Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Schronisko dla Rodzin "Feniks" - jedyne w Polsce

Redakcja
Gdyby nie "Feniks", nie byliby już razem. W Schronisku mieszkają całe rodziny. To jedyne takie miejsce w Polsce. Dzięki niemu są ze sobą, to najważniejsze.

Marta i Maciek z dwuletnim Dawidkiem i ośmioletnim Mateuszkiem trafili tu we wrześniu ubiegłego roku. Wcześniej mieszkali na sublokatorce, ale właściciel wciąż podwyższał czynsz. Kiedy zażądał 3 tys. zł kaucji za kasę fiskalną, opuścili mieszkanie. Z pieniędzmi było krucho, nie mieli gdzie się podziać.

– Mieszkanie moich rodziców jest za małe, żebyśmy tam mogli pójść – mówi Maciek.

– Ja mam fatalne stosunki z ojcem, do mnie też nie mogliśmy wrócić – żali się Marta. 

Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie przysłał ich tu, na Wojska Polskiego. W domu dla bezdomnych rodzin mogą zostać dopóki nie staną na nogi. Mają całkiem spory pokoik. Nie ma luksusów, ale im wystarcza. Jest nawet małe akwarium z rybkami. Łazienka i kuchnia jest wspólna dla wszystkich mieszkańców ośrodka.

– Chciałabym znaleźć pracę, mogłabym robić manicure – mówi Marta. – Złożyłam podanie o pracę w kilku miejscach, np. na kasjerkę w Netto. Nikt nie dzwoni. Niby tyle pracy, a jak człowiek najbardziej potrzebuje, to nic nie ma. Nie marzą mi się luksusy. Wystarczyłoby małe mieszkanie do remontu. Ale teraz na komisję o mieszkanie będę mogła przystąpić dopiero w grudniu. Nie sądzę, żeby mi je przyznali. Maciek jest na rencie, ja nie mogę znaleźć pracy... jest ciężko.


Marta bardzo chciałaby znaleźć pracę. – Złożyłam już kilka podań w sklepach ale na razie nikt się nie odezwał. Z pracą byłoby łatwiej. Moglibyśmy wynająć jakieś mieszkanie imieć wreszcie swój kąt. Bo na rodzinę nie mogę za bardzo liczyć.


Najbardziej cierpią dzieci

Dana i Darek zsynami trafili tu po tym, jak spaliło się ich piętro domu w Dobrej. Zresztą i bez pożaru były problemy. Chociaż był to rodzinny dom Danuty, jej rodzina założyła sprawę o wymeldowanie jej zmężem i z synami. Kiedy płonął dobytek byli akurat w sądzie, gdzie toczyła się sprawa o ich przyszłość.

Chwilę później nie mieli już nic. Gmina skierowała ich tutaj obiecując znalezienie mieszkania. Jako jedni z nielicznych mają dwa pokoje. W jednym śpią z najmłodszym synkiem Szymonkiem, w drugim mieszkają starsi synowie: Daniel i Kamil. Mieli tu zostać tylko trzy miesiące, tymczasem są już siedem.

– Dobrze nam tu, niczego nie brakuje, jest dach nad głową i ciepło – mówi Dana. – Pani Jadwiga i pan Arek którzy kierują ośrodkiem pomagają nam jak rodzina, załatwiają wiele urzędowych spraw. Ale przecież musimy mieć jakiś swój kąt. Bo pewnie nie każdy to rozumie, ale dom to coś najpiękniejszego na świecie.

– To dla dzieci bardzo trudna sytuacja – dodaje Darek. – W Dobrej miały swoje miejsce na ziemi. Swoje rzeczy, był tam nawet komputer. Trudno im pogodzić się z nową sytuacją. Młodszy syn zaczyna się buntować. To taki wiek.

Wich rodzinie pracuje tylko Dana.

– Ja na razie opiekuję się naszym maleństwem – mówi o Szymonku Darek. – Ale nie zamierzam przez całe życie być tatą – nianią. Mam nadzieję, że za jakiś czas znajdę pracę i żona będzie mogła odpocząć.

Brak mieszkania to nie jedyny problem. Ich najmłodszy syn ma poważną wadę serca. Na razie dostał leki. Ale jeśli to nie pomoże, trzeba będzie jechać na leczenie do Poznania.

– Ma dziurki w serduszku – mówi Darek. – Ale wyleczymy go, na pewno. Toż to skarbek nasz największy. Takie pisklę, które jednoczy całą rodzinę.

Dana i Darek zmałym Szymonkiem mieszkają w jednym pokoju, w drugim śpią ich starsi synowie Daniel i Kamil. Są tu od kilku miesięcy, od kiedy spłonęło ich mieszkanie w Dobrej Szczecińskiej.

Spał nawet na dworcu

Kilka pokoi obok Danuty i Darka mieszkają Basia i Wojtek z dwuletnią Majką. Trafili tu zaledwie kilka dni temu. Basia akurat gotuje obiad w kuchni, a Majka śpi. Pomiędzy dwiema kanapami rodzice rozłożyli na ziemi materac i koce. Maja śpi spokojnie, bo w ośrodku jest cicho i spokojnie. Do tej pory bywało różnie. Uciekli z małego, trzydziestometrowego mieszkania bez łazienki, w którym żyli w siedem osób z rodziną Darka. Wtedy Basia z Majką nie raz trafiały do domu samotnej matki.

– Ostatnio wydawało się, że już będzie dobrze, wynajęliśmy dwupokojowe mieszkanie na Langiewicza – opowiada Barbara.

Ale Wojtek znów stracił pracę. Tylko, że tym razem lądowanie na bruku było twardsze niż zazwyczaj. Po raz pierwszy spał na dworcu. Na szczęście pracownicy MOPRu szybko skierowali ich do domu dla bezdomnych rodzin. Tym razem nikt ich nie rozdzielił i nie wydziela wizyt.

– Muszę szybko znaleźć jakąś pracę – mówi Wojtek. – Chociaż to niełatwe, mam trzecią grupę inwalidzką, nie widzę na jedno oko. Ale nie poddajemy się.

Cieszę się na dzidziusia

– Perełko, podaj nam proszę album ze zdjęciami – mówi Dorota do swojego męża Sławka.

Ślub wzięli niedawno, dopiero kilka miesięcy temu, już tu w ośrodku. Po ślubie zdjęcia zrobiono w profesjonalnym studiu fotograficznym, są bardzo ładne.

– Teraz czekamy na kolejnego dzidziusia – mówi Dorota. Lada dzień na świat przyjdzie jej trzeci syn Konrad.

W ośrodku mieszkają od dwóch lat z czteroletnim synem Patrykiem. Cały czas czekają na mieszkanie, ale kolejka jest bardzo długa.

– Czekamy od piętnastu lat i nic. Ile można tak żyć? – mówi Sławek.

Mają niewielki pokoik w lewym skrzydle budynku. Jest część kuchenna z lodówką, zlewozmywakiem. Dalej tapczan i łóżko Patryka. Ostatnio musieli zrobić małe przemeblowanie, żeby zmieściło się jeszcze łóżeczko dla maleństwa. Meble są na wyposażeniu budynku, ale Dorota ze Sławkiem kupili własną komodę. W szafce leżą wyprane i wyprasowane dziecięce ubranka i spory zapas pieluch. Widząc ich uśmiech i szczęście z potomstwa aż trudno uwierzyć z jakimi problemami zmagają się na co dzień. Sławek do niedawna pracował.

Nienajgorzej zarabiał, udało się odłożyć trochę pieniędzy. Ale Dorota nagle trafiła do szpitala. Kiedy jej mąż poprosił w pracy o dzień wolny, żeby zająć się dzieckiem, został zwolniony.

– Człowiek się stara, robi co może, pracuje, żyje uczciwie, odkłada pieniądze na przyszłość – żali się Sławek.

– Ale jaka przyszłość nas czeka, skoro na mieszkanie czekamy już tyle lat i nic nie wskazuje, żebyśmy mieli je dostać. Cały czas za mało punktów. Więcej punktów już mają alkoholicy, narkomani. Marne perspektywy. Dobrze chociaż, że jesteśmy razem. Bo razem jakoś jest zawsze łatwiej.

Sławek z rodziną są w domu dla rodzin od dwóch lat. Jego żona wkrótce urodzi ich drugiego syna Konrada.

Schronisko dla Rodzin

Cztery lata temu eksperymentalnie otworzono Schronisko dla Rodzin "Feniks" przy al. Wojska Polskiego, wbudynku dawnego hotelu. To jedyne takie miejsce w Polsce. Wcześniej problem polegał na tym, że kiedy rodzina pozostawała bez dachu da głową, ojca kierowano do schroniska dla bezdomnych a resztę rodziny do domu samotnej matki.

– Odebraliśmy budynek, który znajdował się wzupełnej ruinie – mówi Arkadiusz Oryszewski, prezes stowarzyszenia "Feniks". – Musieliśmy wyremontować wszystkie pomieszczenia. Trafiają tu rodziny, które straciły dach nad głową. O tym jak długo zostaną decyduje zbierająca się co miesiąc komisja. Rodzinom daje się czas, żeby znalazły pracę, mieszkanie i usamodzielniły się.

Maksymalnie może tu przebywać około dwudziestu rodzin. Stowarzyszenie ma 30-procentową skuteczność pomagania wwychodzeniu z bezdomności. Organizacji Feniks możesz przekazać 1 procent swojego podatku (numer KRS 136419). Możesz też pomóc winny sposób: fundacja potrzebuje mebli, pralek, lodówek i odzieży.

Stowarzyszenie Feniks
Al. Wojska Polskiego 244
01-503Szczecin
(091) 439-07-65

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto