawniać informacje objęte tajemnicą skarbową.

W aktach sprawy pojawia się nazwisko S., inspektora skarbowego. To sąsiad i bliski znajomy rodziny Golemów. Według prokuratury to on miał przekazywać im informacje o postępowaniu skarbowym jakie toczyło się w sprawie finansów Dominika G.

- My byliśmy w przyjacielskiej relacji, bo znaliśmy się od dawna. On był nawet partnerem szwagierki mojego ojca. My często rozmawialiśmy o sprawach osobistych, także podatkowych, bo podatki to była jego pasja. Ale to nie miało nic wspólnego z korupcją – mówił Dominik G.

Umorzenia sprawy domagał się Paweł Golema.

- Ta sprawa w ogóle mnie nie dotyczy, bo ci urzędnicy w ogóle nie kontrolowali moich firm – mówił.

Sąd nie zgodził się na umorzenie wątku Golemy.

Proces zapowiada się na długi. Do przesłuchania jest kilkudziesięciu świadków. Sąd zdecydował, że rozprawy będą się odbywać w każdy drugi wtorek miesiąca.

Sprawę przeciwko restauratorom prokuratura zaczęła w 2013 r. Śledztwo rozpoczął prokurator Artur Maludy.

Zorganizował zatrzymanie podejrzanych w iście amerykańskim stylu. Jednego dnia przedsiębiorców i urzędników zatrzymało stu zamaskowanych policjantów i funkcjonariuszy kontroli finansowej. Restauracje zamknięto, zaczęła się inwentaryzacja w salonach jubilerskich jednego z podejrzanych. Z czasem prok. Maludy awansował (obecnie stoi na czele Prokuratury Regionalnej w Szczecinie), a sprawą zajmowało się jeszcze kilku prokuratorów. Prokuratura stanowczo zaprzeczała pogłoskom, że zmiany kadrowe to efekt niechęci śledczych do sprawy. Wiosną 2017 r. śledztwo zakończono i akt oskarżenia przeciwko przedsiębiorcom trafił do sądu.

[sc]CZYTAJ: [a]https://gs24.pl/glosna-afera-lapowkarska-w-szczecinie-urzednicy-pierwsi-trafia-przed-sad/ar/9382915">Głośna afera łapówkarska w Szczecinie. Urzędnicy pierwsi trafią przed sąd[/a][/sc]

Wcześniej jednak prokuratura wyłączyła ze sprawy wątek urzędników przyjmujących łapówki. Ta sprawa trafiła do sądu wcześniej, choć na finał czekamy. Większość zapewnia, że jest niewinna. Wyjątkiem była pracownica szczecińskiego sanepidu, która po zatrzymaniu przyznała się do winy, w obawie przed tymczasowym aresztowaniem. Ale po pewnym czasie zmieniła wyjaśnienia i zaprzeczyła, że dała się skorumpować. Łapówką dla niej - za informację o kontroli sanepidu w restauracji Golemy - miał być rabat za ślubną kolację wyprawioną w knajpie restauratora. Po zmianie zdania, kobieta twierdziła, że padła ofiarą intrygi CBA, której oficerowie mieli jej grozić aresztem, jeśli nie przyzna się do winy. W zamian za łapówki oskarżeni mieli ujawniać przedsiębiorcom informacje objęte tajemnicą skarbową o terminach kontroli, wydawali materiały z prowadzonego postępowania.

Właścicielowi zakładu jubilerskiego, Jackowi T. zarzucono skorumpowanie inspektora kontroli skarbowej w Szczecinie zegarkiem o wartości co najmniej 2 tys. zł. Przedsiębiorca miał też obiecać łapówkę innemu urzędnikowi. W zamian urzędnicy ujawniali informacje objęte tajemnicą skarbową oraz sporządzali nieprawdziwe dokumenty, w tym deklaracje podatkowe, umożliwiające Jackowi T. przedstawienie w urzędzie skarbowym nieprawdziwych danych podatkowych odnośnie swojej działalności gospodarczej. 

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sprawa szczecińskich gastronomików. Paweł Golema: mnie na tym procesie w ogóle nie powinno być - Głos Szczeciński

Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto