Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

SOS. Jesteśmy zamknięci od... Licznik na oknie szczecińskiej restauracji. "Walczymy o przetrwanie"

Bogna Skarul
Bogna Skarul
Na oknie wystawowym restauracji "Radecki Restauracja" przy ul. Tkackiej 12 w Szczecinie pojawił się licznik z informacją, ile to już dni gastronomia jest zamknięta.

- Dlaczego wywiesiliście ten licznik?

- Aby pokazać jak długo nie możemy zarabiać. Zamknięto nas 24 października, już ponad 100 dni. Czy ktoś byłby w stanie ponad trzy miesiące wyżyć bez pensji? Prawda, że byłoby to trudne? Ta liczba, która codziennie się zmienia ma mieć efekt psychologiczny. Ma na celu uzmysłowić wszystkim dookoła naszą sytuację. PR wobec przedsiębiorców takich jak my nie jest zbyt dobry. W USA co roku każdy przedsiębiorca otrzymuje z urzędu skarbowego list z podziękowaniem za obywatelska postawę, bo zapłacił wszystkie należne państwu podatki, a u nas? Jednocześnie państwo informuje swoich obywateli, że wszystkie pieniądze z tarczy jakie idą na przetrwanie różnych branż, to są pieniądze podatników, czy każdego przysłowiowego Kowalskiego. Nic nie mówią na temat, że na te podatki składali się też przedsiębiorcy, którzy teraz potrzebują pomocy. Przecież oni też płacą podatki. A nie byłoby żadnego kłopotu, gdyby na czas pandemii ogłoszono stan wyjątkowy.

ZOBACZ TEŻ:

- Co się dzieje teraz w pana restauracji?

- Walczymy o przetrwanie. Mamy oczywiście dania na wynos. Codziennie przygotowujemy zestawy obiadowe, które składają się z dwóch dań, ale usługa na wynos nawet nie pokrywa kosztów utrzymania. Ale mamy kontakt ze stałymi klientami restauracji, staramy się także pozyskać nowych. Nikogo nie zwolniliśmy i nie mamy takiego zamiaru. To przecież najlepsi z najlepszych, to nie są nasi pracownicy, to są nasi przyjaciele . Ten czas zamknięcia gastronomii wykorzystujemy na szkolenia, na przygotowywanie nowych dań, próbujemy nowych kuchni, nowych smaków. Poszerzyliśmy też naszą ofertę na wynos o różne przetwory, chleby, ryby. Nie umiemy tak czekać z założonymi rękami. Musimy działać, walczyć!

ZOBACZ TEŻ:

- Co Panu teraz przeszkadza w prowadzeniu biznesu?

Brak logiki w tym co się dzieje i to nie tylko z gastronomią. Czuje się trochę tak, jakbym się cofnął w czasie o parę lat. Jak w jakimś filmie Hitchcocka i trochę tak jakbym był z innego kraju. W Polsce większość restauracji należy do Polaków, kapitał zagraniczny ma parę sieci, ale fast foodowych. Im się teraz dobrze wiedzie. To im teraz się obroty zwiększyły, bo restauracje są zamknięte, niektóre padają, więc klienci poszli do nich. Tak więc polskie restauracje padają.

Brakuje mi przede wszystkim kalendarza tego co się wydarzy. Przy pokazaniu jak ma wyglądać lockdown mógłbym coś zaplanować, coś postanowić, coś zaproponować. Bo przecież mój biznes to nie tylko moi pracownicy, to też różni dostawcy, producenci. Brakuje mi też takiego myślenia, że „urzędnik jest mi bratem a nie katem”. Nie czuję zrozumienia urzędów. Mówi się, że gastronomicy to bogacze, że jeżdżą limuzynami i mają rezydencje. Pewnie tak jest, pewnie jest paru takich, ale większość gastronomii w Szczecinie, Stargardzie czy Gryfinie, to biznesy rodzinne, gdzie cała rodzina postawiła na jedną kartę i zaangażowała się niemal na 100 procent. Teraz to ta cała rodzina cierpi i nie ma perspektyw. Z drugiej strony część gastronomii to przedsiębiorstwa jednoosobowe, gdzie takim wspólnikiem jest państwo. Ten wspólnik w czasach koniunktury zabiera około 50 proc. zysków. Sam chciałbym być takim wspólnikiem (śmiech). A kiedy nie ma zysków, to ten wspólnik nie odpuszcza. To przykre.

ZOBACZ TEŻ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto