Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Samochodowy terroryzm, czyli szczecinian klapki na oczach...

leks
leks
Hałas, drgania, korki, zatrute powietrze czy setki usychających drzew i rozjeżdzone, zawalone samochodami chodniki, uniemożliwiające normalne poruszanie się pieszym. Czy to dryf w stronę nowoczesności czy już samochodowy terroryzm podobny do tego co dzieje się w Rosji? Czy dotychczasowa "pro-samochodowa" polityka przynosi takie efekty jakich oczekujemy?

Od lat nie można dokończyć wizji deptaku gwiaździstego, bo kierowcy nie mieli by gdzie parkować. Miasto zresztą nie chce ich drażnić i nawet nie kontynuuje tego tematu. Rynek Sienny i Nowy na Podzamczu ciągle są parkingami, bo tutaj też ważniejszy od wizerunku wobec turystów i możliwości wypoczynku są funkcje parkingowe.

Na ul. Wierzbowej kierowcy zablokowali w 2010r. budowę ścieżki rowerowej, bo ważniejsze ich zdaniem są miejsca dla ich samochodów. Analogiczna sytuacja panuje zresztą na al. Wyzwolenia gdzie ścieżki rowerowej nie chce część sklepikarzy, gdyż uważają, że klientów wśród rowerzystów nie znajdą, a sami stracą widok na własne auta do tej pory stawiane pod sklepem.

Po chodnikach w Szczecinie niekiedy nie da rady przejść z wózkiem dziecięcym, bo kierowcy mają w nosie przepis o pozostawieniu 1,5 metra wolnego miejsca. Na ulicach takich jak Królowej Jadwigi od lat chodzimy „gęsiego” przytuleni do ścian budynków, bo przecież na chodniku musi zmieścić się jak najwięcej aut. A chodzenie zaraz przy budynkach o tej porze roku jest niewskazane ze względu na zwisające sople. Ale piesi niestety wyboru nie mają. Z kolei na osiedlowych uliczkach w błyskawicznym tempie znikają z krajobrazu osiedlowe trawniki czy place zabaw. Przekonani o słuszności swych decyzji członkowie wspólnot i spółdzielni bez chwili zastanowienia zamieniają je w parkingi. Zima to też kolejne problemy. Wydajemy po kilka milionów złotych na syzyfowe prace – wywożenie śniegu z miejsc parkingowych i ich odśnieżanie, podczas gdy rzadko, w którym roku taka kwota jest przeznaczana np. na budowę nowych dróg rowerowych ( nie mówiąc już o ich odśnieżaniu Zimą, które niby jest, a faktycznie go nie ma ) Pora tylko zadać sobie pytanie. Do czego jesteśmy jeszcze skłonni w tej desperackiej walce z korkami ( przypominającej histeryczną walkę z wiatrakami ), walce o płynność ruchu i oczywiście o miejsca parkingowe, o których mówi się, że „są one świętością” czy też „na wagę złota”.

Czy któregoś dnia jakiś dobroduszny urzędnik nie stwierdzi, że należy zapewnić mieszkańcom dogodny dojazd do urzędu i nie zamieni w parking Jasnych Błoni?

A przecież główne urzędnicze „marzenia” to uszczęśliwić mieszkańców kolejnymi szerokimi arteriami, których budowę obiecuje się każdego roku. Ale czy nowa, równa droga w zestawieniu ze zacofaniem komunikacji miejskiej zachęci ludzi do pozostawienia samochodów w garażach czy pozbycia się ich? Oczywiście drogi należy remontować, ale w sposób zrównoważony, a nie w skali takiej, że 90% środków idzie na komunikację indywidualną ( samochodową ) a niewielka ich cześć na komunikację publiczną.

Przyjrzeć należy się również suchym faktom, takim jak przekroczenie dopuszczalnych norm m.in. szkodliwego benzo(a)pirenu i innych rakotwórczych substancji w powietrzu spowodowane wzmożonym ruchem drogowym. Nie jest też tajemnicą, że każdego roku z miasta znika również po kilkadziesiąt przydrożnych drzew, dla których szczególnie mordercze są zimy kiedy drogi sypie się solą, a hałdy brudnego śniegu z ulic robią za „kołderkę” dla naszych drzew.

Niestety sami fundujemy sobie korki i ekologiczny koszmar. A w trosce o własną wygodę tak naprawdę powoli wykańczamy samych siebie. Spalinami, hałasem czy likwidacją miejsc do wypoczynku, które zamieniają się w parkingi. I paradoksalnie to właśnie natężone inwestycje w infrastrukturę drogową, ciągłe poszerzanie dróg, które tak gorliwie popieramy powoduje, że są one coraz bardziej zatłoczone. Jest to bowiem dość prosty mechanizm. Poszerzanie dróg w Centrum i ich remonty, są zachętą do tego, by przyjeżdżać do Centrum samochodem, jednocześnie coraz gorszy ( na przestrzeni kilkudziesięciu lat ) stan komunikacji miejskiej i przeświadczenie o tym, że podróżują nią tylko biedni obywatele powoduje, że ludzie rezygnują z korzystania z niej. A zamknięte koło kręci się dalej... przy ogromnym wzroście ilości aut poszerzanie ulic, budowy nowych parkingów czy obwodnic zdają się jak psu na budę, bo tempo tych inwestycji nigdy nie dorówna wzrostowi liczby aut na drogach. W momencie gdy wybudujemy to co teraz jest planowane samochodów będzie jeszcze więcej, a nowe drogi będą już zakorkowane. Topimy pieniądze w błoto i to od kilkudziesięciu lat !

Musimy więc zadać sobie pytanie. Czy mamy w nosie estetykę, wizerunek i europejskość, a nawet i jeszcze dotychczasowy „zielony” status naszego miasta, a priorytetowe jest dla nas wygodne wożenie czterech liter czy też chcemy wreszcie powiedzieć STOP postępującej degradacji i rozjeżdżania Szczecina przez nas samych?

A pamiętajmy, że przeznaczając cały budżet na samochody zaniedbujemy inne dziedziny życia jak np. szkolnictwo. Czy protestując przeciwko budowie dróg rowerowych ( przykład Wierzbowej ) i zmieniając je w parking nie strzelamy sobie w kolano? Przecież każdy rowerzysta to jeden samochód mniej. O tym jak duże znaczenie ma ta prawidłowość wiedzą od lat w Kopenhadze czy Amsterdamie gdzie udział ruchu rowerowego w ogólnym ruchu drogowym wynosi ponad 30%. W Szczecinie jest to około 2%. Tam rower to wysoce poważany środek transportu. Nawet za naszą zachodnią granicą biznesmen w garniturze z zapakowaną w bagażnik elegancką aktówką nikogo nie dziwi – w Polsce to nie do pomyślenia żeby poważny facet przyjechał do pracy na rowerze, zamiast wypasionym Mercedesem często o gabarytach porównywalnych do czołgu czy małego autobusu.

Pamiętamy też chyba główne postulaty naszych kandydatów na prezydenta. Likwidacja strefy płatnego parkowania, więcej parkingów w Centrum, nowe arterie... Żaden prawie nie wspomniał o tym, ze Szczecin nie ma polityki transportowej, planu rozwoju komunikacji miejskiej czy budowy P&R ( swoją drogą to tylko takie parkingi we współczesnych miastach mają sens w przeciwieństwie do lansowania podziemnych parkingowców w ścisłym Centrum )

Zrównoważony transport. Mało, który urzędnik, a już szczególnie mało, który z mieszkańców zna to pojęcie. I to jest właśnie problem naszego miasta. Rower, komunikacja miejska, P&R, nowe linie tramwajowe. Zwolennicy uwolnienia miasta od „samochodowego terroryzmu” powtarzają te hasła jak mantrę. Ale kruszenie grubego „betonu” trwa niestety bardzo długo. Samochód póki co wyznacza wszystko, co wolno, a czego nie wolno, gdzie można zrobić deptak ( w praktyce nigdzie ), a gdzie ścieżkę rowerową ( najlepiej w lesie, bo tam kierowcom ona nie przeszkadza ). To szczecińska rzeczywistość XXI w w dziedzinie transportu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto