Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław - King Szczecin 73:83. Beniaminek groźny, ale przez chwilę

Aleksander Stanuch
Aleksander Stanuch
King we Wrocławiu do bólu wykorzystywał swoją siłę podkoszową i to przyniosło rezultat.
King we Wrocławiu do bólu wykorzystywał swoją siłę podkoszową i to przyniosło rezultat. KAROLINA MISZTAL / POLSKA PRESS/DZIENNIK BALTYCK
King Szczecin wygrał 83:73 ze Śląskiem Wrocław po bardzo dobrej drugiej połowie. Aż 24 punkty rzucił Paweł Kikowski.

W pierwszych dwóch kolejkach King popełniał proste błędy w defensywie, a we Wrocławiu ten element od pierwszej minuty funkcjonował bardzo dobrze. Gospodarze grali na słabej skuteczności, a goście dobrze bronili obręczy, szczególnie przeciwko Aleksandrowi Dziewie, który miał 1/6 z gry. Wilki Morskie też miały problemy w ataku i po pierwszej kwarcie prowadziły tylko 16:15.

Zaskoczeniem była spora bierność Dustina Ware’a, który był jednym z najlepszych graczy w Sopocie i Gliwicach, a tutaj w ogóle nie kreował sobie pozycji do rzutu. Śląsk wykorzystywał straty Kinga i objął prowadzenie 36:27. Przez kolejne 2,5 minuty King zatrzymał wrocławian i przed przerwą sam nieco zmniejszył wynik (36:32). Problem był na dystansie, bo szczecinianie ani razu nie trafili za trzy punkty (0/8) oraz na ławce, ponieważ poza grą był Jakov Mustapić, który narzekał na drobny uraz.

Po zmianie stron zapunktował Ware, a po chwili pięć oczek dołożył Ben McCauley i tym razem to trener Andrzej Adamek musiał poprosić o przerwę. Trzecia kwarta była już dużo lepsza w wykonaniu Kinga, który wykorzystywał swoją fizyczność i przed ostatnią częścią gry prowadził 61:49.

Śląsk miał dobre momenty i niewiele brakowało, aby znacznie zniwelował straty, ale przestrzelił kilka łatwych rzutów spod kosza. Wilki Morskie tych błędów nie wybaczyły. Wyszło na wierzch doświadczenie chociażby Pawła Kikowskiego, który skutecznie atakował kosz i wymuszał faule. Gospodarzy starał się trzymać w grze Torin Dorn, ale to było za mało na dobrze dysponowanego Kinga.

Ostatecznie Wilki wygrały 83:73 i mają bilans 2-1. Słaba pierwsza połowa i nieskuteczność na dystansie nie przeszkodziły gościom w odniesieniu zwycięstwa. Beniaminek z Wrocławia postraszył, ale tylko przez 20 minut. King wciąż ma rezerwy, gra może wyglądać lepiej i na to czekamy.

Szczecinianie zakończyli serię meczów wyjazdowych i kolejne spotkanie rozegrają w Netto Arenie. W czwartek (g. 19) King zmierzy się ze Startem Lublin.

Śląsk Wrocław – King Szczecin 73:83 (15:16, 21:16, 13:29, 24:22)
King: Kikowski 24, Melvin 19, McCauley 15, Davis 8, Ware 7, Łapeta 6, Bartosz 4, Wilczek 0, Kucharek 0.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Śląsk Wrocław - King Szczecin 73:83. Beniaminek groźny, ale przez chwilę - Głos Szczeciński

Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto