Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ryszard Tunkiewicz wrócił z podróży śladami Chingis-Chana

Redakcja
85 dni w podróży, 26 tysięcy przejechanych kilometrów, 7 zwiedzonych państw i 24 kontrole graniczne.

Tak wyglądała wyprawa szczecińskiego podróżnika w najdziksze rejony Azji.

Chętnych do podróży Tunkiewicz znalazł w Internecie – trzech mężczyzn, jedna kobieta. Każda osoba jest z innego miasta. Pojechali dwoma land roverami w trasę, jakiej żadna Polska wyprawa jeszcze nie pokonała.

- Są trzy trudne rzeczy w takiej wyprawie: być ludźmi, których się nie zna, przejechać trasę i wrócić „na kołach”, czyli sprawnymi samochodami – mówi Ryszard Tunkiewicz. – To nam się udało. Każdy starał się nie eksponować swoich charakterów, bo dla każdego najważniejsze było to, żeby osiągnąć zamierzony cel.

Dla podróżników to był bardzo trudny okres, bo we wszystkich odwiedzanych krajach panowała zima. Zdarzały się temperatury dochodzące do -40 stopni. Przy minusowych temperaturach spali w samochodach. Zaspy śnieżne utrudniały przejazd. Trzeba było wracać i szukać innej drogi, żeby przejechać.

Po zaspach przyszły ulewy, które zmywały drogi. Zdarzały się wyrwy na 5 m. Przyjeżdżały spychacze, naprawiały drogi, a za nimi jechała cała kawalkada samochodów.

Kiedy stopniał śnieg, samochody zaczęły się topić w błocie. Czasami wyciąganie land roverów z błota zajmowało nawet cały dzień.

- Wszystkie te trudności sprawiły, że jak wjechaliśmy do Uzbekistanu, zostały nasze wizy były ważne jeszcze tylko przez 2 dni – mówi Ryszard Tunkiewicz. – 9 dni straciliśmy siedzą w hotelu i czekając na wydanie nowych wiz. Nie mogliśmy nigdzie wyjść, bo nie mieliśmy dokumentów. Jednak większość problemów, które nam się przytrafiły po drodze, byliśmy w stanie sami rozwiązać.

Podróżnicy zobaczyli Bajkał, Pustynię Gobi, Morze Aralskie. W Tadżykistanie poruszali się drogami na wysokości ponad 4 tys. m n.p.m., czyli wyżej niż najwyższy w Europie Mont Blanc. W Kirgistanie trafili akurat na wojnę domową, ale turystów traktowano tam przyjaźnie.

Najtrudniejsze były kontrole graniczne. Wszystkich turystów na granicy prześwietlano, naokoło psy szukające narkotyków. To było stresujące.

- Najciekawsi byli ludzie – mówi Tunkiewicz. – Ludzie byli tam bardzo sympatyczni. Niektórzy pierwszy raz w życiu widzieli Polaków. Okazało się, że tacy zwykli ludzie żyją po swojemu. Nie interesują się rządzącymi krajem, nie interesują się wojnami, które są daleko od nich. Ich życie jest proste i dla nich dobre.

Teraz przed Ryszardem Tunkiewiczem wyprawa dookoła świata. To jego największe marzenie.

- Trudno jest znaleźć partnera do takiej podróży, bo to wymaga i pieniędzy i czasu, ale chcieć to móc – podkreśla podróżnik.

Ostatnia wyprawa nosiła nazwę: W kierunku imperium Chingis-Chana.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto