Pan Zenon, który prowadzi sklep przy ul. Rubieży, już kilka lat temu interweniował w Wydziale Inwestycji Miejskich.
- Okazało się jednak, że oni nie biorą naszej ulicy pod uwagę w planach - mówi Zenon Kraskowski. - Musiałem się tym zająć. Napisałem im, że sam postawię latarnię.
Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego łaskawie zgodził się na to. I kilka lat temu pojawiła się na ulicy jedyna latarnia. Pan Kraskowski sam płaci za prąd i remonty.
- Kiedyś wysiadły bezpieczniki, sąsiedzi przychodzili i pytali, kiedy znów lampa będzie świecić - opowiada pan Zenon. - Mówili, że to jedyne światło na ulicy po zmroku, bo oświetla pół ulicy. Teraz jest bezpieczniej, przynajmniej widać cokolwiek.
Ani jednej latarni nie ma tuż obok, na ul. Zyndrama z Maszkowic.
- Zimą to po godzinie szesnastej nic tu nie widać - żali się pan Zbyszek. - Do szkoły stojącej zaledwie kilkaset metrów dalej rodzice codziennie muszą prowadzić dzieci, bo przecież strach puszczać maluchy same po ciemku.
- To karygodne - żali się Janina Izydorek. - Wprowadziłam się tu sześćdziesiąt pięć lat temu i przez cały ten czas nie pomogły żadne prośby o światło. Nie zliczę ile razy się tutaj przewróciłam, wracając do domu po ciemku. Żyjemy tu jak na jakimś zaścianku.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?