– Co pani robiła w Afryce?
– Jechałam do Etiopii wiedząc, że będę asystentem nauczyciela akademickiego. Okazało się, że zostałam nie tylko wykładowcą, ale także byłam koordynatorem programu nauczania pierwszego roku architektów. Etiopia okazała się krajem pełnym możliwości. Jeżeli ktoś jest pełen energii i umie sobie radzić z afrykańską mentalnością, może dużo osiągnąć. Afrykańska mentalność przede wszystkim to problem z punktualnością. Studenci dziwią się, że nauczyciel jest zdenerwowany, bo ktoś przyszedł godzinę później. Nie słyszałam przy tym tak bogatego wachlarza wymówek, łącznie z tym, że powodem spóźnienia jest śmierć rodzica! Etiopczycy zasłaniali się także wymówką „TIA” – This is Africa” „Spokojnie tu jest Afryka”.
– Czy stolica Etiopii jest miastem na wzór europejski?
– Nazwa miasta od pochodzi od słów „nowy kwiat”, ale w pisowni oznacza „nowy ojciec”. Co bardzo ważne Addis Abeba jest jednym z najszybciej rozwijających się miast w Afryce, jeśli nie na świecie. Rząd Etiopii postanowił zmienić oblicze miasta. Jednym z przykładów jest to jak wśród slumsów zbudowano pięciogwiazdkowy hotel „Sheraton”, gdzie wśród nieformalnych osiedli – bo nazwa slumsy jest zakazana – zrobili czystkę i postawili hotel otoczony murem. Dowiedziałam się, że bardzo podoba im się Dubaj i chcą to skopiować, są zakochani w szkle. Do 2020 roku wszystkie slumsy mają zniknąć, a w ich miejsce powstać bloki. Co za tym idzie mieszkańcy muszą zmienić styl życia z mieszkania na parterze, gdzie prowadzili małe biznesy.
– Czuła się tam pani bezpiecznie?
– Zwiedzając slumsy spodziewałam się agresji, czy strachu, tymczasem spotkałam się z życzliwością i ciekawością. Ludzie są bardzo ambitni. Książka, nad która pracuję dotyczy ludzi, którzy zaczęli od kilku byrrów (waluta Etiopii), ale przez lata wyrzeczeń odnieśli sukces. Przykładem może być słynny lekkoatleta Haile Gebreselassie. Pochodzi z biednej rodziny, teraz jest jednym z najważniejszych deweloperów w stolicy, oczywiście nadal startuje w zawodach. Nie jest zadufany w sobie, jest otwarty.
– Widziała pani również prowincję, poznała egzotyczne zakątki Etiopii?
– Numerem jeden wśród atrakcji turystycznych jest Lalibela, która zasługuje na miano cudu świata. Jest położona w górskim rejonie na północy kraju. Etiopia jest bardzo suchym krajem. Moje pierwsze wrażenie, jeśli chodzi o stolicę to wszechobecny kolor beżowy – kurz, zanieczyszczenia, brak deszczu spowodował ten kolor. W porze deszczowej codziennie pada i to intensywnie. Ziemia jest rozbryzgana przez wodę, to paraliżuje życie, ludzie uciekają. Ten deszcz boli fizycznie. Krajobraz całkowicie się zmienia, jest niesamowicie zielono. Addis Abeba jest położona wysoko, jest tu przyjemny klimat. Choć temperatura jest wysoka – 27-29 stopni, to wieje przyjemny wiatr. Ale po zachodzie słońca robi się chłodno, do 12-14 stopni, a w porze deszczowej nawet do 8 stopni Celsjusza.
– Co jest głównym środkiem transportu?
– Przez pół roku jeździliśmy „busikami” – to główny środek transportu masowego, jest ich tysiące. Wszystkie pojazdy to rzęchy. Oficjalnie może w nich jechać do 9 osób, ale kiedyś doliczyłam się 19 – każdy na każdym siedzi. Oprócz kierowcy w busiku jedzie chłopiec, który wykrzykuje nazwy przystanków. Na ulicach nie obowiązują żadne zasady ruchu drogowego: na przykład na jezdni dwupasmowej nagle „tworzą” się dodatkowe pasy i powstaje pięciopasmówka. Jeździłam z duszą na ramieniu, ale nie ma dużo wypadków.
– Etiopia to jeden z najbiedniejszych krajów świata, czy widać to na ulicach?
– Jest gigantyczna różnica między główną osią, która prowadzi od lotniska do Starego Miasta, gdzie widać ekskluzywne hotele, restauracje, biblioteki i biurowce. Ale w centrum przy pałacu królewskim widać nieformalne osiedla. Można zobaczyć niesamowite rzeczy. Kobiety piorą ubrania na ulicach, w małych domach nie ma na to miejsca. Wykorzystują małe powierzchnie domostw, żeby suszyć przyprawy czy mielić kawę. Po ulicy biegają dzieci. Dzieci są odważne, podchodzą do obcokrajowców, witają się. Etiopia jest też bardzo znanym miejscem poszukiwania dzieci do adopcji. Niemcy, Szwajcarzy, Skandynawowie przyjeżdżają tutaj w celach adopcyjnych.
– Czy Etiopczycy z dumą wspominają czasy monarchii?
– Tęsknią za cesarzem Haile Selassie. Ale uciekają od czasów komunistycznych, kiedy działo się bardzo źle, dochodziło do morderstw. Młodzież nosi t-shirty z podobizną cesarza, pierścienie z lwem – herbem kraju i króla. Przeszłość z przyszłością żyje w symbiozie, nie ma pomysłów na niszczenie pomników komunistycznych. Ale jednak wszystko musi być politycznie poprawne.
– Czy Polacy są znani w Etiopii?
– Kojarzą Ryszarda Kapuścińskiego. Chociaż niektórzy są źli za to, w jaki sposób opisał Etiopię. Co ciekawe znają także kapitana Wronę i to w jaki sposób uratował załogę i pasażerów podczas awaryjnego lądowania na Okęciu.
ROZMAWIAŁ
MAREK JASZCZYŃSKI
Więcej informacji o podróży Marty Wiśniewskiej do Etiopii znajdziesz na blogu
Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?