Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Serce Wojtusia może bić dłużej. Pomożecie?

Anna Folkman
Anna Folkman
Andrzej Szkocki
Ma dwa latka. Nigdy nie wiadomo, czy obudzi się następnego dnia. Jego serduszko jest bardzo chore, oddycha praktycznie tylko jednym płucem. Pomóc może tylko droga operacja i pieniądze od dobrych ludzi.

Urodził się bardzo szybko, drogami natury w około cztery godziny.

- Z perspektywy czasu widzę, że ktoś nad nami czuwał w tym momencie - wspomina pani Joanna Tomczyk, mama chłopca. - Gdyby potrwało to dłużej, mogłoby się skończyć tragicznie. Już w ostatniej fazie porodu tętno zaczęło spadać, Wojtuś słabł.
Kiedy położono go na moim brzuchu czułam, że ma chłodne rączki i stópki, dostał jednak 10 punktów w skali Apgar. Uspokoiłam się. Po pięciu godzinach usłyszeliśmy słowa, które odtąd zmieniły nasze życie. Radość z narodzin drugiego dziecka przerwała wiadomość - państwa syn ma poważną wadę serca, jeśli nie zostanie zoperowany, nie przeżyje.

Szok. Dlaczego my? Jak to się stało? Nie było czasu na zastanawianie. Trzeba było korzystać z chwil i być przy Wojtku. Rodzice zdali sobie sprawę, że każda z nich mogła być ostatnią.

- W trzeciej dobie życia Wojtuś został przetransportowany ze Szczecina do Poznania - opowiada pani Joanna. - Od razu miał cewnikowanie serca i wtedy usłyszeliśmy diagnozę - złożona sinicza wada serca pod postacią atrezji zastawki trójdzielnej, atrezji zastawki płucnej, hipoplazji prawej komory, ubytku międzykomorowego i przedsionkowego oraz przełożenia wielkich naczyń. Proszę mi wierzyć, kiedy to usłyszałam też byłam zdezorientowana i przerażona. Potem okazało się, że to wszystko nie tylko brzmi poważnie, że jest to choroba na całe życie.

Serduszka nie da się naprawić a jedynie przedłużyć czas jego bicia. Lekarze wykonywali kolejne etapy operacji, próbowali poszerzyć tętnicę, która i tak w efekcie się zwęziła. Dziś krew już przez nią prawie nie przepływa. Specjaliści mówią, że chłopiec funkcjonuje praktycznie na jednym płucu. Konsultacji i zabiegów było tak wiele, że dopiero po miesiącu od narodzin Wojtka mamę i brata zobaczyła trzyletnia wówczas Gosia.

- Fachowcy w Polsce uważają, że Wojtuś nie rokuje dobrze - mówi ze łzami w oczach pani Joanna. - Jego serduszka nigdy nie da się naprawić, ale operacje mogą jedynie przedłużyć życie. Została nam ostatnia operacja z trzech etapów leczenia, kiedy dano nam do ręki dokumenty i powiedziano byśmy szukali pomocy gdzie indziej. Prawdopodobnie nikt w Polsce nie będzie chciał się podjąć tej operacji.

Na co dzień chłopiec wygląda zdrowo. O chorobie przypominają codziennie przyjmowane leki i niektóre symptomy, kiedy za dużo pobiega, zacznie kaszleć, a gdy płacze sinieje.

- Staje się wtedy siny jak śliwka węgierka, nie może złapać oddechu - obrazuje mama Wojtka. - Ma jednak silny organizm, odpowiednio przybiera na wadze i to daje nadzieję na powodzenie operacji. Wiemy, że najstarsze osoby ze schorzeniami takimi jak nasz syn żyją około 20, 30 lat. My też chcielibyśmy być z nim jak najdłużej. Szukaliśmy pomocy wszędzie i okazało się, że tylko prof. Edward Malec, który operuje w Muenster w Niemczech nie boi się przeprowadzenia operacji.

W Internecie można przeczytać wiele historii uratowanych przez profesora dzieci. Jak mówi mama Wojtusia, profesor wykonywał już dużo poważniejsze zabiegi i bez wahania zgodził się przyjąć chłopca. Koszt operacji to 37,5 tys. euro.

- Mąż pracuje, ja przebywam na urlopie wychowawczym, opiekuję się synkiem i starszą córką. Taka kwota znacznie przerasta nasze możliwości finansowe, zdolności kredytowe. Dlatego też prosimy o pomoc ludzi dobrych serc, którzy chcieliby uratować serce naszego syna. Dajmy Wojtusiowi szansę na zabawę, bieganie i szaleństwa, na smakowanie życia i czerpanie z niego pełnymi garściami - kończy ze wzruszeniem mama.

Na razie na koncie fundacji, która pomaga chłopcu dla Wojtka uzbierano ok. 10 tys. 600 zł. Cały czas rozpowszechniane są apele o pomoc. Na Facebooku na profilu "Serduszko Wojtusia" prowadzone są różne licytacje. Ktoś oddał złotą obrączkę, pani Joanna wykonane przez siebie na szydełku zabawki, organizowane są sesje zdjęciowe w wielu miastach w Polsce. Siostra Wojtka ładnie maluje. Dla darczyńców chce przygotowywać w podziękowaniu obrazki.
Pomóc może każdy z nas.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto