Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Serwis miał być darmowy, ale 100 złotych trzeba zapłacić

Redakcja MM
Redakcja MM
Natalia Hudy zarejestrowała się w serwisie pobieraczek.pl. Po dwóch tygodniach dostała wiadomość, że musi zapłacić sto złotych.

Jeśli tego nie zrobi, sprawa trafi do komornika lub sądu.

„Doznaj rozkoszy najszybszego pobierania”. Tak reklamuje się serwis pobieraczek.pl udostępniający w Internecie filmy, gry i programy. Jego właściciele nie dodają jednak, że po kilku dniach rozkosz zamienia się w szok.

– Zachęcona tym wszystkim, co jest napisane na stronie głównej załogowałam się w poszukiwaniu ciekawych plików – opowiada Natalia Hudy. – Czytałam regulamin,
ale nie zauważyłam, że cokolwiek trzeba zapłacić. Deklarowali, że można testować to za darmo. Wypełniłam rubryki wymagane podczas aktywacji, przejrzałam pobieżnie kilka stron regulaminu i zaakceptowałam. Nie udawało się nic pobrać, wyskakiwał błąd. Zrezygnowałam z tej zabawy i opuściłem portal.

Po dwóch tygodniach do Natalii odezwali się administratorzy. Wysłali wiadomość, w której poinformowali, że jest im dłużna 94,80zł. W treści podali namiary na miejsce, z którego łączyła się do Internetu, oraz poinformowali o konsekwencjach nieuregulowania należność w ciągu 5 kolejnych dni.

– Dowiedziałam się, że będą mnie ścigali. Albo oddadzą sprawę firmie windykacyjnej, albo zajmie się nią prawnik, jest też możliwość oddania jej do sądu – wymienia nasza Czytelniczka. – Poniosę wtedy koszty postępowania, zapłacę odsetki za każdy dzień zwłoki, zostanę też wciągnięta do Rejestru Dłużników Niewypłacalnych i nie dostanę nigdy kredytu.

Już w marcu Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, delegatura we Wrocławiu, wydał decyzję o działalności portalu za praktykę naruszającą zbiorowe interesy
konsumentów. Zarzucono mu wprowadzanie w błąd poprzez zamieszczanie na stronie internetowej baneru reklamowego „10 pobierania za darmo” oraz sformułowania o treści: „Tak chce bezpłatnie testować”. UOKiK nakazał zaprzestania takiej reklamy.

– Właściciele złożyli odwołania – mówi Longina Karczmarek Miejski Rzecznik Praw Konsumentów w Szczecinie. – W naszym mieście, tylko w tym roku nabrało się na takie działania blisko sto osób. Po zalogowaniu przychodzą maile, że trzeba zapłacić. Tak naprawdę od umowy można odstąpić do trzech miesięcy po jej  awarciu. Najlepiej takie pismo wysłać listem poleconym na adres podany na stronie internetowej. Regulamin, po tym, gdy rozpoczęło się całe zamieszanie został
zmieniony. Wciąż jednak na głównej stronie widnieją te informacje.

Longina Karczmarek przestrzega, że zawsze w pierwszej kolejności powinniśmy czytać dokładnie regulaminy stron, na których się logujemy.

– Do takich spraw podchodzimy zbyt naiwnie. Później rozczarowujemy się i niepotrzebnie denerwujemy – mówi. – Ludzie, którzy nie zawsze mają czyste intencje zdają sobie sprawę z tego, że jesteśmy zniechęceni do czytania regulaminów i niewiele osób to robi.

Próbowaliśmy skontaktować się z właścicielami serwisu. Niestety telefon, który podany jest na stronie wciąż nie odpowiada. Natalia natomiast nie zapłaciła i nie uległa naciskom.

– Mam zamiar wysłać rezygnację listem poleconym – mówi. – Mam nadzieję, że dzięki mojemu przypadkowi inni nie dadzą się nabrać na to oszustwo.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto